Zostałem poproszony o ocenę stanu technicznego pewnego auta. Jest to Saab Sonett z 1969r., drugiej generacji. Został on kupiony w sumie w ciemno w Kalifornii i sprowadzony do Polski. Właściciele po raz pierwszy zobaczyli go gdy był zdejmowany z lawety przed moim domem. Stan auta podobno nieco się różnił od opisu :). W każdym razie autko jest pocieszne, przeraźliwie małe i niskie, ale za to lekkie.
Powstała lokalna teoria Garażu Marcina głosząca, że najprawdopodobniej Sven i Kvist po godzinach w fabryce coś takiego poskładali dla zabawy (wiecie, długie noce, zimno), aż któregoś dnia nakrył ich szef. Nie wiedząc co robić, żeby ich nie wylał, powiedzieli, że zbudowali prototyp nowego auta sportowego dla firmy. Szef stwierdził - świetnie, biorę dwa, i tak się rozpoczęła produkcja...



Nadwozie jest zrobione z laminatu, posadowione na metalowym podwoziu. Forma nadwozia - prawie jak Ferrari :). Klapa bagażnika mocno niepraktyczna - ciężko wstawić tam skrzynkę piwa.



Po otwarciu widać, ile śmiechu może być podczas wkładania czegokolwiek do bagażnika.



Widok od środka bagażnika. Widać pałąk antykapotażowy. Tapicerka w mocno zdegradowanym stanie.



Pod podłogą bagażnika wnęka na koło zapasowe.



Kalifornijskie tablice. Naklejka rejestracyjna po prawej stronie wskazuje na ostatnią rejestrację w 1985r., czyli Saab stał nieruszany od 31 lat!



Układ wydechowy dość mocno przerdzewiały, zresztą mamy podejrzenia, że nieoryginalny.



Stylowe szyby bezramkowe w drzwiach...



Za kierownicą bardzo mało miejsca, ale wygodnie. Gdyby nie zapach tych przestanych 31 lat, byłoby tu całkiem fajnie.



Ktoś kiedyś dołożył radio, na które nie było fabrycznie miejsca. W końcu to samochód sportowy!



I prawa strona kokpitu.



Tapicerka w słabym stanie. Ciekawostka - po lewej u dołu jest dźwignia do zamykania drzwi na zamek. Dość nietypowe miejsce.



Z przodu wygląda bardzo rasowo. Cały samochód jest wzrostu siedzącego psa.



Tablica z przodu w dość niewidzialnym miejscu. Lampy - amerykańskie, symetryczne, sealed beam.



Emblemat na garbie na masce.



Maska otwiera się razem z błotnikami do przodu. Jest bardzo lekka. Widoczne są zawiasy drzwi - widać, jaka łątwa jest ich regulacja.



Silnik - V4 Forda. Pierwsze egzemplarze Sonettów (i Saabów 96 zresztą też) miały silniki dwusuwowe, potem Saab brał jednostki napędowe od Forda.



Jak zobaczyłem instalację elektryczną, to od razu stwierdziłem, że całość jest do wymiany. Spróchniała izolacja i dziwne przeróbki.



Naklejka warsztatu - niesamowicie mi się to podoba :) Świetna, chwytliwa nazwa, fajna czcionka. Nie próbowałem tego szukać w internecie, wstyd trochę :)



Tabliczka znamionowa.



Ta rura w poprzek komory silnika jest ciekawa pełni funkcje rozpórki, zbiorniczka wyrównawczego, mocowania zbiorniczka płynu do spryskiwaczy i jednego punktu podparcia dla dźwigni przepustnicy. Fajne to jest.



Alternator się nie mieścił w komorze silnika, więc została w tym miejscu do niego dostosowana. Bardzo ciekawy szczegół.



Po otwarciu maski widać jak została przymocowana przednia tablica rejestracyjna. To jest widok z góry, przed chłodnicą.



Silnik V4 w całej okazałości. Najprawdopodobniej jest to 1.5l.



Mocowania silnika w bardzo prostej formie.



I kolejny ciekawy szczegół - korek wlewu paliwa.



Podsumowując, według mnie auto jest dobrą bazą, ale nie do jeżdżenia, a do odbudowy. Super, że są wszystkie detale, ale pracy wymaga sporo. Silnik się kręci, olej ma, więc jest nawet szansa, żeby odpalił... ale odradziłem. Po 31 latach stania w środku może być wszystko, więc na moje oko najbezpieczniej byłoby wszystko rozkręcić, sprawdzić, odnowić i złożyć. Absolutne minimum to wymiana elektryki, olei i płynów, wszystkich elementów gumowych itp.
Na tym etapie auto od mnie odjechało w siną dal do specjalisty od Saabów.