Po wyciągnięciu silnika zająłem się tym elektrycznym spaghetti.



Tu wiązka z komory silnika łączy się z resztą instalacji. Kostki mają plastikowe wypustki trzymające całość w otworach w karoserii.



Po lewej stronie, przy słupku drzwi, jest panel z bezpiecznikami. Tu akurat dla ułatwienia wszystkie przewody są czerwone :).



Odkręciłem śruby mocujące. Okazuje się, że to drewno to jest najprawdopodobniej oryginalne, fabryczne mocowanie firmy Saab :).



Coraz więcej kłębka zwisa bezwładnie.



Mamy też przerywacze mocowane od spodu deski rozdzielczej.



Od góry przykręcone niewinnie wyglądającymi wkrętami.



Tu mamy wiązki idące do i obok kolumny kierownicy. Dwie śruby pośrodku i cztery dookoła, z dużymi podkładkami, to mocowanie kolumny. Widać też linkę prędkościomierza.



I oczywiście jedyne sensowne zdjęcie musi być rozmyte... Ale wiązki mam już opisane i rozpięte. Część kabinowa już wyjęta z samochodu. Tu wiszą wtyczki na końcach wiązki silnikowej.



Tu wiązka przechodzi na górę tej blachy, a potem przez gródź do komory silnika.



I wiązka wyjęta.



W komorze silnikowej nagle pusto i porządek większy bez tych wszystkich kabli.



W środku odkręcam kolumnę kierownicy.



Kolumna przykręcona jest jeszcze jedną śrubą do maglownicy. Tej śruby niestetny nie mogę odkręcić, bo klucze mi się obracają na wyślizganej nakrętce.



Musiałem zatem użyć wiertarki przymusu bezpośredniego.



Mam już wyjętą kolumnę kierownicy i całą elektrykę samochodu.



A w środku zdecydowanie puściej niż z kablami.



Idźmy dalej - oczyszczę wnętrze z wszystkiego, co się da. Czyli odkręcam poduszkę skrzyni biegów, zdejmuję wszystkie przelotki kablowe.



Odkręcam wszystkie części nawiewów.



Są też na grodzi przyklejone kawałki tapicerki.



Ta wygięta rurka to wajcha do otwierania świateł przednich.



Znowu jest puściej.



Został jeszcze zawór nagrzewnicy.



Na podłodze w kilku miejscach przykręcone są płaskowniczki trzymające rurki czy kabel plusowy.



Pod nimi, jak i we wszystkich miejscach, gdzie rurki przechodzą przez blachy, są gumki. Wszystko to zdemontowałem.



Z rozpędu zabrałem się też za osłony zawiasów na słupkach A.



Trzymane są kilkoma nitami.



Podobnie te osłonki nieco z przodu od zawiasów.



Jest jeszcze gumka trzymająca przód auta na miejscu.



Zrobiło się bardzo pusto. To już nie wygląda jak samochód, który dwa dni robocze wcześniej przyjechał tu o własnych siłach.



Znowy założyłem przód na samochód. Niedługo też trafi do magazynu. Póki co można porównać o ile wyżej samochód stoi bez silnika.