Potem nastąpiło odnawianie części. Śrubki i inne detale zostały odrdzewione i oczyszczone. Potem trafią do galwanizerni.



Zwrotnice zostały umyte, oczyszczone z rdzy i pomalowane. Tu na razie w podkładzie.



Tymczasem zaczęły przyjeżdżać z Francji pierwsze części. Tarcze okleiliśmy i zostały pomalowane w miejscach, gdzie nie pracują klocki hamulcowe. Będzie to schludniej wyglądać, jeśli tu nie będzie rdzy.



Łożyska i uszczelniacze piast kupiłem lokalnie, w końcu łożysko to łożysko :). Piasty też już są pomalowane.



Można już było skręcić piasty z nowymi tarczami hamulcowymi. Póki co odkładamy to na bok.



Przygotowaliśmy części składowe drążków reakcyjnych. Mimo czyszczenia gwintów, ciężko się to wszystko skręca. W rurkach środkowych Maciek zdecydował się za moją namową wywiercić po otworze, żeby było jak kręcić rurką regulując geometrię zawieszenia. Gwinty po obu stronach są lewe i prawe, więc kręcąc rurką wydłużamy lub skracamy drążek.



Sworznie od Alfy Romeo pasują idealnie.



Udało się też kupić gumowy łącznik do układu kierowniczego - fajnie, bo nie musimy tego dorabiać.



Łącznik z drugiej strony też został oczyszczony. Tam gumy są w idealnym stanie (ten kawałek jest już w środku samochodu).



I złożony, gotowy do założenia. Kiedyś.



Z drobiazgów to jeszcze mamy mocowania stabilizatora (z nowymi gumami) i profil łączący konstrukcję przedniej części karoserii.



Śrubki wkręcona na miejsca, żeby się nie zgubiły i były gotowe do montażu.



Trochę więcej pracy będzie z dolnymi wahaczami, bo sporo części mają do siebie przykręconych. Tu się pomyliłem i gumy do stabilizatora nie są właściwe, to są gumy do tylnego stabilizatora, ale właściwe gumy tak kiepsko pasowały, że w końcu i tak użyliśmy tych, a do tylnego dokupiliśmy jeszcze dwie.



Wciśnięte zostały tuleje



Potem wcisnęliśmy sworznie. W środku ledwo widać mocowania gum stabilizatora. Przykręcone są jedną śrubką, w drugi, pusty jeszcze otwór wchodzi śruba amortyzatora, mocując jednocześnie drugą stronę gumy stabilizatora. Odboje są tylko umyte.



Do kompletu są jeszcze śruby amortyzatora i belki przedniej. Pośrodku są poduszki sprężyny w wahaczu.



Górne wahacze też mają trochę części.



Gumy górnych wahaczy są sprzedawane z adnotacją, że guma wymaga przycięcia. Okazało się, że najłatwiej będzie nam to zrobić w tokarce.



Po przycięciu gum wcisnęliśmy tuleje do wahaczy.



Potem włożyliśmy długie śruby mocujące wahacz do podwozia. Przykręciliśmy sworznie.



Po zmierzeniu pasków parcianych ograniczających skok zawieszenia wycięliśmy je z kawałka pasa podajnika taśmowego.



Przeniosłem otwory na nowe paski.



Przykręciliśmy paski do ich uchwytów w wahaczach.



Przechodzimy do zwrotnic. Tu trochę kombinowaliśmy ze śrubami - oryginalnie były tu M9. Nie byłoby to problemem, gdyby oryginalne nakrętki nie były już zardzewiałe na amen. Nowych prawie nie ma w przyrodzie, albo kosztuje jedna tyle, co 3kg zwykłych M8 na przykład. W końcu wpadłem na pomysł, żeby zastosować tu śruby calowe, 3/8" UNF. I problem rozwiązany :). 3/8" to ciut powyżej 9mm.



W piaście też mieliśmy jeden problem. Uszczelniacz o właściwych wymiarach wchodził dość swobodnie na swoje miejsce, ale niestety też dość swobodnie wychodził. Zamiast kombinować z jakimiś calowymi wymiarami, co nie byłoby takie łatwe, bo wysokość uszczelniacza jest dość niska i nietypowa, zrobiliśmy druciarstwo w starym, dobrym stylu - pomiędzy uszczelniaczem a piastą umieściliśmy pasek aluminium wycięty z puszki po... czymś :).



Teraz można to już było wreszcie złożyć. Zwrotnice skręcone, piasty gotowe.



Całość skręcona i gotowa do założenia.



Cała reszta zawieszenia oczywiście też.



Teraz wszystko trafi do pudła w archiwum i poczeka na swój czas.