Nie za bardzo było jak zrobić zdjęcia z całego procesu, ale na rozpoczęcie drugiego dnia prac udało się zdjąć deskę rozdzielczą.
Znalazłem też jeden kwiatek - tak podłączona była zapalniczka.
Po zdjęciu deski rozdzielczej zaczynam powoli przygotowywać się do wyjęcia silnika. Trzeba odpiąć i zdemontować dźwignię zmiany biegów.
Zajmijmy się też odpinaniem silnika. Może mechanizm przepustnicy?
Od strony silnika jest przykręcony na jedną śrubę do kolektora dolotowego.
Później przechodzi przez gródź o tu - przykręcony czterema śrubami.
Od strony kabiny wystaje pręt. Pedał gazu przykręcony jest do podłogi i ślizga się po rolce na końcu pręta.
Tu jest ciekawostka: Sonnet jest z rynku szwedzkiego i ma jakiś pogibany gaźnik z masą podciśnień więc już wiemy, że w grę wchodziły jakieś ichnie ówczesne przepisy ekologiczne. A tu mamy pochłaniacz par paliwa. To znaczy to jest koniec tego układu, z tej puszki pary paliwa są zasysane do puszki filtra powietrza, żeby zostały przepalone w silniku. Za to ta cienka rurka...
Wchodzi sobie do kabiny.
Pod deską rozdzielczą przechodzi na stronę pasażera i wchodzi w słupek przy szybie.
Ze słupka wychodzi przy dachu i wychodzi za drzwiami, łącząc się z wlewem paliwa. Tak, pary paliwa z baku odpowietrzane są do puszki przy silniku i zasysane do układu dolotowego.
Po zdemontowaniu około trzech metrów tej ekologicznej rurki przy okazji wyjmijmy zbiornik paliwa. Tu mamy łączenie wlewu ze zbiornikiem.
Od zewnątrz zdejmuje się uszczelkę dookoła wlewu i mamy cztery śruby mocujące.
Po odpięciu wszystkich rurek odkręciłem jeszcze od dołu zbiornika rurkę idącą do silnika i mogłem wyjąć bak.
Zrobiło się pusto.
Wróćmy do wyjmowania silnika. Odkręciłem poduszki od podłużnic. Wyjęcie silnika wymaga jego wysunięcia do przodu. Obawiam się, że plastikowy wiatrak mógłby tego nie przetrwać. Alternator też by trochę przeszkadzał. Odkręcam. Rurkę łączącą pompę paliwa z instalacją idącą od zbiornika odpiąłem już wcześniej, żeby opróżnić zbiornik.
Po stronie pasażera odkręciłem przewód masowy silnika, od dzwonu skrzyni biegów odkręciłem cybanty mocujące przewód zasilający rozrusznik, odkręćmy też pręt stabilizujący silnik.
Po chwili szarpania udało się wyjąć silnik - trochę było trudno wyciągnąć go z półosi (wyciągam razem ze skrzynią), ale nie chciałem jeszcze rozpinać zawieszenia. Tu widać mocowanie tej puszki od par paliwa.
A tu mamy powoli roznącą kupkę rzeczy wykręconych.
I silnik w całej swojej okazałości.
Pod silnikiem natomiast sporo, sporo brudu.
A tak wygląda obecnie komora silnika.
Znalazłem też jeden kwiatek - tak podłączona była zapalniczka.
Po zdjęciu deski rozdzielczej zaczynam powoli przygotowywać się do wyjęcia silnika. Trzeba odpiąć i zdemontować dźwignię zmiany biegów.
Zajmijmy się też odpinaniem silnika. Może mechanizm przepustnicy?
Od strony silnika jest przykręcony na jedną śrubę do kolektora dolotowego.
Później przechodzi przez gródź o tu - przykręcony czterema śrubami.
Od strony kabiny wystaje pręt. Pedał gazu przykręcony jest do podłogi i ślizga się po rolce na końcu pręta.
Tu jest ciekawostka: Sonnet jest z rynku szwedzkiego i ma jakiś pogibany gaźnik z masą podciśnień więc już wiemy, że w grę wchodziły jakieś ichnie ówczesne przepisy ekologiczne. A tu mamy pochłaniacz par paliwa. To znaczy to jest koniec tego układu, z tej puszki pary paliwa są zasysane do puszki filtra powietrza, żeby zostały przepalone w silniku. Za to ta cienka rurka...
Wchodzi sobie do kabiny.
Pod deską rozdzielczą przechodzi na stronę pasażera i wchodzi w słupek przy szybie.
Ze słupka wychodzi przy dachu i wychodzi za drzwiami, łącząc się z wlewem paliwa. Tak, pary paliwa z baku odpowietrzane są do puszki przy silniku i zasysane do układu dolotowego.
Po zdemontowaniu około trzech metrów tej ekologicznej rurki przy okazji wyjmijmy zbiornik paliwa. Tu mamy łączenie wlewu ze zbiornikiem.
Od zewnątrz zdejmuje się uszczelkę dookoła wlewu i mamy cztery śruby mocujące.
Po odpięciu wszystkich rurek odkręciłem jeszcze od dołu zbiornika rurkę idącą do silnika i mogłem wyjąć bak.
Zrobiło się pusto.
Wróćmy do wyjmowania silnika. Odkręciłem poduszki od podłużnic. Wyjęcie silnika wymaga jego wysunięcia do przodu. Obawiam się, że plastikowy wiatrak mógłby tego nie przetrwać. Alternator też by trochę przeszkadzał. Odkręcam. Rurkę łączącą pompę paliwa z instalacją idącą od zbiornika odpiąłem już wcześniej, żeby opróżnić zbiornik.
Po stronie pasażera odkręciłem przewód masowy silnika, od dzwonu skrzyni biegów odkręciłem cybanty mocujące przewód zasilający rozrusznik, odkręćmy też pręt stabilizujący silnik.
Po chwili szarpania udało się wyjąć silnik - trochę było trudno wyciągnąć go z półosi (wyciągam razem ze skrzynią), ale nie chciałem jeszcze rozpinać zawieszenia. Tu widać mocowanie tej puszki od par paliwa.
A tu mamy powoli roznącą kupkę rzeczy wykręconych.
I silnik w całej swojej okazałości.
Pod silnikiem natomiast sporo, sporo brudu.
A tak wygląda obecnie komora silnika.