Ciąg dalszy relacji Z Zapkowego AutoSpa :) Tylko nie patrzcie na datę na zdjęciach, jak ktoś umie spawać, to nie musi umieć ustawiać aparatu :)
Okazało się, że przesunięta przez żonę betonowa donica nie tylko skrzywiła zderzak, który tak ładnie żeśmy z kolegami wyciągnęli zapinając go pasami do bramy, ale i skrzywiła jego mocowanie wewnątrz tylnego pasa. Chłopaki stwierdzili, że prościej im będzie to wyciąć i wstawić nowe.
Nic tak nie cieszy jak nowa blacha.
Trochę dołujace zdjęcie, bo tak duzo wycięte... potem się okazało, że to jeszcze nie koniec.
Bo jak otworzyli bok, czyli dolną część tylnej ćwiartki, to znaleźli nie tylko rdzę, ale jak to się wyraził Zapek, okazy polskiej sztuki spawalniczej. Zamiast to po kolei wycinać i łatać stwierdzili, że prościej jest odwiercić cały element i dorobić nowy.
Bo w środku czaił się między innymi śliczny jeżyk.
Ale i sporo rdzy. Ciekawe, że skoro ten element był otwierany przez poprzedniego blacharz, to dlaczego nie został poprawnie zabezpieczony?
Jeżyk tak uroczo pozował do zdjęcia, że zamieszczam jeszcze jedno.
No i właśnie - oprócz wyciętych pasów tylnych, wewnątrznego i zewnętrznego, wycięte zostały i boki. Trochę mi ręce opadają ile to jest roboty z w miarę zdrowym autem... Zwróć uwagę na nowy rożek po lewej stronie, jest to element, do którego będą łączone i kawałki boczne i pas tylny.
Wszystko co zostaje zostaje wyczyszczone i zabezpieczone podkładem epoksydowym.
A tu już nowy element. Co mnie zaskoczyło, to łatwość, z jaką Zapek opowiadał przez telefon, że po co wycinać po kawałku, skoro można raz dwa zrobić nowy element :)
A ponieważ ten element jest po prostu śliczny, to jeszcze dwa jego zdjęcia.
I z drugiej strony.
A tu element zewnętrzny tylnej ćwiartki. Zaczynam się zastanawiać, czy w ogóle będzie trzeba kupować szpachlę :)
I widok od tyłu.
Od środka oczywiście wszystko zabezpieczone. Zapek mówi, że po co mam wracać do niego za parę lat i się denerwować?
Element wewnętrzny też pomalowany przed wstawieniem.
I wstawiony. Zaczyna to znowu wyglądać jak fragment auta.
Ale mi się podoba jak to jest zrobione.
Widać element zewnętrzny podczas przymiarek i dorobiony niewielki fragment, który go trzyma.
Widok z drugiej strony. Oprócz wykonania podoba mi się też ilość szczypców, którą warsztat ma na stanie :)
Może i przesadzam z ilością zdjęć, ale za bardzo mi się to podoba, żebym się miał nie chwalić co będę miał w samochodzie.
Tu już po zespawaniu elementów razem/
I fragment dorobionego poszycia zewnętrznego zabezpieczony przed wspawaniem.
Jak to ktoś kiedyś określił, to jest takie "inżynierskie porno" :)
I na miejscu.
Tu zwróć uwagę na krawędź błotnika - cała jest dorobiona nowa. I nie jest to reperaturka (które zresztą często kiepsko pasują i są z cienkiej blachy), tylko blacha wygięta na miejscu przez chłopaków.!
A tu widać odwiercony stary pas tylny dolny. Krzywy, spawany na zakładkę, zardzewiały...
Aż wstyd pokazywać. Przypomnę - niecałe dwa lata po spawaniu przez poprzedniego delkwenta :(
A tu nowy element, dorobiony na miejscu.
Tym razem poprosiłem, żeby nie robili wycięcia pod rurę wydechową. Mam zamiar zakończyć ją jeszcze pod samochodem i wygiąć w stronę ziemi. Dzięki temu nie będę miał z tyłu auta nic wystającego pod zderzakiem. Jakoś mi się nigdy nie podobało to, jak jest poprowadzona rura wydechowa w granadzie kombi.
Porównanie starego z nowym.
I pas tylny na miejscu. Ale to fajnie wygląda jak nie ma rdzy.
I wspawana belka poprzeczna mocowania dyfra, którą wcześniej pokazywałem luzem.
A tak wygląda zakończenie (przed tylnym kołem) lewego progu. Po otwarciu profilu obraz nędzy i rozpaczy.
Na szczęście niedługo. Wstawiony brakujący element progu wewnętrznego, wyczyszczone i pomalowane.
Już po wstawieniu kawałka progu zewnętrznego (ponownie - dorobionego na miejscu, nie z reperaturki) i elementu kończącego próg wewnętrzny.
I z zewnątrz. Prawie nie widać jak było przedtem.
A od wewnątrz porządne zakończenie.
I ten sam element po stronie pasażera. Na szczęście nieco mniej zjedzony.
I zaległa fota ze spawania fragmentu podłużnicy.
I po oszlifowaniu.
Dorobione elementy poprzeczek z przodu. Fabrycznie miały one otwory na podnośnik, ale zrezygnowaęm z tego za namową Zapka. Dzięki temu nie będzie miejsca na powstawanie rdzy, chociaż stracę możliwość podnoszenia auta fabrycznym podnośnikiem. Trudno, kupię jakiś nożycowy od współczesnego auta, np. w swojej hondzie mam taki, co wydaje mi się, że będzie odpowiedni.
Oczywiście przed wspawaniem na miejsce wszystko jest zabezpieczone.
I na miejscu.
Okazało się, że przesunięta przez żonę betonowa donica nie tylko skrzywiła zderzak, który tak ładnie żeśmy z kolegami wyciągnęli zapinając go pasami do bramy, ale i skrzywiła jego mocowanie wewnątrz tylnego pasa. Chłopaki stwierdzili, że prościej im będzie to wyciąć i wstawić nowe.
Nic tak nie cieszy jak nowa blacha.
Trochę dołujace zdjęcie, bo tak duzo wycięte... potem się okazało, że to jeszcze nie koniec.
Bo jak otworzyli bok, czyli dolną część tylnej ćwiartki, to znaleźli nie tylko rdzę, ale jak to się wyraził Zapek, okazy polskiej sztuki spawalniczej. Zamiast to po kolei wycinać i łatać stwierdzili, że prościej jest odwiercić cały element i dorobić nowy.
Bo w środku czaił się między innymi śliczny jeżyk.
Ale i sporo rdzy. Ciekawe, że skoro ten element był otwierany przez poprzedniego blacharz, to dlaczego nie został poprawnie zabezpieczony?
Jeżyk tak uroczo pozował do zdjęcia, że zamieszczam jeszcze jedno.
No i właśnie - oprócz wyciętych pasów tylnych, wewnątrznego i zewnętrznego, wycięte zostały i boki. Trochę mi ręce opadają ile to jest roboty z w miarę zdrowym autem... Zwróć uwagę na nowy rożek po lewej stronie, jest to element, do którego będą łączone i kawałki boczne i pas tylny.
Wszystko co zostaje zostaje wyczyszczone i zabezpieczone podkładem epoksydowym.
A tu już nowy element. Co mnie zaskoczyło, to łatwość, z jaką Zapek opowiadał przez telefon, że po co wycinać po kawałku, skoro można raz dwa zrobić nowy element :)
A ponieważ ten element jest po prostu śliczny, to jeszcze dwa jego zdjęcia.
I z drugiej strony.
A tu element zewnętrzny tylnej ćwiartki. Zaczynam się zastanawiać, czy w ogóle będzie trzeba kupować szpachlę :)
I widok od tyłu.
Od środka oczywiście wszystko zabezpieczone. Zapek mówi, że po co mam wracać do niego za parę lat i się denerwować?
Element wewnętrzny też pomalowany przed wstawieniem.
I wstawiony. Zaczyna to znowu wyglądać jak fragment auta.
Ale mi się podoba jak to jest zrobione.
Widać element zewnętrzny podczas przymiarek i dorobiony niewielki fragment, który go trzyma.
Widok z drugiej strony. Oprócz wykonania podoba mi się też ilość szczypców, którą warsztat ma na stanie :)
Może i przesadzam z ilością zdjęć, ale za bardzo mi się to podoba, żebym się miał nie chwalić co będę miał w samochodzie.
Tu już po zespawaniu elementów razem/
I fragment dorobionego poszycia zewnętrznego zabezpieczony przed wspawaniem.
Jak to ktoś kiedyś określił, to jest takie "inżynierskie porno" :)
I na miejscu.
Tu zwróć uwagę na krawędź błotnika - cała jest dorobiona nowa. I nie jest to reperaturka (które zresztą często kiepsko pasują i są z cienkiej blachy), tylko blacha wygięta na miejscu przez chłopaków.!
A tu widać odwiercony stary pas tylny dolny. Krzywy, spawany na zakładkę, zardzewiały...
Aż wstyd pokazywać. Przypomnę - niecałe dwa lata po spawaniu przez poprzedniego delkwenta :(
A tu nowy element, dorobiony na miejscu.
Tym razem poprosiłem, żeby nie robili wycięcia pod rurę wydechową. Mam zamiar zakończyć ją jeszcze pod samochodem i wygiąć w stronę ziemi. Dzięki temu nie będę miał z tyłu auta nic wystającego pod zderzakiem. Jakoś mi się nigdy nie podobało to, jak jest poprowadzona rura wydechowa w granadzie kombi.
Porównanie starego z nowym.
I pas tylny na miejscu. Ale to fajnie wygląda jak nie ma rdzy.
I wspawana belka poprzeczna mocowania dyfra, którą wcześniej pokazywałem luzem.
A tak wygląda zakończenie (przed tylnym kołem) lewego progu. Po otwarciu profilu obraz nędzy i rozpaczy.
Na szczęście niedługo. Wstawiony brakujący element progu wewnętrznego, wyczyszczone i pomalowane.
Już po wstawieniu kawałka progu zewnętrznego (ponownie - dorobionego na miejscu, nie z reperaturki) i elementu kończącego próg wewnętrzny.
I z zewnątrz. Prawie nie widać jak było przedtem.
A od wewnątrz porządne zakończenie.
I ten sam element po stronie pasażera. Na szczęście nieco mniej zjedzony.
I zaległa fota ze spawania fragmentu podłużnicy.
I po oszlifowaniu.
Dorobione elementy poprzeczek z przodu. Fabrycznie miały one otwory na podnośnik, ale zrezygnowaęm z tego za namową Zapka. Dzięki temu nie będzie miejsca na powstawanie rdzy, chociaż stracę możliwość podnoszenia auta fabrycznym podnośnikiem. Trudno, kupię jakiś nożycowy od współczesnego auta, np. w swojej hondzie mam taki, co wydaje mi się, że będzie odpowiedni.
Oczywiście przed wspawaniem na miejsce wszystko jest zabezpieczone.
I na miejscu.