Granada przebywa w centrum odnowy biologicznej w Katowicach. Na początek została wypiaskowana prawie cała, na razie został tylko dach nienaruszony. Wyszło parę nieprzewidywanych dziurek, ale ogólnie nie jest źle. Okazało się, że poprzedni blacharz był nie tak dobry jak się wydawało, sporo rzeczy było pospawane byle jak, z dziurami, spawy wyglądały jak gluty, a w paru miejscach łaty były położone na rdzę, co spowodowało jeszcze więcej roboty teraz. Szkoda.
W każdym razie tak to wygląda. Granada wisi na obrotnicy, jest łatwy dostęp do każdego zakamarka, a i fachowiec tym razem jakoś lepiej robi :)















Właśnie dlatego jest fajnie mieć obrotnicę - prace przy podwoziu stają się takie komfortowe :)



A tu widać jakie parchy zostawił po sobie poprzedni blacharz. To już, kurka wodna, ja lepiej spawam.



Nieprzewidywana dziura w podłodze pod nogami kierowcy. Juz wiem czemu podłoga bywała czasem mokra...



Pas tylny był wspawywany poprzednio (zresztą strasznie krzywo, ale to szczegół). Teraz widać jak to wszystko dookoła pordzewiało.



Belka mocująca dyfer. Blaszka prosto na starą rdzę. Masakra pod spodem...



Kolejny przykład staranności spawania poprzedniego blacharza.



A teraz dla porównania zdjęcia z nowych prac. Przygotowane elementy składowe belki dyfra. Stara belka została zdjęta, a na jej miejsce przyjdą te elementy.



Wygląda to zdecydowanie lepiej.



I zamocowana na swoim miejscu.



Kolejne miejsce - lewa podłużnica z przodu. Coś tam się pod spodem niedobrego kryje.



No właśnie...



Wyczyszczone i zabezpieczone. Dorobiony nowy element.



I gotowe.