Przy okazji rozmów z Włodkiem, właścicielem żółtej Matry M530a, którą robiłem, od słowa do słowa wyszło, że ma jeszcze jedną Matrę. Może nie tyle Matrę, co jej resztki. Samochód kiedyś, w lutym 2002 roku pojawił się w Automobiliście. To jest Matra M530 z 1973 roku.



Potem nie do końca wiem jak, bo na zdjęciach są inne felgi i chromowane detale zamiast czarnych, Matra została przerobiona z przodu - ktoś wpasował tam światła z Fiata Coupe.



Potem Matrę pozyskał Włodek, który ciut wcześniej kupił tamtą swoją. Ponieważ tamta była w dużo gorszym stanie, ale miała wcześniejszy rocznik, otwierane lampy i dach typu targa, postanowił skanibalizować tą na rzecz tamtej. Efekt tego widać na zdjęciach tamtej Matry - jeździ, wygląda itp. Ta została postawiona w kącie i tak sobie stała. I w tym momencie powstał w głowie mojego syna pomysł - a gdyby tak...?
Skutkiem pomysłu było to, że wkrótce pojechaliśmy obejrzeć to, co zostało z tej Matry, a Maciek (mój syn) wrócił do domu z zegarami na zachętę.



Oględziny nie były zbyt entuzjastyczne. Samochód nie wyglądał za dobrze. Poszycie jest z laminatu, więc nie zardzewiało, ale maska i tylna klapa są wypaczone, błotniki przednie pocięte, całość jest niekompletna i praktycznie nie ma w tym żadnej dobrej blachy. Ma za to szyby i laminaty :).









W środku oryginalne fotele, co też jest fajne, po prawej widać zbiornik paliwa, też w dobrym stanie.



Pod maską pusto i smętno.



W bagażniku bałagan i niewiele pożytecznych rzeczy.



Widok od spodu na brak podłogi bagażnika.



Ale w bagażniku dwie przednie ćwiartki zderzaka.



Na tym etapie zapał ostygł, ale poniewierało nam (mi i synowi) się po głowach takie coś, żeby wziąć laminaty, wyspawać pod spodem jakąś ramę przestrzenną, posadzić to na zawieszeniach od Civica albo Golfa, z tyłu wsadzić albo silnik 2.9 Coswortha ze Scorpio ze skrzynią z Boxtera, albo silnik/skrzynię z Accorda, albo coś.