Przyjechał do mnie Wojtek ze swoim Saabem Sonettem III z 1970 roku. Umawialiśmy się już od dawna, ale wciąż nie miałem wolnych mocy przerobowych, które nagle stwierdziłem, że się pojawią. Plan zakłada pełne odrestaurowanie poniższego auta.



Co ciekawe, równo 6 lat temu Wojtek kupił to auto, co do dnia. I bardzo chciał je w tym roku zacząć robić, bo auto ma obecnie równe 50 lat.



Nie wiadomo kiedy Sonett został przemalowany z pięknego zielonego koloru (no dla mnie bomba, zwłaszcza w połączeniu z tą tapicerką) na ten srebrny. Srebrny dostaje ode mnie 10 punktów - czyli z 10 metrów jeszcze jakoś wygląda. Ogólnie jest matowy, porysowany, wszędzie pełno odprysków, pęknięć i tak dalej.



Wnętrze nieco przybrudzone, ale w bardzo dobrym stanie.



No, może wykładzina nieco gorsza. Może się dopierze, może zrobimy nową.



Zaraz, zaraz... Ktoś wstawił głośniki w boczki drzwi. Szkoda, bo boczki są w tak ładnym stanie...



Maska ma wielkość znaczka pocztowego.



Z przodu wygląda to tak.



A po otwarciu lamp - tak.



Pod podłoga bagażnika mamy akumulator i koło zapasowe.



Opona jest chyba nawet oryginalna, czyli z nią Saab wyjechał z fabryki. Felgi, jeśli dobrze usłyszałem, są magnezowe. Rzeczywiście są lekkie.



W bagażniku też jest fajna tapicerka.



Tylna ściana bagażnika.



A po zdjęciu tapicerki niespodzianka :). Wełna mineralna.



Zaczęliśmy (tak, Wojtek pomaga w projekcie) zdejmować tapicerki, zdjęliśmy też szybę.



Mała kupka wymontowanych rzeczy dość szybko się powiększa.



Wyciągnęliśmy fotele. Przy okazji wezmę wykroje wykładzin do czerwonego Sonetta, którego kończę. Dół auta jest ten sam. Tu tylko dźwignia zmiany biegów jest w podłodze, tam jest przy kolumnie kierownicy. Myślałem, że jest to lepsze rozwiązanie, ale jak zobaczyłem ile to ma przegubów, i jakie każdy z nich ma luzy, to zmieniłem zdanie :).





Odkręcamy też pasy bezpieczeństwa.



Po zdjęciu dywany widać mocowania konsolki środkowej.



Zdejmiemy też dźwignię hamulca ręcznego.



Z przodu są blachy przy pedałach dokładnie takie same, jak w Sonecie II.



Przy okazji zdjęcie tabliczki znamionowej. W dwójce była mała, jakieś 2x5cm, dyskretna pod maską, tu jest kawał byka.



Po zdjęciu tapicerek bagażnika (i wełny mineralnej) mam dostęp do lamp.



Lampy i obrysówki zdemontowane. Co ciekawe, po lewej stronie auta pod obrysówką jest pomalowane na srebrno, pod lampą na czarno, a po prawej inaczej - tak, jakby ktoś malował auto bez zdjęcia lamp. W miejscu, gdzie była obrysówka widać oryginalny kolor auta.



Zajmijmy się teraz drzwiami.



Zdjąłem wszystkie korbki.



Potem boczki.



Potem można wewnątrz drzwi odkręcić dwie dość duże nakrętki i zdjąć drzwi.



Środek już mamy trochę wybebeszony.



A to nadal nie był koniec pierwszego dnia pracy...