Pomysły, o których wspomniałem poprzednio kluły się powoli, ale, mimo całego durnego, młodzieńczego entuzjazmu, który miałem ja, i chłodnego, dojrzałego rozsądku mojego syna, wiedzieliśmy obaj, że dużo samochodu tam brakuje. Dużo za dużo. Nie widziałem problemu w zawieszeniach i układzie napędowym, ale braki w detalach były poważne. Dlatego powoli Maciek szukał części do Matry na francuskich stronach, ale nie było tego tam dużo. W ogłoszeniach przewijała się bardzo tania Matra z Belgii. Na moje oko był to czyjś porzucony projekt - zdekompletowana, rozłożona... wymarzony wręcz przykład samochodu, od którego należy trzymać się jak najdalej.
Dlatego zainteresowaliśmy się nią bardziej. Nie miała szyb przedniej i tylnej, dolnej części przodu i sporo innych detali, ale... miała sporo innych detali. No i przez swoją niekompletność była niedroga. Oglądaliśmy te zdjęcia poniżej w ogłoszeniu dość długo.



Dane podane w ogłoszeniu były następujące - niekompletna, rocznik 1968.



Jest to dość wczesny model, Matra M530 weszła do produkcji w 1967 roku. Ta ma jeszcze błotniki bez poszerzek, otwierane lampy i dach targa. Tu akurat tylko pół dachu targa.





W odróżnieniu od tamtej poprzedniej, żółtej, tu była oryginalna kierownica i kolumna.



Silnik można uznać za niebyły, ale w końcu jestem samozwańczym królem V4 w Polsce, więc to mi niestraszne :).



Brakujące lampy są w zestawie, zdemontowane.



Podłoga jeszcze trzyma się kupy, ale nie łudzę się, że będzie w dobrym stanie.



Było też zdjęcie części, niektórych od tej Matry, niektórych od nie wiadomo czego. Ale jest szansa, że się pozbiera komplet przednich pozycji/kierunkowskazów, a nawet tylnych lamp. Są też kratki między tyną boczną szybkę i słupek.



Są też jakieś części silnikowe.



Mielibyśmy też drugi komplet zegarów, a to też jest cenna rzecz.



I jedna z najciekawszych rzeczy - nie dość, że jest to drugi rocznik produkcji tego modelu, to jeszcze numer seryjny jest dość niski, i bardzo, bardzo charakterystyczny - 000911 :). Ogółem wyprodukowali tego nieco ponad 9000 sztuk, czyli mieścimy się w pierwszych 10% produkcji.



Chwilę potrwały przepychanki cenowe zarówno ze sprzedającym, jak i z gościem od transportu, ale ostatecznie postąpiliśmy rozsądnie poszliśmy na całość i Matra podjechała pod Garaż, a mój syn stał się w wieku 16 lat posiadaczem dwóch już samochodów, bo jednocześnie dogadaliśmy i tamtą żółtą Matrę.



Sprzedający dość ładnie zabezpieczył samochód do transportu.



No i zdjęcie ogólne, motywacyjne, bo szybko to nie pojeździ. Zawsze powtarzam, że należy kupić samochód w jak najlepszym stanie, najlepiej jeżdżący. Co oczywiście nie miało sensu w tym przypadku - z budżetem chłopaka w tym wieku kupienie czegokolwiek starego graniczy z cudem...



Radość z zakupu jednak jest, i, póki co, się utrzymuje :).