W starym zbiorniku paliwa był króciec, do którego przykręcona była rurka paliwowa 6mm. Co ciekawe, w samym połączeniu była ona wlutowana w kawałeczek rurki 8mm. Dzięki temu stary króciec mógł zostać. Koniec oryginalnej rurki widać na górze, reszta to moje testy zaciskania rurki 8mm, czy będzie pasować do króćca. Pasuje.
Niestety podczas pierwszych połączeń zbiornika okazało się, że króciec jest mało solidnie wlutowany. Dalsze oględziny wskazały, że cyna ledwo co go trzymała - nie był poprawnie pobielony. Wszystko byłoby ok, gdybym podczas dokręcania przytrzymał go kluczem, ale dostęp do dna zbiornika po zamontowaniu jest wręcz ginekologiczny...
Z króćcem coś musiałem zatem zrobić. Nagrzałem go porządnie palnikiem i pobieliłem jak jeszcze nigdy nikt go nie pobielił :). Potem zrobiłem konstrukcję używającą rurę, srebrną taśmę i Lancię Y, służącą do tego, żebym poczuł się bezpieczniej podczas lutowania. W zbiorniku przecież już była benzyna i opary...
Udało mi się tym razem nic nie wybuchnąć. Zakułem rurkę paliwową pod zbiornikiem.
Następnie, znowu rozciągając nadwozie, wepchnąłem zbiornik paliwa do bagażnika i ustawiłem go na miejscu. Wyciąłem też paski wygłuszenia i przykleiłem je do pasów mocujących. Oryginalnie była tam jakaś włóknina, ale już się mocno zdegradowała ze starości.
Przystąpiłem potem do wyzysku młodocianych. Młodocianemu się podobało. Plus jest taki, że on się mieści do bagażnika, a mnie strzyka w krzyżu.
W każdym razie bak jest dokręcony, rurki do wlewu paliwa podłączone (zostało jeszcze je tylko skręcić cybantami, bo oryginalne sprężynki popękały przy próbie ich założenia), tapicerka po lewej stronie bagażnika ułożona.
Dokręciłem też rurkę paliwową zasilającą silnik. Tym razem delikatnie. Po zalaniu paliwem zbiornika nie cieknie!. A zalać musiałem, bo spaliny użyte do lutowania to przecież w dużej części para wodna i chcę uniknąć korozji.
Z zewnątrz widać już wlew paliwa. Uszczelka, taka sama jak w 96 czy 95, tu jest za małej średnicy zewnętrznej i słabo się trzyma w nadwoziu.
W międzyczasie zająłem się też (po części razem z elektrykiem) kabelkami zasilającymi. Zarobiłem główny kabel plusowy idący od akumulatora.
Oczywiście, żeby było schludniej, też ma rurkę termokurczliwą.
Wplotłem go w samochód. Tu widać jak kombinuję jak ułożyć go w komorze silnika. Widać też zwój czerwonego kabla o nieco mniejszym przekroju, on ma łączyć plus akumulatora kończący się na rozruszniku z plusem na alternatorze.
Tu już trochę poukładane, zamocowane, pochowane w osłonkach.
Inny widok.
Tak to wygląda na dnie komory silnika. Rurka paliwowa też już na miejscu i podłączona do pompy paliwa.
Plus idący od rozrusznika przechodzi przez kabinę auta i wchodzi pod zbiornikiem paliwa do bagażnika, gdzie jest akumulator. Poprosiłem właścicieli o zakup nowego aku, ja zorganizowałem klemy itp. Po przykręceniu baku mogłem zająć się podłączeniem tego.
Tu już kabelki zrobione, masa na razie nie jest podłączona, dopóki instalacja nie jest gotowa. Na podłodze bagażnika leżą elementy mocujące akumulator. Niestety są trochę blisko klem, więc żeby je nieco zabezpieczyć przygotowałem rurki termokurczliwe.
I poukładane, akumulator przykręcony, gotowy do podłączenia, klemy osłonięte.
Niestety podczas pierwszych połączeń zbiornika okazało się, że króciec jest mało solidnie wlutowany. Dalsze oględziny wskazały, że cyna ledwo co go trzymała - nie był poprawnie pobielony. Wszystko byłoby ok, gdybym podczas dokręcania przytrzymał go kluczem, ale dostęp do dna zbiornika po zamontowaniu jest wręcz ginekologiczny...
Z króćcem coś musiałem zatem zrobić. Nagrzałem go porządnie palnikiem i pobieliłem jak jeszcze nigdy nikt go nie pobielił :). Potem zrobiłem konstrukcję używającą rurę, srebrną taśmę i Lancię Y, służącą do tego, żebym poczuł się bezpieczniej podczas lutowania. W zbiorniku przecież już była benzyna i opary...
Udało mi się tym razem nic nie wybuchnąć. Zakułem rurkę paliwową pod zbiornikiem.
Następnie, znowu rozciągając nadwozie, wepchnąłem zbiornik paliwa do bagażnika i ustawiłem go na miejscu. Wyciąłem też paski wygłuszenia i przykleiłem je do pasów mocujących. Oryginalnie była tam jakaś włóknina, ale już się mocno zdegradowała ze starości.
Przystąpiłem potem do wyzysku młodocianych. Młodocianemu się podobało. Plus jest taki, że on się mieści do bagażnika, a mnie strzyka w krzyżu.
W każdym razie bak jest dokręcony, rurki do wlewu paliwa podłączone (zostało jeszcze je tylko skręcić cybantami, bo oryginalne sprężynki popękały przy próbie ich założenia), tapicerka po lewej stronie bagażnika ułożona.
Dokręciłem też rurkę paliwową zasilającą silnik. Tym razem delikatnie. Po zalaniu paliwem zbiornika nie cieknie!. A zalać musiałem, bo spaliny użyte do lutowania to przecież w dużej części para wodna i chcę uniknąć korozji.
Z zewnątrz widać już wlew paliwa. Uszczelka, taka sama jak w 96 czy 95, tu jest za małej średnicy zewnętrznej i słabo się trzyma w nadwoziu.
W międzyczasie zająłem się też (po części razem z elektrykiem) kabelkami zasilającymi. Zarobiłem główny kabel plusowy idący od akumulatora.
Oczywiście, żeby było schludniej, też ma rurkę termokurczliwą.
Wplotłem go w samochód. Tu widać jak kombinuję jak ułożyć go w komorze silnika. Widać też zwój czerwonego kabla o nieco mniejszym przekroju, on ma łączyć plus akumulatora kończący się na rozruszniku z plusem na alternatorze.
Tu już trochę poukładane, zamocowane, pochowane w osłonkach.
Inny widok.
Tak to wygląda na dnie komory silnika. Rurka paliwowa też już na miejscu i podłączona do pompy paliwa.
Plus idący od rozrusznika przechodzi przez kabinę auta i wchodzi pod zbiornikiem paliwa do bagażnika, gdzie jest akumulator. Poprosiłem właścicieli o zakup nowego aku, ja zorganizowałem klemy itp. Po przykręceniu baku mogłem zająć się podłączeniem tego.
Tu już kabelki zrobione, masa na razie nie jest podłączona, dopóki instalacja nie jest gotowa. Na podłodze bagażnika leżą elementy mocujące akumulator. Niestety są trochę blisko klem, więc żeby je nieco zabezpieczyć przygotowałem rurki termokurczliwe.
I poukładane, akumulator przykręcony, gotowy do podłączenia, klemy osłonięte.