Znowu mała retrospekcja, ale większość z tego, co opisuję, ciągnie się tygodniami, a nierzadko nawet miesiącami. Zanim to wszystko będzie ocynkowane, pomalowane, zanim znajdzie się części... no trwa i już. Co zrobisz jak nic nie zrobisz.
W każdym razie wziąłem się za kolumnę kierownicy. Była w stanie... no takim, jak reszta auta. Była. Zostawmy to tak. Tu odkręcam włącznik długich świateł.
Widać, że wiązka jest już w zaawansowanym czasie okresu połowicznego rozpadu :).
Z prawej strony kolumny jest włącznik kierunkowskazów i klaksonu zdaje się (jak ciężko jest się do tego przyzwyczaić). Tu też można w zasadzie powiedzieć, że nie ma tego włącznika.
Bo wygląda tak. Zaśniedziały, spękany, urwane sprężynki.
Sama kolumna kierownicza wygląda tak.
Tu jest miejsce, gdzie dźwignia biegozmieniacza przechodzi przez gródź.
Oczywiście rozkładam to w drobny mak, to akurat umiem.
Dźwignia zmiany biegów odczepiona od kolumny.
Przy wyciąganiu różnych części wysypują się elementy plastikowe, które często nawet ciężko rozpoznać jak wyglądały kiedyś. A że prawie nic do tego nie jest dostępne, to ubaw przy próbie poskładania tego do kupy jest nieziemski.
Tu rozłożony mechanizm dźwigni zmiany biegów.
I reszta kolumny.
Przez kolumnę przechodzi wiązka do włączników.
Długo, długo później... pożyczyłem od znajomego kolumnę z Saaba 96, żeby z czegoś można było podpatrzeć jak to ma wyglądać po złożeniu. A bardziej - jakich części brakuje. Biegozmieniacz został poskładany. Zamiast tej dziwnej tulejki plastikowej w końcu został użyty kawałek rurki z tekalanu i rurka termokurczliwa. Trzeba kombinować...
Kolumna zaczyna przybierać kształtów.
Już prawie gotowa do montażu.
I zamontowana. Potem jeszcze kilka razy trzeba było ją wyciągać albo do poprawek, albo do przymiarek innych elementów.
Wróćmy do włącznika kierunkowskazów. Po lewej jest oryginalny, po prawej od Saaba 96, pośrodku taki sam jak po prawej, ale nowy. Oczywiście nie pasuje, ale to da się ogarnąć.
Uszy mocujące zostały obcięte i nawiercone zostały nowe otwory. Trzeba też było nieco podciąć tą chromowaną osłonkę.
Ale za to jest już włącznik na miejscu!
Włącznik długich jakoś rozłożyłem i został poskładany ponownie. Co nie jest łatwe, bo fabrycznie był zakuty, więc trzeba było go wyginać ręcznie. W każdym razie ma założony nowy przewód i może nawet będzie działał.
Kolumna została podłczona do przekładni kierowniczej i do skrzyni biegów. Od razu widać po lewej nową skrzynkę bezpieczników, a po prawej nowe rury nawiewów.
Tak, bo ogarnięte zostały też nawiewy. Cięgna były odrdzewione, bo oczywiście były w stanie ciężkim.
Brakowało też kilku blaszek mocujących deskę rozdzielczą przy podszybiu.
Nic, czego kawałek blachy aluminiowej i duża rurka termokurczliwa nie byłyby w stanie załatwić.
No, to można przykręcać.
Słabo widać, ale może zobaczysz dwie z tych blaszek. Widać też mechanizm wycieraczek.
Można zacząć przymierzać deskę rozdzielczą. Co też zajęło sporo czasu, bo brakowało elementów mocujących, a i wszystko pod nią wymagało przymiarek i dorabiania.
Oczywiście jednak na koniec ponieśliśmy zwycięstwo.
Pora przykręcić kierownicę. Jak się zdejmuje tą zaślepkę na środku? Ostrożnie... ale nie schodzi. To mocniej. W końcu trzasnęło! I okazało się, że jest mocowana na zatrzaski. No kto to wymyślił?!? :).
W każdym razie mamy już kierownicę. Być może już na dobre?
Widok na całość.
Z drobiazgów to jeszcze założone zostalo nowe lusterko wsteczne. Został tylko ten dynks mocujący, ale też był odnowiony. Widać, w jakim stanie było stare lusterko.
W każdym razie wziąłem się za kolumnę kierownicy. Była w stanie... no takim, jak reszta auta. Była. Zostawmy to tak. Tu odkręcam włącznik długich świateł.
Widać, że wiązka jest już w zaawansowanym czasie okresu połowicznego rozpadu :).
Z prawej strony kolumny jest włącznik kierunkowskazów i klaksonu zdaje się (jak ciężko jest się do tego przyzwyczaić). Tu też można w zasadzie powiedzieć, że nie ma tego włącznika.
Bo wygląda tak. Zaśniedziały, spękany, urwane sprężynki.
Sama kolumna kierownicza wygląda tak.
Tu jest miejsce, gdzie dźwignia biegozmieniacza przechodzi przez gródź.
Oczywiście rozkładam to w drobny mak, to akurat umiem.
Dźwignia zmiany biegów odczepiona od kolumny.
Przy wyciąganiu różnych części wysypują się elementy plastikowe, które często nawet ciężko rozpoznać jak wyglądały kiedyś. A że prawie nic do tego nie jest dostępne, to ubaw przy próbie poskładania tego do kupy jest nieziemski.
Tu rozłożony mechanizm dźwigni zmiany biegów.
I reszta kolumny.
Przez kolumnę przechodzi wiązka do włączników.
Długo, długo później... pożyczyłem od znajomego kolumnę z Saaba 96, żeby z czegoś można było podpatrzeć jak to ma wyglądać po złożeniu. A bardziej - jakich części brakuje. Biegozmieniacz został poskładany. Zamiast tej dziwnej tulejki plastikowej w końcu został użyty kawałek rurki z tekalanu i rurka termokurczliwa. Trzeba kombinować...
Kolumna zaczyna przybierać kształtów.
Już prawie gotowa do montażu.
I zamontowana. Potem jeszcze kilka razy trzeba było ją wyciągać albo do poprawek, albo do przymiarek innych elementów.
Wróćmy do włącznika kierunkowskazów. Po lewej jest oryginalny, po prawej od Saaba 96, pośrodku taki sam jak po prawej, ale nowy. Oczywiście nie pasuje, ale to da się ogarnąć.
Uszy mocujące zostały obcięte i nawiercone zostały nowe otwory. Trzeba też było nieco podciąć tą chromowaną osłonkę.
Ale za to jest już włącznik na miejscu!
Włącznik długich jakoś rozłożyłem i został poskładany ponownie. Co nie jest łatwe, bo fabrycznie był zakuty, więc trzeba było go wyginać ręcznie. W każdym razie ma założony nowy przewód i może nawet będzie działał.
Kolumna została podłczona do przekładni kierowniczej i do skrzyni biegów. Od razu widać po lewej nową skrzynkę bezpieczników, a po prawej nowe rury nawiewów.
Tak, bo ogarnięte zostały też nawiewy. Cięgna były odrdzewione, bo oczywiście były w stanie ciężkim.
Brakowało też kilku blaszek mocujących deskę rozdzielczą przy podszybiu.
Nic, czego kawałek blachy aluminiowej i duża rurka termokurczliwa nie byłyby w stanie załatwić.
No, to można przykręcać.
Słabo widać, ale może zobaczysz dwie z tych blaszek. Widać też mechanizm wycieraczek.
Można zacząć przymierzać deskę rozdzielczą. Co też zajęło sporo czasu, bo brakowało elementów mocujących, a i wszystko pod nią wymagało przymiarek i dorabiania.
Oczywiście jednak na koniec ponieśliśmy zwycięstwo.
Pora przykręcić kierownicę. Jak się zdejmuje tą zaślepkę na środku? Ostrożnie... ale nie schodzi. To mocniej. W końcu trzasnęło! I okazało się, że jest mocowana na zatrzaski. No kto to wymyślił?!? :).
W każdym razie mamy już kierownicę. Być może już na dobre?
Widok na całość.
Z drobiazgów to jeszcze założone zostalo nowe lusterko wsteczne. Został tylko ten dynks mocujący, ale też był odnowiony. Widać, w jakim stanie było stare lusterko.