Kolejny z wątków pobocznych - przygotowałem klaksony. Dostałem je luzem. Wyglądają dokładnie tak, jak można się spodziewać :)



Ta strona jest skierowana do przodu auta, nie dziwi więc jej stan. idać też, że brakuje śrubek, ale ile ja się ich naszukałem zanim znalazłem to zdjęcie :).



Standardowo - musiałem to rozkręcić.



Znalazłem też nieodkręcone od samochodu mocowania tych klaksonów. Są pod spodem pasa przedniego, mocują je śrubki widoczne na tych skośnych blaszkach.



Tu już odkręcone. Widać też dokładniej, gdzie były te śrubki.



Po odrdzewieniu i ocynkowaniu przodu i śrubek. Przody, mimo stanu wyjściowego, wyszły olśniewająco. Teraz reszta do nich nie pasuje. Zaraz coś na to poradzę...



Oczyściłem i odmalowałem membranę klaksonu. Nastąpiło odstępstwo od oryginału, bo nie będzie to już czerwony podkład, a szary.



W końcu postanowiłem jednak, że membrana będzie lepiej wyglądała w klasycznej czerni, będzie bardziej elegancko. Umyłem też te plastikowe obudowy, gdzie siedzi reszta części.



A potem to wszystko zmontowałem. I sam się zachwyciłem, jakie to teraz ładne. Nie mówcie nikomu.



Żeby nie telepało się to po półkach, postanowiłem to od razu przykręcić na miejsce.



A to wszystko po to, żeby było widać o tyle. I to tylko jak jest zdjęta chłodnica, czyli prawie nigdy. Jak to mówią - money well spent! :). Na szczęście wbrew pozorom nie było to dużo roboty.