Wróćmy jednak do drzwi i szyb. Z szyb otwieranych zdjąłem ich mocowania. W środku była stara guma, w której osadzone były szyby. Bardzo stara. Bardzo, bardzo stara.

Wyjęte szyby trójkątne przygotowałem do mycia z farby.

Potem jednak wyjąłem te trójkąty z prowadnic. Po domyciu niestety widać, że szyba jest bardzo porysowana. I sam nie wiem, czy to powstało na przestrzeni lat, czy po lakierowaniu Saaba na czerwono.

Trójkątne szybki są trzymane przez tą listwę pionową, ale w drzwiach leżą też w tych rynienkach. Co ciekawe, to musiało być kiedyś wyjmowane, bo powinna tu chyba być guma, a jest... szpachla. Tak, szpachla. Ktoś wkleił szyby na szpachlę.

Po odkuciu tej atrakcji okazało się, że rynienka jet przykręcana do drzwi wkrętami, więc mogę ją zdemontować. I znowu tulejki dystansowe.

Rynienki z obu stron oczyściłem z resztek szpachli.

Po oczyszczeniu z rdzy zostały ocynkowane.

Mocowania szyb otwieranych zostały wypiaskowane i pomalowane proszkowo. Wyciąłem nowe gumy do osadzenia szyby.

W końcu właściciele zamówili nowe szyby boczne. Odrysowałem szablon z tych obecnych i wysłałem do fabryki. Efekt - fajne, nowe szyby, bez rys. Dokładność wykonania - 8/10, ale pasują i nie będzie tego widać.

Na początek w drzwi trzeba włożyć tą prowadnicę. Oczywiście została wyczyszczona i przepolerowana. W niej jest gumowa część prowadząca szybę, taka włochata - została wymienina na nową.

Zaczęły się przymiarki uszczelek zgarniających, które są cięte z metra i trzeba samemu je dopasować do wszystkiego.

Po precyzyjnej zabawie z nożykiem wychodzi coś takiego.

W tylnej części drzwi jest prowadnica szyby. W niej wymieniona została ta włochata gumowata część w kształcie litery U.

Następnie włożony został mechanizm podnoszenia szyby i sama szyba. I w tym momencie można ją wcisnąć w mocowanie, przykręcone do mechanizmu. Powinno pasować. A tą trójkątną szybę tym razem w rynience trzyma nowo wycięta guma, a nie szpachla :).

I pasuje. Od zewnątrz drzwi prawie gotowe.

W środku wszystkie mechanizmy już przykręcone.

I to samo można zrobić z drugiej strony.


Okazało się jeszcze, że w drzwiach pasażera szyba chodzi bardzo ciężko, więc potrzebne były poprawki. Przyczyną był mechanizm - podczas całego procesu odnawiania, wkładania itp. lekko się zgięła ta rurka, w której chodzi całość. Po podprostowaniu szyba przesuwa się już lekko.
Uzupełnię teraz co nieco informacje o drobiazgach, które też zostały zrobione. Przy okazji odwiedzin Huberta i jego Sonetta, gdzie musiałem dostać się do hamulców, wyciągnąłem blachę spod nóg pasażera, której brakowało w tym egzemplarzu. Przygotowałem też kilka kartek papieru.

Odrysowałem kształt blachy i wszystkich jej wycięć.

Znalazłem na strychu kawałek odpowiedniej blachy.

Z blachy została wycięta kopia.

Następnie blacha została wygięta i pomalowana proszkowo.

Oryginalnie te blachy były przykręcone do podłogi wkrętami, ale takie barbarzyństwo mnie mierzi, więc rozwierciłem stare otwory i wstawiłem w nie nitonakrętki.

Ta blacha akurat nie zaginęła w otchłani dziejów, więc przykręciłem ją od razu.

Po dorobieniu tej drugiej blachy mogłem dokończyć całość.


Wyjęte szyby trójkątne przygotowałem do mycia z farby.

Potem jednak wyjąłem te trójkąty z prowadnic. Po domyciu niestety widać, że szyba jest bardzo porysowana. I sam nie wiem, czy to powstało na przestrzeni lat, czy po lakierowaniu Saaba na czerwono.

Trójkątne szybki są trzymane przez tą listwę pionową, ale w drzwiach leżą też w tych rynienkach. Co ciekawe, to musiało być kiedyś wyjmowane, bo powinna tu chyba być guma, a jest... szpachla. Tak, szpachla. Ktoś wkleił szyby na szpachlę.

Po odkuciu tej atrakcji okazało się, że rynienka jet przykręcana do drzwi wkrętami, więc mogę ją zdemontować. I znowu tulejki dystansowe.

Rynienki z obu stron oczyściłem z resztek szpachli.

Po oczyszczeniu z rdzy zostały ocynkowane.

Mocowania szyb otwieranych zostały wypiaskowane i pomalowane proszkowo. Wyciąłem nowe gumy do osadzenia szyby.

W końcu właściciele zamówili nowe szyby boczne. Odrysowałem szablon z tych obecnych i wysłałem do fabryki. Efekt - fajne, nowe szyby, bez rys. Dokładność wykonania - 8/10, ale pasują i nie będzie tego widać.

Na początek w drzwi trzeba włożyć tą prowadnicę. Oczywiście została wyczyszczona i przepolerowana. W niej jest gumowa część prowadząca szybę, taka włochata - została wymienina na nową.

Zaczęły się przymiarki uszczelek zgarniających, które są cięte z metra i trzeba samemu je dopasować do wszystkiego.

Po precyzyjnej zabawie z nożykiem wychodzi coś takiego.

W tylnej części drzwi jest prowadnica szyby. W niej wymieniona została ta włochata gumowata część w kształcie litery U.

Następnie włożony został mechanizm podnoszenia szyby i sama szyba. I w tym momencie można ją wcisnąć w mocowanie, przykręcone do mechanizmu. Powinno pasować. A tą trójkątną szybę tym razem w rynience trzyma nowo wycięta guma, a nie szpachla :).

I pasuje. Od zewnątrz drzwi prawie gotowe.

W środku wszystkie mechanizmy już przykręcone.

I to samo można zrobić z drugiej strony.


Okazało się jeszcze, że w drzwiach pasażera szyba chodzi bardzo ciężko, więc potrzebne były poprawki. Przyczyną był mechanizm - podczas całego procesu odnawiania, wkładania itp. lekko się zgięła ta rurka, w której chodzi całość. Po podprostowaniu szyba przesuwa się już lekko.
Uzupełnię teraz co nieco informacje o drobiazgach, które też zostały zrobione. Przy okazji odwiedzin Huberta i jego Sonetta, gdzie musiałem dostać się do hamulców, wyciągnąłem blachę spod nóg pasażera, której brakowało w tym egzemplarzu. Przygotowałem też kilka kartek papieru.

Odrysowałem kształt blachy i wszystkich jej wycięć.

Znalazłem na strychu kawałek odpowiedniej blachy.

Z blachy została wycięta kopia.

Następnie blacha została wygięta i pomalowana proszkowo.

Oryginalnie te blachy były przykręcone do podłogi wkrętami, ale takie barbarzyństwo mnie mierzi, więc rozwierciłem stare otwory i wstawiłem w nie nitonakrętki.

Ta blacha akurat nie zaginęła w otchłani dziejów, więc przykręciłem ją od razu.

Po dorobieniu tej drugiej blachy mogłem dokończyć całość.
