Długo nie mogłem się zdecydować, czy obudowę aparatu zapłonowego oddawać do ocynku, czy nie. Podjąłem próbę polerowania tego ZnAlu, ale jednak nie wyglądało to dobrze.

W końcu jednak oddałem, razem z puszką siłownika podciśnieniowego i, mimo moich obaw, wyszło znakomicie i nic się nie popsuło.
Jak tylko odebrałem to z galwanizerni wziąłem się za składanie. Na stole w kuchni :)

Na początek umyłem wszystko, co nie było odnowione.

Potem już normalnie - składanie tak jak było. Wszystkie miejsca ruchome dostały po kropelce oleju. Wreszcie się zaczęło to ruszać, bo poprzednio było zbyt zapyziałe.

No i składam aparat. Trochę drapania się po głowie "jak to było?" było :)

Do kompletu nowy przerywacz i o-ring podstawy aparatu.

W środku już poskładane, przerwa na przerywaczu wstępnie ustawiona.

I gotowy aparat zapłonowy. To jest ten sam, co na poprzedniej stronie :)

W końcu jednak oddałem, razem z puszką siłownika podciśnieniowego i, mimo moich obaw, wyszło znakomicie i nic się nie popsuło.
Jak tylko odebrałem to z galwanizerni wziąłem się za składanie. Na stole w kuchni :)

Na początek umyłem wszystko, co nie było odnowione.

Potem już normalnie - składanie tak jak było. Wszystkie miejsca ruchome dostały po kropelce oleju. Wreszcie się zaczęło to ruszać, bo poprzednio było zbyt zapyziałe.

No i składam aparat. Trochę drapania się po głowie "jak to było?" było :)

Do kompletu nowy przerywacz i o-ring podstawy aparatu.

W środku już poskładane, przerwa na przerywaczu wstępnie ustawiona.

I gotowy aparat zapłonowy. To jest ten sam, co na poprzedniej stronie :)
