Koło zamachowe po pomiarach okazało się właściwe dla tego silnika (jest takie samo w wersji 1.6 GT jak i w 2.0), ale jego stan pozostawiał trochę do życzenia...



Po wyczyszczeniu szczotką drucianą na wiertarce niewielka poprawa, ale wciąż miałem wątpliwości, czy sprzęgło będzie dobrze działać - były wżery korozji. Koło oddałem do przeszlifowania.



Pompa oleju miała widoczne ślady zużycia i doszedłem do wniosku, że takiej do silnika po remoncie to ja nie włożę. Amator na szczęście podzielał moje zdanie, że każda następna używana niesie ze sobą zbyt duże ryzyko, i wyraził zgodę na zakup nowej. Jak miło pracować na takich nowych częściach... Obok widoczna zawartość starej pompy - widać ślady zużycia.



Ale sześciokątny pręt napędzający pompę oleju też był już zużyty. Do tego stopnia, że miał luz na 1/4 obrotu. Postanowiłem "wykonać" nowy :) Widać na zdjęciu jak to jest zrobione.



I wkładany nowy pręt we właściwe miejsce.



Pompa przykręcona. Pod śruby dałem nowe podkładki sprężynujące, ale dla pewności dodałem jeszcze niebieskiego loctite na gwinty. Nie chciałbym, żeby się tu coś poluzowało. Pomiędzy pompę a blok i pomiędzy pompę a smok zostały dane nowe uszczelki. Śruby trzymające smok do pompy zabezpieczone są specjalną blaszką - z tego co zauważyłem, to oryginalna pompa z tego silnika (rocznik 71) miała właśnie tą blaszkę, a pompy późniejsze miały podkładki sprężynujące pod śruby. Częściowo jako zachowanie dziedzictwa kulturowego, a częściowo dlatego, że blaszkę uważałem za pewniejsze rozwiązanie, zostawiłem blaszkę :)



Dolna płaszczyzna bloku wytarta i założone uszczelki miski olejowej. Oczywiście tu też są pewne sztuczki, żeby nie ciekło.



Miskę olejową Amator kupił nową, ale miałem wątpliwości co do wytrzymałości fabrycznego lakieru proszkowego. W środku to nie problem, nie powinno mu się nic stać, ale na zewnątrz wystarczy kilka kamyczków spod kół i mamy zardzewiałą miskę. Obawy potwierdziło skrobanie miski śrubokrętem w niewidocznym miejscu. Miska pojechała do piaskarni, gdzie nie ruszając nic wewnątrz (nawet nic nie zapylili!) miska została wypiaskowana i pomalowana podkładem cynkowym i porządnie lakierem proszkowym. Jest piękna.



I w tym miejscu miał być tekst, że miska została założona i żyli długo i szczęśliwie... Ale się okazało, że miska opiera się o smoka i brakuje dwóch centymetrów, żeby ją w ogóle przykręcić. Zmieniłem smok na drugi, ale jest to samo. Widocznie miska od OHC ze Sierry (bo taka zdaje się jest ta nowa) jest płytsza od miski z Taunusa? Muszę znaleźć tą starą i sprawdzić, ale tak czy inaczej czeka mnie wyginanie smoka. Jest to o tyle trudne, że jest to rurka, mocowanie jest z grubej stali, a do tego musi się to minąć z układem korbowo tłokowym. Chwilowo zwątpiłem, wrócę do tematu jak mróz zelżeje w garażu i mnie natchnienie na to złapie.