Ciąg dalszy rozkładania. Odpiąłem wiązkę od stacyjki.



Przy okazji zauważyłem, że elektryczna część stacyjki jest dość luźna. Zresztą blokada kierownicy po wyjęciu kluczyka też nie działa.



Tu zbiega się w Taunusie cała wiązka. Po lewej są dwie wtyczki, którymi przewody przechodzą przez gródź do komory silnika, a na górze są wtyczki do skrzynki bezpieczników.



Poodpinałem to wszystko. Zostały dwa przewody, ale wyleciało mi z głowy od czego one są :)



Wiązka z części kabinowej zajmuje jedną skrzynkę. Drugą skrzynkę zapełniłem wiązką z kompry silnika, ale o tym za chwilę.



O, tu jest druga część wtyczki z poprzednich zdjęć, po stronie komory silnika. Po odpięciu wiązek we wnętrzu auta można to po prostu wyjąć. Resztę kabelków poodpinałem już wcześniej od lamp, wycieraczek itp, zostały mi tylko przewody idące do cewki zapłonowej i do czujnika temperatury cieczy chłodzącej.



A przy okazji zauważyłem w jak idealnym stanie są kable zapłonowe :)



Wracamy do przewodów niskiego napięcia. Cewka nieoryginalna, Zelmotu, więc i przypięta do wiązki nieco na pałę - zawiniętym wkoło śrubki odizolowanym przewodem. Później się tym zajmę.



Odpiąłem też grube przewody idące od akumulatora - masowy i plus (idący do rozrusznika, a stamtąd do reszty instalacji). Mocowanie akumulatora nie jest oryginalne.



Powoli szykuję się do wyjęcia silnika. Żeby nie uszkodzić obudowy filtra powietrza musiałem ją zdjąć. Palcem wskazującym pokazuję jej mocowanie zewnętrzne, a trzymam mocowanie jej do gaźnika.



Linka gazu ma imponującą ilość zakrętasów. Trzeba będzie nową założyć.



Wyjąłem pedał gazu.



Potem linkę prędkościomierza. Niestety guma, w której przechodzilinka przez gródź jest przecięta.



Odkręciłem również rurkę idącą do wskaźnika ciśnienia oleju.



Wyjąłem również wał napędowy. Zamiast niego włożyłem zapasowy przedni kawałek takiego samego wału, żeby ze skrzyni olej nie kapał.



Podpora wału była kombinowana od innego auta - otwory są podocinane, żeby pasowały.



Odkręciłem też rozrusznik. Od razu widać, czyj on jest :)



Biorę się za hamulce.



Niestety rurki hamulcowe przyrdzewiały do końcówek i nie dało się ich nie ukręcić. Obciąłem je, żeby zachować jak najwięcej ich kształtu na wzór do dorobienia nowych.



Żeby zdjąć serwo hamulcowe trzeba wyjąć przetyczkę z pedału hamulca. Tu ledwo ją widać.



Ale to o nią chodzi.



Serwo wyjęte. W środku co najmniej szklanka starego, zżółkłego płynu hamulcowego, a co za tym idzie - wszędzie korozja. Widocznie kiedyś pompa hamulcowa ciekła, a przy wymianie uszczelnień nikt nie wpadł na pomysł zdjęcia serwa i wylania płynku hamulcowego zassanego tam przez podciśnienie.



No i wyjęte.



Zrobiło się tu pustawo.



No to chyba tu trzeba by coś odkręcić...



Pedały odkręcone. Trzy śruby mocowały do nich kolumnę kierownicy, więc zamiast śrubami kolumna jest teraz mocowana do nadwozia innym sposobem :) Kto zauważy?



Mały przerywnik, bo już się zmęczyłem, więc ostatnią rzeczą tego dnia było zdjęcie emblematów. Śmieszne są te z maski, zwłaszcza R :)



Zrobiłem szablon dziurek na bolce mocujące literki, żeby wiedzieć w którym miejscu mają być mocowane. Docelowo jednak otworów nie będzie, bo szkoda auto po blacharce dziurawić, emblematy będą klejone na taśmę dwustronną.



Następnego dnia wziąłem się za wyjmowanie silnika. Taunus trafił do garażu.



Zdjęta maska trafiła na dach auta, silnik zaczepiłem do wyciągarki. Poprzedniego dnia odkręciłem przwie wszystkie śruby mocujące silnik do skrzyni i założyłem łańcuch do wyciągania silnika, więc wszystko miałem przygotowane.



Wlazłem do kanału żeby odkręcić skrzynię biegów. Sporo musiałem uważać, żeby się do niej nie dotknąć, bo cała jest w oleju.



No i silnik wyjęty.



Skrzynię też wytargałem. Pod maską zrobiło się pusto.



Za to w garażu walają się złomy.



No dobra, silnik wyjęty, więc nie potrzebuję już miejsca w warsztacie. Korzystam z ładnej pogody i większość robię na dworzu. Na zdjęciu sugestia tego, co będzie następne.



Krzaki zasłaniają, ale widać o co chodzi.



Kolej na tylne zawieszenie. Odpiąłem linkę hamulca ręcznego i elastyczny przewód hamulcowy idący do mostu. Widać, że zacząłem też odkręcać śruby wahaczy.



Co ciekawe, jedna podkładka wahacza była przyklejona na silikon (po co?!?)...



...a druga przyspawana do podłużnicy (znowu - po co?!?)



Odkręciłem teraz tylko cztery śruby i wyjąłem zawieszenie. Resztę będę rozkładał poza autem, ale to nieco później. Teraz trzeba przygotować karoserię do remontu.



Od spodu auta robi się pusto. Po lewej kobyłce widać jak mam krzywy chodnik :)



Dziwnie to wygląda.



To może teraz przód? Śruby mocujące belkę zawieszenia do nadwozia zadziwiająco łatwo udało się wyjąć.



Po opuszczeniu zawieszenia widać jakie spustoszenia poczyniła rdza. Ten kawałek podłużnicy prawie nie istnieje.



Drugie kompletne zawieszenie wyjęte.



Prawie zupełnie tu już pusto, zostało dosłownie kilka rzeczy.



Za to w garażu ciasno się robi. W głębi po prawej widać też silnik.



Przy okazji też zauważyłem co mi tak nie pasowało z oponami - obie przednie są zjechane po zewnętrznej stronie.



I na koniec prac dzisiaj auto wygląda tak: