Zacznę się teraz zajmować gaźnikiem i okolicami. Na początek - podstawka pod gaźnik i dziwaczna konstrukcja podciśnieniowa, określona w serwisówce jako "deceleration valve". Idzie do niego podciśnienie poprzez zawór sterowany temperaturą cieczy chłodzącej.



Rozkręciłem wszystkie połączenia.



Zabierzmy się za ten zawór.



Ma pokrywki od góry i dołu.



Po odkręceniu dolnej pokrywki mamy membranę i sprężynę.



Niestety membrana jest sparciała i popękana.



Po zdjęciu górnej pokrywki jest uszczelka i druga sprężyna. Rozkręciłem całość. W górnej pokrywce jest plastikowa "śruba" regulacyjna. Jej nie wykręcałem, żeby nie ruszyć ustawienia tego czegoś.



Prawie to samo zdjęcie, ale tym razem mam wszystkie części oczyszczone, a śrubi ocynkowane. Membrana na razie stara, bo nowa jeszcze nie dotarła na miejsce. Najbliższa dostępna była w Wielkiej Brytanii.



Złożyłem górną część tego zaworu i szykuję części do złożenia podstawki gaźnika.



Wkręciłem co trzeba. Ten czarny króciec to zaworek odmy.



I prawie cały podzespół zmontowany. Gdzie ta nowa membrana...?



Jest! I nawet udało się kupić właściwą za pierwszym razem, co o tyle było trudne, że nigdzie nie byo podanych jej wymiarów.



Mając membranę mogłem już złożyć to do końca.



No to teraz wezmę się za gaźnik. Co ciekawe, jest to Autolite, czyli dość amerykański gaźnik. Obejrzyj go sobie dokładnie z każdej strony.











Ładny, prawda? Tylko trochę parchaty, ale wbrew pozorom nie wygląda tak źle. Odkręciłem puszkę ssania wodnego.



W środku reszta mechanizmu ssania.



Odkręciłem całość.



Pod spodem dość skomplikowany zestaw cięgien.



Odkręciłem pompkę przyśpieszacza i wszystkie części z nią powiązane.



Potem zdjąłem pokrywę gaźnika.



W środku komory pływakowej nie jest brudno. Tylko trochę osadu z paliwa na dnie i nieco osmalona gardziel.



Od spodu pokrywy gaźnika mamy pływak i zaworek iglicowy.



Wszystko wyciągam. Zaworek iglicowy nawet w ładnym stanie.



Odkręciłem klapkę ssania i wyjąłem jej oś.



Potem to samo z przepustnicą.



I gaźnik rozłożony. Posegregowałem wszystko na części do wyrzucenia, wyczyszczenia i ocynkowania.



Części aluminiowe wymyłem w myjce ultradźwiękowej. Bardzo ładnie się domyły.



Reszta części wróciła z cynkowania, a zestaw naprawczy przyjechał aż ze Stanów. Można składać.



Zacząłem od zamontowania przepustnicy.



Potem te cięgła prowadzące w stronę mechanizmu ssania.



Założyłem też klapkę ssania i uchwyt do przykręcenia filtra powietrza.



Przygotowałem nowy zaworek iglicowy.



Zamontowałem zaworek i pływak.



W zasadzie mogę założyć już pokrywę gaźnika.



Gotowe. umyłem nawet oryginalną blaszkę znamionową gaźnika.



Przygotowałem wszystko, co składa się na pompkę przyśpieszacza. Membranka była nowa w zestawie naprawczym.



Tu większość części z poprzedniego zdjęcia jest już na miejscu, zostało tylko założyć pokrywkę.



Złożone.



I widok z drugiej strony.



Gaźnik wygląda coraz lepiej :).



Zostało jeszcze ssanie. Zamontowałem mechanizm na gaźniku.



I przygotowałem grzałkę.



Po przykręceniu grzałki ssania mam gotowy gaźnik.