Miałem rozkładać wnętrze, ale jakoś natchnienie mnie naszło raczej na tylną część ramy. Zróbmy tu trochę spustoszenia!



Najpierw zdjąłem części trzymające tylne lampy. Raczej będę chciał je oddać do chromowania, niż lakierować w kolor samochodu - chyba będzie to lepiej wyglądało.



Potem poodcinałem całe stado srytytek, które trzymały instalację elektryczną do ramy. Kable są około 3-4 metrów za długie i spięte w pęki. Ciekawa koncepcja. Jak któregoś dnia będziesz chciał zrobić z tego limuzynę, to nie musisz szukować instalacji. To jest jakieś.



Hak holowniczy - postawiłem ultimatum - albo robię nowe, porządne mocowanie, które się nie urwie po zapięciu trochę cięższej przyczepy, albo wywalamy. Piotrek uznał, że nie potrzebuje haka, więc wywalamy.



Dzięki wywaleniu haka będzimy szybsi o 0,001s na 1/4 mili.



To może teraz wydech? Ostatnie części wydechu zaczynają się za tłumikami.



Odkręcone i zdjęte, nawet jakoś poszło.



Potem odkręciłem środkowe części wydechu od kolektorów wydechowych.



Trochę się tu już mniej rzeczy zrobiło.



Odkręciłem poprzeczkę ramy. Wcześniej jeszcze było widać w tym miejscu dziwną konstrukcję z kątowników, do której mocowane były wydechy. Docelowo wieszaki wydechów będą trzymały się tej poprzeczki, żeby nie utrudniało to zdjęcia/założenia skrzyni. Zwróć jeszcze uwagę na białą poziomą blachę wystającą spod kabiny - to nie blacha, a znowy kawałek laminatu, zresztą krzywo ucięty. Ma zapełnić przerwę między kabiną a skrzynią.



Wygląda na to, że mogę odpiąć tylne zawieszenie. Zacząłem od odpięcia rurki hamulcowej.



Potem wczołgałem się pod kabinę i dotarłem do mocowania linek hamulca ręcznego do dźwigni.



Odkręciłem też mocowanie pancerzy linek od podłogi.



Zawieszenie zachowam na razie w jednym kawałku, żeby nie mieć do przekładania stosu części. Odkręcam górne mocowanie coil-overa.



Oba amortyzatory odkręcone, sprężyny luźne.



Odkręciłem teraz krzyżak wału od mostu.



Następne będzie te mocowanie wahacza górnego.



Odkręciłem też wahacze dolne od ramy.



Zostają jeszcze odboje mostu.



Odkręcone. To też jest jakaś samoróba, ale solidna. Most już odpięty od ramy.



Zacząłem wyciągać most na bok (trochę ciasno w garażu). Gdyby rama była centymetr wyżej, wyszedłby bez problemu :).



Most wyciągnięty. Nie było to aż tak dużo pracy, ale jakoś poczucie osiągiętego efektu jest ogromne.