Teraz blok z wałem, tłokami i głowicami trafi za chwilę do szlifierni, a ja przygotowuję resztę rzeczy. Trzeba się na przykład zająć wgniecioną miską olejową.



Widok od środka, oczywiście już po umyciu.



Tu miałem trochę szczęście, bo Trefl się tym zajął. Stukał jak dzięcioł dobrą chwilę, ale efekt nie jest najgorszy. Wyszło prawie idealnie.



Od środka to lepiej widać, bo nie ma różnic kolorów. Teraz mogę już to przygotować do piaskwania i malowania.



Śrubki i detale zostały odrdzewione, doczyszczone i ocynkowane.



Pokrywa zaworów też zasługuje na wzmiankę w tym momencie. Jest koszmarnie zalepiona brudem, czyli wyciekającym olejem i kurzem do niego przyklejonym.



Samo oskrobanie dużo dało - widać ile zeskrobanego brudu jest w misce.



Po umyciu już jest dużo lepiej. No i widać, że fabrycznie pokrywa była pomalowana na czarno.



Na tym etapie udokumentowałem też naklejki, które będą później zamówione nowe. Tu jedna z nich. Z innych silników wiem, że dotyczy zmiany oleju.



Tą już widziałeś - oznaczenie pojemności i stopnia sprężania silnika.



Kolejna dotyczy świec zapłonowych.



I zostaje jeszcze napis na filtrze powietrza, ten półokrągły, oraz naklejka na wierzchu.



Do wywiezienia do szlifierni przygotuję jeszcze głowice. Porozpinałem wszystkie zawory. Sprężyn itp. nie muszę oddawać, wystarczą same głowice z zaworami.



Po sprawdzeniu, że poduszki silnika i skrzyni są jeszcze dobre, oczyściłem je z rdzy. Potem zostaną jeszcze pomalowane.