Oderwałem uszczelkę kolektora dolotowego.



Kanały na płyn chłodniczy w głowicach dość dokładnie zatkane rdzą i kamieniem.



Od razu rozpiąłem sprężyny zaworowe, żeby mieć głowice gotowe do zawiezienia do szlifierni. Mają trochę luzu w prowadnicach, trzeba będzie wstawić nowe.



Płaszcz wodny z jednej strony bloku - pełno rdzy.



I druga strona. Na tym poziomie, dokąd sięgała woda zostałła taka skorupka z rdzy. Dopiero po jej przebiciu mogłem wylać wodę.



Wyjąłem też popychacze zaworowe.



Odkręciłem też korki do spuszczania wody z bloku. Zawsze to jest trochę ryzykowne, bo mogą być zardzewiałe i się urwać, ale tu akurat było dobrze. Po odkręceniu nic się nie wylało - otwór zatkany był syfem. Dopiero po podziabaniu śrubokrętem polała się breja.



Odkręciłem też czujnik ciśnienia oleju i pompę paliwa.



Wyjąłem bagnet. Bardzo lubię takie szczegóły jak to logo na przykład.



A tu filmik pokazujący jaki luz miał wałek wyrównoważający. Pierwsza rzecz, to luz osiowy na panewce - to się musiało nieźle tłuc podczas pracy silnika. Druga sprawa, to wyrobione koło zębate i luz współosiowy.



Ok, góra silnika ogarnięta, mogę odwróócić blok.



W środku miski olejowej, już po zlaniu oleju, warstewka wręcz asfaltu. W sumie nic nadzwyczajnego...



Sitko pompy oleju dość czyste, jak na ten szlam w misce.



Odkręciłem pompę oleju. Jest to ta mniejsza pompa, od V4. Pompa od V6 również pasuje, ale jest nieco większa i ma większą wydajność.



Co mnie bardzo zaskoczyło, to oznaczenie 12 na wale korbowym. Zazwyczaj Ford miał oznaczenie zgodne z pojemnością. Sprawdziłem - tak było we wszystkich silnikach, które robiłem. Miałem zresztą pod ręką wał od innej V4 i miał oznaczenie 15 (od 1.5). Dziwne. Inna sprawa, że skok tłoka 1,2, 1,3 i 1,5 V4 miały dokładnie taki sam, różniły się tylko średnicą tłoka. Czyli wał w sumie jest niby taki sam, ale jednak oznaczenia spodziewałem się 15 i tutaj.



Zdjąłem pokrywę przednią silnika. Łożysko wentylatora na pewno do wymiany. Całość mocno zaolejona.



Strona wewnętrzna... no cóż, sama myś o myciu tego nie jest przyjemna :).



Jakieś kilka godzin później (licząc też sporo innych części oczywiście) pokrywa jest już wstępnie umyta. Trochę lepiej wygląda, co? Ale łatwo się te brudy nie poddały.



Strona zewnętrzna również umyta. Nie domywałem specjalnie resztek farby, żeby udokumentować jakiego była koloru. Pokrywa, jak widać, była malowana na czarno, razem z całym silnikiem.



Miska olejowa również była czarna. Tu umyłem tylko wewnętrzną stronę, z zewnątrz miska będzie piaskowana i malowana proszkowo. Musiałem tylko w jednym miejscu wyklepać wgniotkę.



Pokrywy zaworów również domyłem wewnątrz do czysta, jest to niezbędne przed piaskowaniem. Inaczej piasek przyklei się do starego oleju (a w zasadzie asfaltu, jeśli określać po konsystencji) i może dostać się do silnika już po remoncie. Najtrudniej jest umyć pokrywy w tych zakamarkach między pokrywą a blaszką przygrzaną od spodu.



I widok na pokrywę z zewnątrz. Widać, że przed kiepsko położonym szarym (srebrnym?) kolorem była niebieska, co zgadza się z oryginalnym malowaniem i folderami Forda.



Wracamy do rozkładania silnika. Widok na koła zębate rozrządu - górne to wał korbowy, dolne - wałek rozrządu ( i te dwa są w dobrym stanie), po prawej - wałek wyrównoważający. Widać jak zużyte jest to koło po lewej; widać o ile węższe ma zęby.



I częściowo zdjęty rozrząd.



Panewki korbowe już zużyte, chociaż nie ma tu śladów jakiejś awarii, raczej normalne zużycie.



To samo w ich górnych połówkach.



Wał na czopach korbowych tylko delikatnie zarysowany. Jeszcze tego nie mierzyłem dokładnie, ale może się uda tylko to wypolerować?



Tłoki z lekkimi śladami zużycia, w niektórych miejscach głębrze rysy. Niestety gładzie cylindrowe zużyte. Minus jest taki, że te tłoki są cholernie drogie, więc będę je dokładnie mierzył. Jeśli ich wymiar (i brak owalizacji) na to pozwoli, to będzie można tulejować blok z powrotem na nominalny wymiar. Zobaczymy.



W bloku został wał korbowy.



I wyjęty. Panewki zużyte normalnie, choć dość sporo.



I ich dolne połówki w stopach wału.



Czopy główne wału nieco bardziej porysowane. Mierzenie jeszcze przede mną, ale tu prawdopodobnie będzie potrzebny pierwszy szlif.



Wybiłem jeszcze z bloku zaślepki i króciec odmy.



Gotowe. Teraz czeka mnie mierzenie wszystkiego.



Wyjąłem jeszcze wałek rozrządu. Co ciekawe, on również ma oznaczenie 12 (widoczne po prawej stronie, między pierwszym czopem a krzywką).