Ponieważ mamy już rozłożony samochód i ogarnięte z grubsza zawieszenia, a na zrobione podwozie jeszcze chwilkę trzeba będzie poczekać, to opowiem ci teraz o silniku. Trochę oszukiwałem, bo silnik w sumie prawie został skończony gdzieś w okolicach początków prac nad odnawianiem zawieszeń... :).
Ale po kolei. Mamy wyciągnięty z samochodu silnik.Tu widać jak nieładnie zestarzała się naklejka na filtrze powietrza. Prawie nic nie da się z niej odczytać.
Odkręciłem filtry powietrza, rozrusznik i skrzynię biegów. Skrzynię oczywiście już widziałeś zrobioną.
Przy okazji rozkładania od razu szykuję rzeczy do piaskowania czy cynkowania. Dlatego od razu odkręciłem wkłady filtra powietrza.
Naklejka na pokrywie zaworów informuje nas, że jest to silnik 1.7l o niskiej kompresji. Czyli identyczny jak na rynek amerykański, albo taki od Transita. Wydawało mi się, że auto od nowości będące w Sztokholmie powinno mieć silnik o wyższej kompresji, ale co ja tam wiem... Wydaje się jednak oryginalny do tego auta, a podobno nikt tego wcześniej nie ruszał.
Porobiłem sobie trochę fotek poglądowych jak wygląda układ chłodzenia, bo trochę tych rurek jednak jest Dodaj do tego rurki podciśnienia i kable zapłonowe i mamy niezłą pajęczynę.
Tu mamy rurki zbiegające się do pompy wody. U góry po pawej widać ciekawe rozwiązanie techniczne na ograniczenie przepływu cieczy chłodzącej przez ten obwód (to jest bypass chłodnicy) - rurka jest fabrycznie zagnieciona, żeby zmniejszyć jej przekrój.
Po odkręceniu rurek zaczyna być widać trochę silnika :).
I z drugiej strony.
Jak widać, rurek zdjętych z silnika jest całkiem pokaźna ilość. Po pawej są metalowe rurki, one, po odrdzewiniu, będą ocynkowane.
Od góry silnika też już trochę oczyściłem go z rurek - zdjęte są rurki ogrzewania ssania i odmy. Widać jeszcze rurki podciśnienia.
Odkręciłem łapy silnika i poduszki. Poduszki były w metalowych kubeczkach usztywniających, które do tej pory widziałem tylko w mocnieszych wersjach Capri, z silnikami 2.8 V6. Ciekawe.
Teraz już dokopałem się do bloku.
Pora na powieszenie silnika na stojaku. Żeby to zrobić, muszę najpierw odkręcić koło zamachowe.
Najpierw odkręciłem docisk sprzęgła.
A następnie i koło zamachowe. Cały zestaw odkładam na później.
Przykręciłem silnik do stelaża i wrzuciłem na stojak. Można zacząć go rozkładać. Może zajmijmy się najpierw tym osprzętem.
Odkręciłem i wyjąłem aparat zapłonowy, zdemontowałem też gaźnik razem z podstawką.
Dzięki temu widać kolektor dolotowy.
Króciec pod wąż chłodzenia trochę skorodowany. Widać też zaworek podciśnienia sterowany temperaturą.
Zdjąłem pokrywy zaworów. To czarne to nie farba - to stary, wyschnięty, nieco nawet przysmażony olej silnikowy.
Taki przysmażony olej jest wszędzie w silniku, ale nie jest tragicznie. Ogólnie silnik wydaje się we w miarę przyzwoitym stanie. W sumie dużego przebiegu raczej nie ma, jeśli wierzyć historii auta i licznikowi.
Zdjąłem kolektor dolotowy. Póki co żadnych niespodzianek.
Tu mamy odkręcony kolektor i tylną pokrywkę pompy wody.
Zdjąłem uszczelkę dolotu, żeby lepiej zobaczyć co tu mamy. Nie jest źle.
Zdjąłem klawiatury, czyli zespoły dźwigienek zaworowych.
Następnie odkręciłem i zdjąłem głowice.
I tu mamy niespodziankę. Nagar mnie nie zaskoczył, spodziewałem się go...
Ale nie spodziewałem się głądzi cylindrów w stanie niemalże fabrycznym!
Głowice też są w dobrym stanie, gniazda zaworowe nie są pozapadane.
Ogólnie tak mało zużyte gładzie to dość dobra niespodzianka w każdym silniku. Fajne jest też to, że z kanałów wodnych nie wyziera starta rdzy i kamienia.
Wyjąłem popychacze zaworowe i oznaczyłem je gdzie który z nich był.
Po odwróceniu silnika mamy inną niespodziankę - dość mocno wgniecioną miskę oleju.
Po zdjęciu miski widać, że w środku silnika nie jest źle. Wydaje się być stosunkowo czysty.
Odkręciłem pompę oleju.
Muszę teraz odkręcić pokrywę rozrządu. Ależ ona jest usyfiona! Warstwa brudu ma miejscami dobre kilka milimetrów grubości.
W środku pokrywa też nie za czysta.
Koła rozrządu w dobrym stanie, zęby pasują dość ściśle, nie są zużyte.
Zdjąłem koło wałka rozrządu.
I wyjąłem wałek. Prawie jak nowy :).
Panewki wałka też w dobrym stanie, ale ja im nie ufam - zazwyczaj kruszy się ze starości ich wierzchnia warstwa. Będą do wymiany.
Zdjąłem koło wałka wyrównoważającego.
A potem wyjąłem tłoki. Większość wału w dobrym stanie, jedno miejsce tylko trochę porysowane.
Słabo trochę widać, ale oczko po prawej jest trochę porysowane.
Lepiej będzie to widać na panewkach. Ostatnia (po prawej) jest bardzo ładna, przedostatnia jest tylko trochę zużyta, ale pierwsze dwie (po lewej) są mocno poharatane.
O, tu lepiej widać.
Ale są to jeszcze oryginalne, fabryczne panewki. Wygląda na to, że jestem tu pierwszy.
Następnie wyjąłem wał korbowy i jego panewki.
Te płaszczyzny są całkiem niezłe. Później się okaże, że mimo to i tak się kwalifikują do szlifu.
No. Ale mamy wszystko wyjęte z bloku.
I reszta rzeczy.
Ale po kolei. Mamy wyciągnięty z samochodu silnik.Tu widać jak nieładnie zestarzała się naklejka na filtrze powietrza. Prawie nic nie da się z niej odczytać.
Odkręciłem filtry powietrza, rozrusznik i skrzynię biegów. Skrzynię oczywiście już widziałeś zrobioną.
Przy okazji rozkładania od razu szykuję rzeczy do piaskowania czy cynkowania. Dlatego od razu odkręciłem wkłady filtra powietrza.
Naklejka na pokrywie zaworów informuje nas, że jest to silnik 1.7l o niskiej kompresji. Czyli identyczny jak na rynek amerykański, albo taki od Transita. Wydawało mi się, że auto od nowości będące w Sztokholmie powinno mieć silnik o wyższej kompresji, ale co ja tam wiem... Wydaje się jednak oryginalny do tego auta, a podobno nikt tego wcześniej nie ruszał.
Porobiłem sobie trochę fotek poglądowych jak wygląda układ chłodzenia, bo trochę tych rurek jednak jest Dodaj do tego rurki podciśnienia i kable zapłonowe i mamy niezłą pajęczynę.
Tu mamy rurki zbiegające się do pompy wody. U góry po pawej widać ciekawe rozwiązanie techniczne na ograniczenie przepływu cieczy chłodzącej przez ten obwód (to jest bypass chłodnicy) - rurka jest fabrycznie zagnieciona, żeby zmniejszyć jej przekrój.
Po odkręceniu rurek zaczyna być widać trochę silnika :).
I z drugiej strony.
Jak widać, rurek zdjętych z silnika jest całkiem pokaźna ilość. Po pawej są metalowe rurki, one, po odrdzewiniu, będą ocynkowane.
Od góry silnika też już trochę oczyściłem go z rurek - zdjęte są rurki ogrzewania ssania i odmy. Widać jeszcze rurki podciśnienia.
Odkręciłem łapy silnika i poduszki. Poduszki były w metalowych kubeczkach usztywniających, które do tej pory widziałem tylko w mocnieszych wersjach Capri, z silnikami 2.8 V6. Ciekawe.
Teraz już dokopałem się do bloku.
Pora na powieszenie silnika na stojaku. Żeby to zrobić, muszę najpierw odkręcić koło zamachowe.
Najpierw odkręciłem docisk sprzęgła.
A następnie i koło zamachowe. Cały zestaw odkładam na później.
Przykręciłem silnik do stelaża i wrzuciłem na stojak. Można zacząć go rozkładać. Może zajmijmy się najpierw tym osprzętem.
Odkręciłem i wyjąłem aparat zapłonowy, zdemontowałem też gaźnik razem z podstawką.
Dzięki temu widać kolektor dolotowy.
Króciec pod wąż chłodzenia trochę skorodowany. Widać też zaworek podciśnienia sterowany temperaturą.
Zdjąłem pokrywy zaworów. To czarne to nie farba - to stary, wyschnięty, nieco nawet przysmażony olej silnikowy.
Taki przysmażony olej jest wszędzie w silniku, ale nie jest tragicznie. Ogólnie silnik wydaje się we w miarę przyzwoitym stanie. W sumie dużego przebiegu raczej nie ma, jeśli wierzyć historii auta i licznikowi.
Zdjąłem kolektor dolotowy. Póki co żadnych niespodzianek.
Tu mamy odkręcony kolektor i tylną pokrywkę pompy wody.
Zdjąłem uszczelkę dolotu, żeby lepiej zobaczyć co tu mamy. Nie jest źle.
Zdjąłem klawiatury, czyli zespoły dźwigienek zaworowych.
Następnie odkręciłem i zdjąłem głowice.
I tu mamy niespodziankę. Nagar mnie nie zaskoczył, spodziewałem się go...
Ale nie spodziewałem się głądzi cylindrów w stanie niemalże fabrycznym!
Głowice też są w dobrym stanie, gniazda zaworowe nie są pozapadane.
Ogólnie tak mało zużyte gładzie to dość dobra niespodzianka w każdym silniku. Fajne jest też to, że z kanałów wodnych nie wyziera starta rdzy i kamienia.
Wyjąłem popychacze zaworowe i oznaczyłem je gdzie który z nich był.
Po odwróceniu silnika mamy inną niespodziankę - dość mocno wgniecioną miskę oleju.
Po zdjęciu miski widać, że w środku silnika nie jest źle. Wydaje się być stosunkowo czysty.
Odkręciłem pompę oleju.
Muszę teraz odkręcić pokrywę rozrządu. Ależ ona jest usyfiona! Warstwa brudu ma miejscami dobre kilka milimetrów grubości.
W środku pokrywa też nie za czysta.
Koła rozrządu w dobrym stanie, zęby pasują dość ściśle, nie są zużyte.
Zdjąłem koło wałka rozrządu.
I wyjąłem wałek. Prawie jak nowy :).
Panewki wałka też w dobrym stanie, ale ja im nie ufam - zazwyczaj kruszy się ze starości ich wierzchnia warstwa. Będą do wymiany.
Zdjąłem koło wałka wyrównoważającego.
A potem wyjąłem tłoki. Większość wału w dobrym stanie, jedno miejsce tylko trochę porysowane.
Słabo trochę widać, ale oczko po prawej jest trochę porysowane.
Lepiej będzie to widać na panewkach. Ostatnia (po prawej) jest bardzo ładna, przedostatnia jest tylko trochę zużyta, ale pierwsze dwie (po lewej) są mocno poharatane.
O, tu lepiej widać.
Ale są to jeszcze oryginalne, fabryczne panewki. Wygląda na to, że jestem tu pierwszy.
Następnie wyjąłem wał korbowy i jego panewki.
Te płaszczyzny są całkiem niezłe. Później się okaże, że mimo to i tak się kwalifikują do szlifu.
No. Ale mamy wszystko wyjęte z bloku.
I reszta rzeczy.