Równolegle pracowałem nad przednią częścią nadwozia. Ponieważ stare wkłady lamp były już do wywalenia, kupiłem nowe. I to od razu na żarówki H4, a nie na bańki :). Te plastiki to oczodoły lamp w grillu.



Trzeba to teraz wszystko poskładać. Wszystkie śrubki były ocynkowane, a obudowy lamp piaskowane i malowane proszkowo.



Najpierw kabelki. Wyciągnąłem części wiązek idących od łączenia w pasie przednim do lamp.



Wszystko zapyziałe i już kiedyś naprawiane - widać nieoryginalne połączenia.



Tam, gdzie kabelki były łączone, wstawiłem nowe. Tam, gdzie kabelek wchodzi pojedyńczo do wtyczki, to wymieniałem cały, z konektorkiem. Stare konektorki są bardzo płaskie, mieszczą się po dwa we wtyczce. Tam zostawiałem stare końcówki, bo nowe konektorki się nie mieszczą.



Na razie oczywiście poprawiam tylko tą część wiązki, która zasila światła umieszczone w grillu.



Potem dobrałem wszystkie elementy mocujące i przykręciłem ramki. Nie mam jeszcze żarówek...



Ale i tak przymierzyłem jak to wygląda :).



Następnie dobrałem wkręty i spinki mocujące te obudowy do karoserii.



I przykręciłem na miejsce.



Nagle przód zaczął coś przypominać... już nie jest tu tak pusto.



Przy drugiej części wiązki lamp przednich, odącej do lampy otwieranej (prawy koniec przewodów) zostały jeszcze kierunkowskazy i światła pozycyjne. Od zewnątrz było to lekko zarudziałe, więc po doczyszczeniu pomalowałem to podkłądem, a potem lakierem, żeby nie rdzewiało dalej.



Wyjąłem z wtyczek przewody idące do lamp otwieranych.



Te przewody będą mi potrzebne tu - muszę je włożyć do obudów.



Oczywiście te wiązki też naprawiłem gdzie trzeba i zaizolowałem na nowo.



Musiałem dokupić koszmarnie drogie zestawy montażowo/regulacyjne tych lamp. Potrzebowałem tylko tych plasticzków, ale nie dało się ich z niczego dobrać.



Plasticzki wchodzą w obudowę o tak.



A w nie śruby regulacyjne lamp.



Blacha ma jeszcze trzecie mocowanie - to jest ta sprężyna po lewej.



Potem na tą blachę kłądzie się wkład lampy i przykręca obejmą z nierdzewki.



Doczekałem się wreszcie na żarówki. Zacznę od świateł drogowych w grillu.



Zamontowałem od razu wszystkie 4. Co ciekawe, światła drogowe (te małe) mają dwa żarniki, świateł mijania i długich, ale podłączone w wiązce są tylko długie.



Dla porównania stare wkłady. Dobrze, że zmieniłem :). Zarówki oczywiście skrupulatnie zachomikowałem na kiedyś.



Dla przypomnienia - taki wyglądają wtyczki łączące te wszystkie lampy z instalacją samochodu.



Teraz wyglądają o wiele lepiej. Nie, nie są nowe, umyłem tamte. Mają takie fajne klipsy do wetknięcia je w otwory w karoserii.



Przykręciłem lampy i kierunkowskazy. Widać też na zdjęciu wstępnie przykręcone mocowania atrapy chłodnicy - to te czarne grzebyki po obu stronach lampy.



Potem je zdjąłem, żeby założyć do nich poziome belki atrapy. A tu zdjęcie zamontowanych świateł. Te dwie śruby po prawej od kierunkowskazu mocują w środku zderzak, na którym leżą główne lampy jak są zamknięte.



Zaczyna to przypominać samochód.



Potem Wojtek przywiózł umyte klosze kierunkowskazów i dociął im nowe uszczelki. Można było je założyć.



Zacząłem to wszystko podłączać do wtyczki i do reszty instalacji samochodu. Podłączyłem też markery boczne.



Potem oczywiście nastąpiła faza testów :).



Atrapa chłodnicy to w zasadzie trzy poziome płaskowniki i ich mocowania, które już widziałeś wcześniej przykręcone koło lampy. Same płaskowniki wystarczyło porządnie domyć, anodowanie jest w idealnym stanie. Odnowione są tylko mocowania.



Złożyłem to wszystko w całość.



Ostatni rzut oka na lampy na wolności...



Chwilę się wstrzymałem, żeby przykręcić jeszcze zderzak. Zderzak jest gumowy. Zestarzał się (tylny tak samo) w specyficzny sposób - guma pod wpływem UV ze słońca popuchła w formie bąbli, tworząc coś na kształt skóry krokodyla. Niby zderzaki są dostępne nowe, ale kosztują miliony pesos, więc spędziłem trochę czasu przy szlifierce taśmowej wygładzając zderzaki. W sumie wyszło nieźle, choć praca żmudna. Nie można tego robić za szybko, bo zrobi się dziurę, ani skupić się na jedmym miejscu, bo guma się topi. Trzeba żmudnie szlifować to warstwami. Ale zderzak wygląda jak nowy, bo Wojtek jeszcze posmarował go czernidłem do opon.



Ogarniając przód postanowiłem też przykręcić klaksony. Ostatnia szansa - dobry dostęp jest przez otwór na chłodnicę, który zaraz będzie za kratkami. No i wspornik ze zdjęcia jest przykręcany pod jedną ze śrub zderzaka.



Korzystając ze zdjęć "przed" przykręciłem to w tej samej pozycji, w której było oryginalnie.



Jeden wspornik, bez klaksonów, usztywnia przód. Przychodzi między śrubę zderzaka, a dolny róg podwozia. Drugi, widoczny na zdjęciu, usztywnia drugą stronę, a klaksony są przy okazji :).



Mogłem zamknąć lampy za kratkami. Dopiero potem zauważyłem jak krzywy jest dolny płaskownik (opiera się o kierunkowskaz) i zdałem sobie sprawę, że ten najdłuższy powinien być na górze... Zamieniłem to potem :).



Z tyłu też założyłem zderzak. Tak, on jest taki krzywy i już. Na miejsce trafił też emblemat.



W ramach prac drobnych ogarnąłem też otwór maski - włożyłem małe gumki/odboje, przygotowałem uchwyt do wspornika...



I wszystko w widoku ogólnym. Zostaje jeszcze zamek maski, ale on jednocześnie trzyma przód do nadwozia, więc jeszcze nie jest pora na jego przykręcenie.