No dobra, to mamy to prawie gotowe. Na zdjęciach wygląda to nieźle, ale pamiętaj, że zrobienie tej blacharki to była kupa pracy.



Pora na przetransportowanie tego wszystkiego do mnie i do lakiernika. Buda trafi do lakiernika, żeby położył wszędzie podkład, a rama do mnie, żebym już zaczął budować z tego samochód.



A tu mamy ścinki starej budy, które nie zostały użyte ze względu na ich stan.



A wszystko, co ma trafić do lakiernika, trafiło do zamkniętego busa, żeby nie ryzykować deszczu i brudu po drodze.



Te części też.



Niedługo po dotarciu do lakiernika wszystko dostało warstwę podkładu. W tej postaci chwilę poczeka na transport do mnie, gdzie wstępnie złożę samochód... i rozłożę go do lakierowania na gotowo. Zrobię tak, bo w międzyczasie jeszcze będzie musiało powstać trochę otworów, mocowań, być może przeróbek, żeby wszystko, co potrzebne, dało się włożyć do środka.



Jak widać, wszędzie jest ładnie pomalowane.



Luźne części również.



Pomalowane zostały i drzwi i części skrzyni ładunkowej.



Chyba kabina jest w dobrym towarzystwie :).



A w międzyczasie jeszcze poprosiłem blacharza o ogarnięcie łączenia starej ramy z nowym przednim fragmentem. Tak wygląda ich łączenie.



A tak z drugiej strony. Spawy bardzo słabe, ale jako ciekawostkę napiszę, że spawy tego kawałka poprzecznego, czyli na zdjęciu wyżej po lewej, a na zdjęciu niżej po prawej, to są oryginalne spawy General motors z lat 70 :). W każdym razie łączenie ram powinno być solidniejsze.



A tu zewnętrzna strona połączenia. Tak trochę byle jak...



Wewnętrzne wzmocnienia łączenia zostały wycięte i wspawane zostały na nowo - widać, że te spawy są zdecydowanie solidniejsze.



Zewnętrzna strona została wykonana na nowo. Tu trochę komplikuje sytuację mocowanie karoserii.



I wzmocnienie od góry ramy.



Potem rama z silnikiem i skrzynią trafiła do mnie.



Silnik i skrzynia na razie nie będą mi potrzebne, więc muszę je jakoś odłożyć na bok, żeby nie przeszkadzały. A miejsca mało... :).



Sporo miejsca zajmuje cały ten interes z przodu silnika. Zdejmę to.



Od razu lepiej. Zostało jeszcze koło pasowe wału.



Oddzielę też skrzynię biegów. Trzeba najpierw odkręcić konwerter od koła zamachowego.



Ciekawy konwerter, zdaje się toczony, a nie tłoczony.



Potem już mogłem odstawić silnik i skrzynię do kąta.



A teraz zajmę się ramą... ale to w następnym odcinku.