Wkrótce śrubki wróciły z galwanizerni.



Bardzo fajnie to wygląda. Świetnie wyszła puszka podciśnienia aparatu zapłonowego. To jest jedna z najtrudniejszych rzeczy do ocynkowania, bo w środku trzeba dobrze wypłukać i osuszyć całą chemię używaną do cynkowania.



Ja z kolei umyłem wszystkie części aluminiowe odkręcone z silnika.



Chcę też domyć głowicę, ale muszę ją najpierw nieco bardziej rozkręcić.



Odkręciłem wałki i wyjąłem popychacze zaworowe razem z pastylkami regulacyjnymi. Zaworów nie rozpinam, nie jest to konieczne.



Potem dokładnie domyłem głowicę, łącznie z komorą spalania i kanałami. Od strony uszczelki ma trochę wżerów, ale nic w miejscach kluczowych do uszczelnienia. Może tak zostać.



Po umyciu głowicy mogę ją w zasadzie poskładać, bo nic więcej z nią robić nie będę. Umyłem też oczywiście wszystkie części składowe.



Po włożeniu pastylek i popychaczy zacząłem przykręcać wałki rozrządu. Niestety, przy dokręcaniu ich odpowiednim momentem niektóre szpilki zaczęły "płynąć", czyli wychodzić z bloku. Po zdjęciu wałków wykręciłem problematyczną szpilkę - widać na niej resztę zerwanego gwintu z głowicy. Oczywiście nie popłynęły wszystkie na raz - jak już naprawiłem jedną i składałem wałki znowu na gotowo, to popłynęła druga. Po jej zrobieniu, znowu dokręcam na gotowo, popłynęła trzecia. Na szczęście więcej nie musiałem naprawiać, ale w sumie kilka razy składałem to "na gotowo" :).



W każdym razie gwint w głowicy trzeba naprawić. Wstawię tam helicoile, czyli najpierw rozwiercam otwór, potem gwintuję...



... potem wkręcam helicoila i z powrotem mam gwint pasujący pod szpilkę.



W końcu odało się przykręcić wałki rozrządu. Wtedy pomierzyłem luzy zaworowe i zacząłem się drapać po głowie, bo były zupełnie inne niż trzeba (a pastylek nie pomieszałem na pewno przy myciu). Po sprawdzeniu, czy ja to dobrze mierzę okazało się, że tak. Czyli po prostu tu były takie luzy od czapy. Potem na kartce obok wypisałem sobie jakie mam obecnie luzy, jakie powinny być, oraz jakie mam użyte pastylki regulacyjne. Po poprzekładaniu pastylek z miejsca na miejsce udało się osiągnąć stan, że tylko dwa zawory zostały do wyregulowania. Musiałem dokupić tylko dwie pastylki!



W międzyczasie Sebastian przywiózł mi zamówioną pierwszą partię części. Złożę teraz kolektor dolotowy, dzięki temu będzie coraz mniej części do przekładania. Przygotowałem kolektor, śrubki oraz nowe części - pokrywkę trmostatu, króćce, czujnik temperatury, nowe gumowo-metalowe podstawki pod gaźniki.



Podstawki były w komplecie z nowymi szpilkami. Wkręciłem te nowe szpilki i przykręciłem podstawki do kolektora dolotowego.



Gniazdo na termostat nieco skorodowane, ale tylko w jednym miejscu, nie wpłynie to na jego pracę. Stara pokrywka była strasznie zgnita, a okazało się, że da się kupić nową.



Przykręciłem obudowę termostatu i różne króćce dookoła. Założyłem też mechanizm poruszający przepustnicami. Mogę to teraz na razie odłożyć na półkę.



Nadszedł czas, żebym się zajął uszczelniaczem tylnym wału korbowego. Po opisie w serwisówce jakoś wcale na to nie miałem ochoty... Muszę jednak wyjąć tą podporę wału korbowego, żeby się tam dostać.



Ponieważ nie mam fabrycznego ściągacza, muszę improwizować. Wziąłem kawałek stali, nawierciłem w nim otwory na śruby i podłożyłem na blok podkładki.



W ten sposób udało się wyciągnąć to do góry. Oczyściłem wszystko dokładnie. Wał bez śladów zużycia.



Założyłem nowy simmering.



Po czym zamiast zalożyć oryginalne uszczelnienia zrobiłem to po swojemu. Mam nadzieję, że będzie szczelnie, tak, jak zazwyczaj... Przykręciłem wszystko z powrotem.



Po wyczyszczeniu przodu silnika i umyciu części rozrządu założyłem pierwszą część napędu rozrządu i łańcuch idący do głowicy.



W pokrywie przedniej silnika muszę jeszcze wymienić uszczelniacz. Tuż pod miejscem na pompę wody widać otwór - przez niego wystaje zębatka z tych pośrednich kół zębatych. To ona napędza linkę obrotomierza .



Od wewnętrznej strony mamy miejsce na nową uszczelkę gumową.



Resztę uszczelniają uszczelki papierowe. Jedna jest do wyboru, w zależności od różnych wersji pokrywy. Ale w uszczelce papierowej nie ma otworu na ten oring z poprzedniego zdjęcia. Dlatego później powiększyłem otwór w tej uszczelce, żeby oring Z obu stron dotykał do aluminium, a nie do papieru.



I przykręciłem przód silnika do bloku. Wcześniej jeszcze oczywiście założyłem na wał korbowy zębatkę napędu pompy oleju.



Wymienię też oring uszczelniający połączenie z pompą oleju.



Po umyciu i weryfikacji stanu pompy oleju mogę ją przykręcić na miejsce.



Zauważyłem jeszcze, że sitko było ciut luźno na smoku pompy, więc podogniatałem je, żeby się dobrze trzymało.



Założyłem uszczelkę miski oleju.



Po długiej i nierównej walce z bardzo, bardzo trudno dostępnymi niektórymi śrubami dokręciłem miskę. Teraz pora na przykręcenie jej drugiej części.



Gotowe. Co ciekawe, ta część jest dostępna nowa. Tylko kosztuje trochę, więc póki co - ta zostaje :).



Odwróciłem silnik wałem do dołu.



Przepraszam, te zdjęcie nic nie wnosi, ale ja mam po prostu frajdę jak to fajnie zaczyna wyglądać.



Ponieważ stara pompa wody miała głośnawe łożysko, zamówiona została nowa. Uszczelka pompy wygląda prawie jak uszczelka pompy wody do Toyoty Tacomy z 2004r. :)



Przykręciłem pompę wody na miejsce. Sprawdziłeś już w google jak wygląda uszczelka pompy wody do tej Toyoty? Wiedziałem :).



Założyłem nowy filtr oleju. Nad nim widać mocowanie alternatora - zapamiętaj to miejsce, wrócimy jeszcze do tego, ale chyba już na następnej (albo jeszcze następnej) stronie.