Po ostatniej aktualizacji odkręciłem cały ten nowy przód ramy i oddałem do malowania proszkowego. Mam jednak całą masę drobiazgów do ogarnięcia przy kabinie. Na przykład sprężyny podtrzymujące maskę. Były kupione nowe, ale trzeba je jeszcze zamocować.
Tak wyglądały mocowania sprężyn do maski. Oryginalne toto na pewno nie jest, estetyczne i porządne też na pewno nie.
Narysowałem i zamówiłem nowe, wycięte laserem. Wygięte były pod kątem prostym, ale musiałem zrobić nieco rozwarty, żeby wszystko się ładnie ułożyło.
No i u dołu sprężyn mam mały zonk. Górne otwory chcą być akurat w miejscu przetłoczenia...
I niestety na to nic nie mogłem poradzić. Wywierciłem otwory tak, gdzie powinny być, potem wytnie się laserem blaszki podkładki, żeby to wszystko miało sensowne podparcie. Maska po raz pierwszy podniesiona i utrzymuje się o własnych siłach. A po zamknięciu, spreżyny ją lekko dociągają do dołu. CHyba trafiłem z miejscem ich mocowań. Uff.
Potem przód ramy wrócił z malowania proszkowego. W sumie to przykręcę to już na gotowo.
Przykręcone. Wpadłem na pomysł, że warto jeszcze zrobić otwory do przykręcenia tyłu błotników w słupkach A w kabinie. Składam zatem znowu (który to już raz...) przód.
Wystarczy w sumie tylko pas przedni gorny, żeby połączyć błotniki.
Błotniki przykręcone są krawędzią. Co ciekawe, oba błotniki mają wywiercone otwory mocujące w losowych miejscach...
Przymierzyłem oba błotniki i... no jest to laminat. Mimo, że przód jest ustawiony równo i symetrycznie, to z tyłu oba błotniki układają się trochę inaczej. Stwierdziłem, że nie mam odwagi wiercić kabiny. Zostawię to lakiernikowi, któy będzie spasowywał auto.
W sumie przód nie jest mi już potrzebny. Rozłożyłem wszystko. W lewym błotniku wewnętrznym wspawałem blaszki do mocowania wiązki idącej na przód samochodu.
W międzyczasie zostały wykonane szablony szyb przedniej i tylnej. Tylna szyba już dawno była rozbita i zutylizowana, bo była bardzo niska - podczas budowy karoserii został zrobiony większy otwór na szybę. Przednia też nie będzie użyta, bo jest brązowa i nie pasowałaby do nowego koloru. Obie zresztą były niemiłosiernie krzywo wycięte. Nowe szablony są zdecydowanie równiejsze. Szyby drzwi również trzeba będzie zrobić nowe, bo są brązowe, ale obie są tak krzywo wycięte, że nie wiem, z której brać wzór i poczekam z tym do składania drzwi :).
Potem zabrałem się za mocowanie nagrzewnicy. Ogólnie to ta obudowa mi się nie podoba, nie do końca pasuje do samochodu, ale taką mam do dyspozycji i mam ją użyć :). Przymierzyłem ją od środka i wywierciłem jeden otwór. Drugi wyznaczyłem już od zewnątrz, bo jest dużo łatwiej stąd sięgnąć, a w końcu wypadałoby, żeby to było poziomo :).
Po wywierceniu wszystkich czterech otworów przymierzyłem nagrzewnicę. Właściciel się zaniepokoił, że pomyliłem strony montażu, bo przecież miała być w środku :).
Więc jest i zdjęcie w środku.
Zdjąłem kabinę z ramy. To już jest ten moment, w którym musiałbym ją zacząć składać na gotowo. Tego się nie da zrobić bez malowania, ale pomalować na gotowo też się nie da, bo trzeba całość spasować... Dlatego będzie to robione inaczej - pomalowany będzie spód kabiny, gródź i caly środek. Dzięki temu ja poskładam wszystkie rzeczy mechaniczne, a dopiero potem lakiernik ogarnie pasowanie i wyprowadzanie pod lakier. Jak już kabina była na wylocie, okazało się, że zapomniałem jeszcze o wstawieniu nitonakrętek do przykręcenia pokrywy skrzyni biegów.
Czterdzieści dwie nitonakrętki! Nie mam pojęcia po co aż tyle :). Ale wszystkie gotowe i kabina pojechała w siną dal.
Zostały oczywiście jeszcze inne rzeczy do zrobienia. Tu mamy poprzeczkę tylną ramy. Stara wygląda, jakby przeszła o wiele za dużo. Dorobiona została nowa, widoczna obok.
Niestety, nie pasowała, bo ciut się źle z wymiarami wstrzeliłem. Dorobiłem kolejną, któa już dała się włożyć na miejsce w ramie.
Wywierciłem w niej otwory mocujące i oddałem do malowania. Po pomalowaniu mogę ją przykręcić.
Tu już jest w swoim docelowym miejscu w ramie. Przed nią widać jeszcze jeden kątownik. do obu tych poprzeczek mocowany był wydech. Kątownika się pozbywam, nie ma potrzeby stosowania aż tylu mocowań. A jak będzie, to zawsze można przykręcić go z powrotem.
Ale bez kątownika wydech z tyłu wisi luzem...
Wymierzyłem więc dwa symetryczne otwory po obu stronach.
I podwiesiłem wydech. Docelowo pewnie za jakiś czas i tak będzie zrobiony nowy, bo ten już nie jest pierwszej świeżości, a i jego jakość wykonania jest podobna do reszty w tym samochodzie... Nie mówiąc już o tym, że rury są różnej długości :).
Potem włożyłem w swoje miejsca deski skrzyni ładunkowej, wyrównałem wszystko i skręciłem na gotowo.
Zostawiłem nieprzykręcone tylko śruby w przedniej krawędzi desek - tu przykręca się przednią ścianę skrzyni, zarówno do desek, jak i do poprzeczki w ramie. A ta poprzeczka trzyma też dolną poprzeczkę, na której wisi wydech. Prościej jest jej nie ruszać. Odkręciłem resztę mocowań skrzyni i zdjąłem podłogę jako całość. Przejrzałem wszystko w ramie i dokręciłem co trzeba.
Została jeszcze jedna rzecz, póki kabiny nie ma na ramie. Rurki hydrauliczne do wspomagania pompy hamulcowej.
Stalowe części rurek odrdzewiłem i ocynkowałem i całość przykręciłem na miejsce. Dorobiłem dwa mocowania, jedno przy samym wspomaganiu, drugie przy ramie, gdzie węże wychodzą spod kabiny. Pospinałem rury razem. Teraz można będzie tu postawić kabinę.
Tak wyglądały mocowania sprężyn do maski. Oryginalne toto na pewno nie jest, estetyczne i porządne też na pewno nie.
Narysowałem i zamówiłem nowe, wycięte laserem. Wygięte były pod kątem prostym, ale musiałem zrobić nieco rozwarty, żeby wszystko się ładnie ułożyło.
No i u dołu sprężyn mam mały zonk. Górne otwory chcą być akurat w miejscu przetłoczenia...
I niestety na to nic nie mogłem poradzić. Wywierciłem otwory tak, gdzie powinny być, potem wytnie się laserem blaszki podkładki, żeby to wszystko miało sensowne podparcie. Maska po raz pierwszy podniesiona i utrzymuje się o własnych siłach. A po zamknięciu, spreżyny ją lekko dociągają do dołu. CHyba trafiłem z miejscem ich mocowań. Uff.
Potem przód ramy wrócił z malowania proszkowego. W sumie to przykręcę to już na gotowo.
Przykręcone. Wpadłem na pomysł, że warto jeszcze zrobić otwory do przykręcenia tyłu błotników w słupkach A w kabinie. Składam zatem znowu (który to już raz...) przód.
Wystarczy w sumie tylko pas przedni gorny, żeby połączyć błotniki.
Błotniki przykręcone są krawędzią. Co ciekawe, oba błotniki mają wywiercone otwory mocujące w losowych miejscach...
Przymierzyłem oba błotniki i... no jest to laminat. Mimo, że przód jest ustawiony równo i symetrycznie, to z tyłu oba błotniki układają się trochę inaczej. Stwierdziłem, że nie mam odwagi wiercić kabiny. Zostawię to lakiernikowi, któy będzie spasowywał auto.
W sumie przód nie jest mi już potrzebny. Rozłożyłem wszystko. W lewym błotniku wewnętrznym wspawałem blaszki do mocowania wiązki idącej na przód samochodu.
W międzyczasie zostały wykonane szablony szyb przedniej i tylnej. Tylna szyba już dawno była rozbita i zutylizowana, bo była bardzo niska - podczas budowy karoserii został zrobiony większy otwór na szybę. Przednia też nie będzie użyta, bo jest brązowa i nie pasowałaby do nowego koloru. Obie zresztą były niemiłosiernie krzywo wycięte. Nowe szablony są zdecydowanie równiejsze. Szyby drzwi również trzeba będzie zrobić nowe, bo są brązowe, ale obie są tak krzywo wycięte, że nie wiem, z której brać wzór i poczekam z tym do składania drzwi :).
Potem zabrałem się za mocowanie nagrzewnicy. Ogólnie to ta obudowa mi się nie podoba, nie do końca pasuje do samochodu, ale taką mam do dyspozycji i mam ją użyć :). Przymierzyłem ją od środka i wywierciłem jeden otwór. Drugi wyznaczyłem już od zewnątrz, bo jest dużo łatwiej stąd sięgnąć, a w końcu wypadałoby, żeby to było poziomo :).
Po wywierceniu wszystkich czterech otworów przymierzyłem nagrzewnicę. Właściciel się zaniepokoił, że pomyliłem strony montażu, bo przecież miała być w środku :).
Więc jest i zdjęcie w środku.
Zdjąłem kabinę z ramy. To już jest ten moment, w którym musiałbym ją zacząć składać na gotowo. Tego się nie da zrobić bez malowania, ale pomalować na gotowo też się nie da, bo trzeba całość spasować... Dlatego będzie to robione inaczej - pomalowany będzie spód kabiny, gródź i caly środek. Dzięki temu ja poskładam wszystkie rzeczy mechaniczne, a dopiero potem lakiernik ogarnie pasowanie i wyprowadzanie pod lakier. Jak już kabina była na wylocie, okazało się, że zapomniałem jeszcze o wstawieniu nitonakrętek do przykręcenia pokrywy skrzyni biegów.
Czterdzieści dwie nitonakrętki! Nie mam pojęcia po co aż tyle :). Ale wszystkie gotowe i kabina pojechała w siną dal.
Zostały oczywiście jeszcze inne rzeczy do zrobienia. Tu mamy poprzeczkę tylną ramy. Stara wygląda, jakby przeszła o wiele za dużo. Dorobiona została nowa, widoczna obok.
Niestety, nie pasowała, bo ciut się źle z wymiarami wstrzeliłem. Dorobiłem kolejną, któa już dała się włożyć na miejsce w ramie.
Wywierciłem w niej otwory mocujące i oddałem do malowania. Po pomalowaniu mogę ją przykręcić.
Tu już jest w swoim docelowym miejscu w ramie. Przed nią widać jeszcze jeden kątownik. do obu tych poprzeczek mocowany był wydech. Kątownika się pozbywam, nie ma potrzeby stosowania aż tylu mocowań. A jak będzie, to zawsze można przykręcić go z powrotem.
Ale bez kątownika wydech z tyłu wisi luzem...
Wymierzyłem więc dwa symetryczne otwory po obu stronach.
I podwiesiłem wydech. Docelowo pewnie za jakiś czas i tak będzie zrobiony nowy, bo ten już nie jest pierwszej świeżości, a i jego jakość wykonania jest podobna do reszty w tym samochodzie... Nie mówiąc już o tym, że rury są różnej długości :).
Potem włożyłem w swoje miejsca deski skrzyni ładunkowej, wyrównałem wszystko i skręciłem na gotowo.
Zostawiłem nieprzykręcone tylko śruby w przedniej krawędzi desek - tu przykręca się przednią ścianę skrzyni, zarówno do desek, jak i do poprzeczki w ramie. A ta poprzeczka trzyma też dolną poprzeczkę, na której wisi wydech. Prościej jest jej nie ruszać. Odkręciłem resztę mocowań skrzyni i zdjąłem podłogę jako całość. Przejrzałem wszystko w ramie i dokręciłem co trzeba.
Została jeszcze jedna rzecz, póki kabiny nie ma na ramie. Rurki hydrauliczne do wspomagania pompy hamulcowej.
Stalowe części rurek odrdzewiłem i ocynkowałem i całość przykręciłem na miejsce. Dorobiłem dwa mocowania, jedno przy samym wspomaganiu, drugie przy ramie, gdzie węże wychodzą spod kabiny. Pospinałem rury razem. Teraz można będzie tu postawić kabinę.