Następnym elementem, który składam, jest skrzynia ładunkowa. Niektóre z jej poprzeczek mocujących do ramy mam już odnowione. Tylną belkę, przygotowaną tu, muszę jeszcze skręcić.



Jednej z poprzeczek nie oddałem wcześniej do piaskowania, bo miała urwaną śrubę. Teraz już muszę się tym zająć :).



Na razie jednak wracam do tylnej belki. Ma ona z każdej strony po cztery otwory na kątownik mocujący ją do ramy.



Te cztery śruby strasznie ciężko jest przykręcić, bo nie ma jak się dostać do ich nakrętek. Potem przykręciłem to do ramy.



I szybko się przekonałem, dlaczego w ramie były otwory w kształcie fasolek. Ten problem będę musiał rozwiązać przed ostatecznym złożeniem skrzyni.



Potem wyciągnąłem z zapasów deski skrzyni. Były one już jakiś czas temu odnowione - przeszlifowane i polakierowane na nowo.



Z tyłu skrzynia zakończona jest kątownikiem osłaniającym deski. Pomiędzy deskami przykręca się te płaskowniki.



Pomiędzy środkowe poprzeczki a ramę położę kawałki cienkiej gumy.



Pora się zająć tą jedną, niegotową jeszcze, poprzeczką. Myślałem, że wymienię tu śrubę na nową, więc odwierciłem blaszkę mocującą, ale okazało się, że śruby były tu wspawane przez kogoś, a oryginalnie były tu otwory. Dlatego pozbyłem się stąd śrub w ogóle.



I przyspawałem blaszkę z powrotem.



Po jej pomalowaniu mogę już złożyć podłogę skrzyni.Położyłem wszystko na ramie w odpowiednich miejscach.



Przednia poprzeczka jednak była za daleko do przodu. I dobrze, bo już myślałem, że niepotrzebnie zaspawałem jej otwory w ramie, tymczasem się okazało, że przykręca się ją w tym samym miejscu, co poprzeczkę, do któej mocowałem ostatnio wieszaki wydechu.



Na to wylądowały deski i listwy mocujące, i całe stado śrub.



Miałem nawet ochotę zrobić tu zdjęcie z talerzami, sztućcami i kieliszkami, ale żona nie pozwoliła mi tu nic takiego przynieść :).



Zrobimy tu sobie małą retrospekcję, do blacharki. Po zrobieniu kabiny oczywiście w to samo miejsce trafiły również burty skrzyni ładunkowej i błotniki.



Błotniki zostały naprawione tam, gdzie były wyrdzewiałe.



Tam, gdzie były pogięte, zostały nieco lepiej wyprowadzone. Tu zdjęcie jeszcze przed operacją.



A tu widok miejsc naprawy błotnika.



Ogólnie nie było z nimi źle.



Na burtach zostały wymienione drobne fragmenty blaszek w przedniej części.



A po złożeniu podłogi wszystko to zostało przywiezione do mnie.



Najpierw przymierzyłem przednią część.



Potem wstawiłem lewą burtę.



W tym momencie przypomniałem sobie, że śruby mocujące burtę do przodu się pourywały. Wchodzą one w płaskowniki w środku tej przedniej części, a płaskowniki wpadły do środka.



Ponieważ jednak przednia część jest teraz luzem, udało mi się je wytrząsnąć.



Potem wykręciłem urwane części śrub.



W prawej burcie naprawiony kawałek z przodu nie pozwalał na włożenie przedniej ścianki na miejsce.



Wyciąłem więc kawałek blachy. Dlatego właśnie warto zrobić pierwszy montaż po naprawie jeszcze bez lakierowania - sporo takich drobiazgów wychodzi na jaw.



Skręciłem z przodu skrzynię tak, żeby się trzymała. Przechodzę na tył.



Tylna klapa jest w niezłym stanie, podejrzewam, że to reprodukcja. Znalazłem zawiasy i zapinki.



W dolnym otworze widać otwór z gwintem w tylnej belce. Tu musiałem nieco ponaciągać burtę, żeby na to trafić.



Po przykręceniu zawiasów i zapinek mam zamontowaną tylną klapę.



Zapinki są wkręcane śrubami w klapę, ale wkrętami w burtę. To mi się nie podoba, zapewne zmienię to na nitonakrętki.

Odsunąłem ramę od ściany, zeby się dostać do lewej burty od zewnątrz.



Przyniosłem błotnik.



I go przykręciłem. Dostęp do śrub jest dość daleko i jest to wybitnie dwuosobowe zadanie.



Potem przysunąłem ramę z powrotem do ściany, bo miejsca w garażu jest mało :).



Przygotowałem drugi błotnik.



I jego też przykręciłem. Burty z przodem i błotniki są przykręcona tylko kilkoma śrubami, bo wszystko to jeszcze raz zostanie rozkręcone do malowania. Dzięki temu, że to teraz złożyłem, zrobiłem sobie notatki, czego brakuje, co poprawić, gdzie naprawić jakiś otwór, gdzie wstawić nitonakrętki itp.