Pięć miesięcy później auto stoi po zrobieniu blacharki (blacharki, w aucie z laminatu, wiecie :) ) w podkładzie, a silnik przyjechał do mnie. Przyjechał przywieziony Mercedesem Vito, chociaż mógłby się zmieścić nawet w bagażniku Toyoty Yaris :)
Ogólnie jest to standardowy silnik V4 Forda, z kilkoma różnicami wyjątkowymi dla Saaba. Inne są łapy silnika, na pewno rurki układu chłodzenia, również filtr powietrza. Nie jestem pewien mocowania alternatora (ja przy V4 Forda widywałem inne, ale bardziej wysuwające alternator w bok, na co tu nie ma miejsca) i wiatraka chłodnicy (V4, które widziałem miały plastikowe, tu jest stalowy).
Na pierwszy rzut oka wszystko, co gumowe nadaje się tylko do wyrzucenia - rurki, pasek klinowy...



Pierwszy oczywiście został zdjęty układ dolotowy do gaźnika.



Rurka gumowa była podłączona do jednej z pokryw zaworów; druga - do kolektora dolotowego. Tworzyło to układ wentylacji skrzyni korbowej. Ciekawy szczegół to separator oleju od strony puszki dolotowej, czyli coś w rodzaju sitka.



Tak to wygląda. Węże gumowe wyglądają mi na nieoryginalne, bo mają calowe oznaczenia. Podejrzewam, że zostały kiedyś w Stanach wymienione. Cybanty myślałem, że są oryginalne, ale znalazłem identyczne od swojego Buicka, więc podejrzewam, że również mogą być wymienione na standardowe, dostępne w Ameryce.



Na początek zdejmę sprzęgło. Bardzo stara konstrukcja, jeszcze nie "słoneczko", tylko sześć sprężyn dociskających tarczę. Widać ślad po łożysku sprzęgła.



Tarcza sprzęgła jeszcze pewnie azbestowa :) Koło zamachowe i docisk z nalotem rdzy. Pilot wałka sprzęgłowego nie w postaci łożyska (jak w Fordach zazwyczaj), a w postaci tulejki z brązu. Znalazłem też ośmionożnych mieszkańców ameryki, na szczęśćie martwych, bo cholera wie, czy jadowici, czy nie.



Zdjąłem koło zamachowe. Tył silnika standardowo zaolejony.



Przykręciłem od razu uchwyt do stojaka na silnik. Niestety byłem sam w garażu i nie miał mi kto pomóc wrzucić silnik na stojak, a do wyciągarki było daleko, dlatego dalsze zdjęcia będą nadal robione na poziomie podłogi.



Dobra. Biorę się za ukłąd chłodzenia, bo jest go na razie najwięcej.



Pierwsza niespodzianka - z rury dolnej chłodnicy wydłubałem śrubokrętem kawał gluta.



Reszta rurek poddała się nie bez walki, ale i ze stratami. Praktycznie wszystkie wężyki były tak sparciałe, że rozleciały się podczas zdejmowania, a niektóe nawet i przed.



W górnej rurze układu chłodzenia - dziwny proszek. Nie jest to utlenione aluminium, wygląda mi to na jakiś osad z płynu chłodzącego, ale w takich ilościach?



Sporo tego. Po lewej trzy rurki stalowe (na szczęście wyglądają na całe, bez dziurek!), następnie cybanty, a po prawej śmieci. Nad cybantami widać czwórnik ze zwężką - element ten rozdzielał przepływ cieczy na grzałkę ssania, a zwężka jest po to, żeby przez tą grzałkę w ogóle chciał płyn płynąć.



Za dużo tego było, więc zacząłem już układać części. Zdjąłem też kopułkę aparatu zapłonowego z kablami.



Od razu trochę schludniej się zrobiło na silniku.



Zdjąłem też dźwignię podłączoną do przepustnicy. Drugi jej koniec był umocowany w tej rurze idącej w poprzek komory silnika, która była zbiorniczkiem wyrównawczym.



Pora na alternator. Takiego mocowania w Fordzie nie widziałam, ale z drugiej strony dużo tych V4 nie oglądałem... Inna sprawa, że w katalogu Forda takie mocowanie nie występuje - źródło www.fordopedia.org



Dolna część mocowania jest fajna, obejmuje pompę wody, żeby byo stabilniejsze.



Tak to wygląda.



Zdjąłem również gaźnik, jednogardzielowy 28/32 PDSIT-4. Były takie i w 1.5 i w 1.7l V4, były też czasem dwugardzielowe w 1.7l. Wciąż nie mam pewności co to za pojemność.



Na kolektorze nie ma odlewu z oznaczeniem pojemności, jak to zazwyczaj w Fordzie jest. Być może dlatego, że ten sam kolektor dolotowy był stosowany w kilku pojemnościach (1.5, 1.7? 1.2 miał raczej mniejszy otwór na gaźnik, ale głowy nie dam).



Na głowicy oznaczenie "A" - były takie zarówno na 1.5l, jak i na 1.7l.



Wyjąłem aparat zapłonowy.



Numer części widać na zdjęciu. Google zwraca 2 wyniki wyszukiwania, wskazujące na aparat zapłonowy od Saaba z silnikiem 1.5 V4. Ok, czyli chyba mamy ustaloną pojemność. Takie były podejrzenia, ale miło wiedzieć, że się potwierdzają.



W środku standardowo - widać wiek mechanizmu. To wszystko trzeba będzie oczyścić, żeby działało prawidłowo.



Wiatrak - tak jak pisałem wcześniej - metalowy. Takiego nie widziałem wcześniej w Fordzie, w katalogu też nie występuje. Być może jest to część Saaba.



Wiatrak i koło pasowe odkręcone.



Został już do rozkręcenia praktycznie sam silnik.



Pod pokrywami zaworów standardowy szlam ze starego oleju, z czasów, gdy oleje nie miały jeszcze detergentów w swoim składzie. Mocno to przywarło i trochę czyszczenia będzie, ale za to nic nie jest zardzewiałe :).



Po wewnętrznej stronie pokryw zaworów to samo.



Niezła niespodzianka pod pokrywą termostatu. Wygląda na popiół, śmierdzi płynem chłodniczym...



Pod termostatem jeszcze tego więcej. Zatkane dokumentnie są kanały wodne w kolektorze.



Po lewej widać czujnik temperatury cieczy i nad nim zaślepkę w kolektorze dolotowym. Lekko po prawej jest gumowy kapturek nałożony na pierwszą wersję wietrzenia skrzyni korbowej w tym silniku - wcześniejsze silniki właśnie stąt czerpały powietrze ze skrzyni korbowej. Późniejsze silniki mają tu albo wbitą zaślepkę stalową (i być może tak to załatwimy i w tym przypadku, bo to, co jest, lubi przeciekać), albo nawet nie mają w odlewie bloku wywierconego otworu w tym miejscu. Gumowy kapturek oczywiście jest cały spękany i twardy ze starości, więc się nie nadaje do ponownego użycia.



Saabowe łąpy silnika. Prosta, elegancka kontrukcja, zdecydowanie lżejsza od Fordowej. Cieńsza stal i mniej finezyjnie powyginana.



I druga strona.



Odkręcone.



A tu mnie mocno zaskoczenie złapało. Po odkręceniu tylnego dekielka pompy wody widzę coś takiego. Pompa wody zabita tym czymś na głucho. Nie ma szans, żeby jakiekolwiek chłodzenie w silniku się pojawiło. I wcale z zewnątrz nie byłoby tego widać.









Kolejny kalifornijczyk.



Odkręciłem kolektor dolotowy.



Nasi tu byli! Kolektor musiał być kiedyś zdejmowany. Czerrrrrwony silikon, o tak! :)



Tyle na dziś, więcej nie miałem czasu grzebać w silnikach.