Przyjechała do mnie taka Alfa. Ta, przyjechała :). Oczywiście, jak na Alfę przystało, została przywieziona na lawecie :). Jest to niedawny zakup Sebastiana. Wylicytowana w ciemno w Grecji. Od spodu zdrowa, z wierzchu trochę dziwna, lakier na jakieś 10. Czyli z 10 metrów dobrze wygląda :). W sam raz na auto do zabawy. Niestety mechanicznie trochę niedomaga - nie chce pracować, biegi nie wchodzą za dobrze, cieknie. Estetyka auta, jak to sam właściciel określił, jest: "składana jak dla obcego". Czyli Hemoroides i Domestos składali auto na szybko, bo jakiś koleś z PL zalicytował i zaraz trzeba sprzedać :). Przód auta od starszej wersji, żeby była ładniejsza. Taki ładny kundelek jednym słowem :).
I tak jak z przodu jest to śliczne auto, tak z tyłu... Powiedzmy, że jest to takie retro Renault Thalia.
W środku za to jest to bardzo obszerny samochód. Byłem w autentycznym szoku jakie to jest spore i ergonomiczne. I ładne.
Silnik jest ze Spydera (czy jak się toto małe nazywa). Oczywiście pierwsza rzecz to naładowanie akumulatora, bo był zdechły.
Przy okazji rzuca się w oczy aftermarketowe mocowanie akumulatora. To jednak tylko preludium do dalszych niespodzianek :).
Po naładowaniu akumulatora podjąłem próbę uruchomienia silnika.
Próba, jak widać, była nieudana. Pracowały najwyżej dwa cylindry. W tym momencie opowieści Sebastiana, że, słabo, bo słabo, ale zrobił rundkę wkoło osiedla, zaczęły brzmieć nieprawdopodobnie. W takim razie najpierw oceńmy stan silnika, zanim zacznę się bawić zapłonem i gaźnikami. Przede wszystkim wyjąłem świece. I już widać, że dobrej iskry z tego nie będzie. Ewidentnie gaźniki leją, albo pierścienie nie istnieją.
Sprawdźmy zatem pierścienie. I tu niespodzianka! Silnik wydmuchał te 13 barów na wszystkich czterech cylindrach!
A i ciśnienie oleju na samym rozruszniku jest porządne.
Tak że tego... właściwie nie ma co robić, nie? Przejrzeć gaźniki i tyle... Nie. Właściciel narzekał jeszcze na pracę skrzyni biegów i sprzęgło, czyli trzeba się dobrać i tam. Silnik cieknie dookoła, niestety również z przedniej części uszczelki pod głowicą, tam, gdzie jest łańcuch rozrządu. Sumarycznie - i tak trzeba wyciągnąć to wszystko, żeby porządnie przejrzeć... Tak, żeby auto odjechałojak na Alfę przystało, na lawecie o własnych siłach i tak też się poruszało dalej.
I tak jak z przodu jest to śliczne auto, tak z tyłu... Powiedzmy, że jest to takie retro Renault Thalia.
W środku za to jest to bardzo obszerny samochód. Byłem w autentycznym szoku jakie to jest spore i ergonomiczne. I ładne.
Silnik jest ze Spydera (czy jak się toto małe nazywa). Oczywiście pierwsza rzecz to naładowanie akumulatora, bo był zdechły.
Przy okazji rzuca się w oczy aftermarketowe mocowanie akumulatora. To jednak tylko preludium do dalszych niespodzianek :).
Po naładowaniu akumulatora podjąłem próbę uruchomienia silnika.
Próba, jak widać, była nieudana. Pracowały najwyżej dwa cylindry. W tym momencie opowieści Sebastiana, że, słabo, bo słabo, ale zrobił rundkę wkoło osiedla, zaczęły brzmieć nieprawdopodobnie. W takim razie najpierw oceńmy stan silnika, zanim zacznę się bawić zapłonem i gaźnikami. Przede wszystkim wyjąłem świece. I już widać, że dobrej iskry z tego nie będzie. Ewidentnie gaźniki leją, albo pierścienie nie istnieją.
Sprawdźmy zatem pierścienie. I tu niespodzianka! Silnik wydmuchał te 13 barów na wszystkich czterech cylindrach!
A i ciśnienie oleju na samym rozruszniku jest porządne.
Tak że tego... właściwie nie ma co robić, nie? Przejrzeć gaźniki i tyle... Nie. Właściciel narzekał jeszcze na pracę skrzyni biegów i sprzęgło, czyli trzeba się dobrać i tam. Silnik cieknie dookoła, niestety również z przedniej części uszczelki pod głowicą, tam, gdzie jest łańcuch rozrządu. Sumarycznie - i tak trzeba wyciągnąć to wszystko, żeby porządnie przejrzeć... Tak, żeby auto odjechało