Pora na stabilizator. Znowu się umordowałem przy wkładaniu tych gumek "bałwanków". Wymyślił to na pewno jakiś złośliwy inżynier.



Cały zestaw stabilizatora zmontowany. Przy okazji przygotowałem łącznik kolumny kierownicy.



Założyłem to wszystko na zawieszenie. Drążki reakcyjne są pod takim kątem w stosunku do reszty belki, że nie przykręcam na razie ich gum mocujących, żeby się nie wykrzywiły.



Wszystkie stare przewody hamulcowe wywaliłem. Były i tak nieoryginalne, krzywo wygięte i miedziane. Ja dorobiłem z miedzioniklu (nieco twardsze, a co za tym idzie trwalsze, chociaż trudniejsze w obróbce). Potem oddałem do ocynkowania, żeby były dokładnie takie jak oryginalne. Oczywiście nie dałbym rady wygiąć w 100% tak jak fabryka, ale starałem się pozostać jak najbliżej tego kształtu.



Zbliżenie na te małe kawałki. Nie powiem, żeby było łatwo to wygiąć.



Następnie wziąłem się za felgi. Tak wyglądały po powrocie z piaskowania i malowania proszkowego.



Po oklejeniu ryjka pomalowałem "kwiatka" na czarny kolor. Najlepiej mi się to malowało po prostu z wolnej ręki, pędzlem, bez oklejania itp.



Potem wizyta w wulkanizacji w celu założenia opon. Poprosiłem o wyważenie w identyczny sposób jak felgi aluminiowe, czyli z ciężarkaim przyklejanymi od wewnątrz. Dzięki temu od tej ładnej strony nic nie widać.



Stare nakrętki wyglądały dość żałośnie, więc Amator kupił nowe.



Gotowe do założenia przednie zawieszenie razem z hamulcami i kołami.