Sporo rzeczy działo się na raz i to na różnych frontach, więc żeby jakoś uporządkować całą hstorię to teraz opowiem o hamulcach tarczowych. Przy okazji malowania różnych części na mokro pomalowałem również tylne tarczobębny, oczywiście po oklejeniu płaszczyzn, które nie powinny być malowane.
Tak wyszły po malowaniu i zdjęciu oklejenia. Musiałem je tak pomalować, bo nie lubię jak ładne części szybko robią się zardzewiałe. Dzięki temu tylko płaszczyzny cierne są "gołe". Pomalowałem nawet krawędzie tarcz.
Potem przyszły przednie tarcze. One nie są docelowe, mają być tylko do postawienia Alfy na koła i pierwszzych jazd. Je też okleiłem (żmudnie).
Z drugiej strony też okleiłem (też żmudnie).
Potem pomalowałem podkładem.
A następnie na czarno.
I gotowe.
A potem się okazało (o czym później napiszę, przy okazji składania przedniego zawieszenia), że te tarcze nie pasują. Niedługo później przyszły docelowe tarcze, które miały być zamontowane później. Okleiłem zatem i te tarcze (znowu żmudnie).
Potem standardowo pomalowałem je podkładem epoksydowym.
A następnie na czarno.
I można było zdjąć oklejenie i zdradzić jakie to tarcze mają być docelowe.
W międzyczasie przednie zaciski wróciły ze szkiełkowania.
Do szkiełkowania miały włożone tłoczki, żeby nie uszkodzić wnętrza zacisków. Teraz mogłem je rozkręcić i powyjmować tłoczki. Wpadły do skrzynki z częściami do cynkowania.
Niedługo później wróciły ocynkowane.
Tymczasem tłoczki tam, gdzie wystają z zacisków, pomalowałem, żeby je trochę zabezpieczyć przed rdzą.
W międzyczasie skompletowane zostały zestawy naprawcze, montażowe, klocki... Mam tu wszystko do złożenia przednich zacisków.
Najpierw doczyściłem rowki w środku zacisków i włożyłem tam uszczelkę.
Potem nasmarowałem wnętrza zacisków odpowiednim smarem i włożyłem tłoczki. Tłoczki sprawdziłem jeszcze wcześniej, przed włożeniem uszczelek, czy luźno chodzą w zaciskach, żeby nic się nie zacinało podczas hamowania.
Następnie założyłem gumki osłaniające styk tłoczka i zacisku i druty trzymające te osłonki. Przygotowałem też małe uszczelki uszczelniające połączenie połówek zacisków.
Teraz już mogłem skręcić połówki zacisków w całość.
Zacząłem wkładać klocki hamulcowe i rzuciła mi się w oczy ich nazwa. Predator! "Get to the choppa!" (głosem Arnolda Schwarzenneggera).
Założyłem też blaszki antypiskowe.
I przednie zaciski gotowe. Są do nich też ocynkowane rurki stalowe.
I z drugiej strony.
A co z tylnymi zaciskami pytasz? No jak to co, też składam :). Kolejność jest dokładnie taka sama, tylko średnica tłoczków mniejsza. W sumie wszystko tu jest trochę mniejsze :).
W zaciski włożyłem uszczelki, a następnie tłoczki.
Potem gumki-osłonki i druty je trzymające. Są też uszczlki połówek zacisków.
Następnie skręciłem połówki zacisków.
Włożyłem klocki i sprężynki.
I mam gotowe zaciski przednie i tylne.
Tak wyszły po malowaniu i zdjęciu oklejenia. Musiałem je tak pomalować, bo nie lubię jak ładne części szybko robią się zardzewiałe. Dzięki temu tylko płaszczyzny cierne są "gołe". Pomalowałem nawet krawędzie tarcz.
Potem przyszły przednie tarcze. One nie są docelowe, mają być tylko do postawienia Alfy na koła i pierwszzych jazd. Je też okleiłem (żmudnie).
Z drugiej strony też okleiłem (też żmudnie).
Potem pomalowałem podkładem.
A następnie na czarno.
I gotowe.
A potem się okazało (o czym później napiszę, przy okazji składania przedniego zawieszenia), że te tarcze nie pasują. Niedługo później przyszły docelowe tarcze, które miały być zamontowane później. Okleiłem zatem i te tarcze (znowu żmudnie).
Potem standardowo pomalowałem je podkładem epoksydowym.
A następnie na czarno.
I można było zdjąć oklejenie i zdradzić jakie to tarcze mają być docelowe.
W międzyczasie przednie zaciski wróciły ze szkiełkowania.
Do szkiełkowania miały włożone tłoczki, żeby nie uszkodzić wnętrza zacisków. Teraz mogłem je rozkręcić i powyjmować tłoczki. Wpadły do skrzynki z częściami do cynkowania.
Niedługo później wróciły ocynkowane.
Tymczasem tłoczki tam, gdzie wystają z zacisków, pomalowałem, żeby je trochę zabezpieczyć przed rdzą.
W międzyczasie skompletowane zostały zestawy naprawcze, montażowe, klocki... Mam tu wszystko do złożenia przednich zacisków.
Najpierw doczyściłem rowki w środku zacisków i włożyłem tam uszczelkę.
Potem nasmarowałem wnętrza zacisków odpowiednim smarem i włożyłem tłoczki. Tłoczki sprawdziłem jeszcze wcześniej, przed włożeniem uszczelek, czy luźno chodzą w zaciskach, żeby nic się nie zacinało podczas hamowania.
Następnie założyłem gumki osłaniające styk tłoczka i zacisku i druty trzymające te osłonki. Przygotowałem też małe uszczelki uszczelniające połączenie połówek zacisków.
Teraz już mogłem skręcić połówki zacisków w całość.
Zacząłem wkładać klocki hamulcowe i rzuciła mi się w oczy ich nazwa. Predator! "Get to the choppa!" (głosem Arnolda Schwarzenneggera).
Założyłem też blaszki antypiskowe.
I przednie zaciski gotowe. Są do nich też ocynkowane rurki stalowe.
I z drugiej strony.
A co z tylnymi zaciskami pytasz? No jak to co, też składam :). Kolejność jest dokładnie taka sama, tylko średnica tłoczków mniejsza. W sumie wszystko tu jest trochę mniejsze :).
W zaciski włożyłem uszczelki, a następnie tłoczki.
Potem gumki-osłonki i druty je trzymające. Są też uszczlki połówek zacisków.
Następnie skręciłem połówki zacisków.
Włożyłem klocki i sprężynki.
I mam gotowe zaciski przednie i tylne.