Pora porzucić przyjemne prace i przejść do blacharki. A ta akurat w przypadku tego egzemplarza będzie... hm... rozległa. Najpierw Maciek wyspawał ramę, żeby Matrę mieć trochę wyżej. Poza tym, przynajmniej przez pewien czas umożliwi to trzymanie nad ramą do Forda F1, którego równolegle składam.



Najpierw zdjęte zostaną wszystkie blachy przykręcane, czyli na przykład te osłony koła.



Pora zacząć ciąć metal i kzesać iskry. Na pierwszy ogień idą wspawane łaty. Mamy tu naspawaną blachę na oryginalny próg.



Dokładnie widać, gdzie się kończy. Ciekawe, że jest naspawana na wierzch, na to, co było, łącznie z rdzą.



Z przodu jest też mocno połatany słupek A.



Po odcięciu łat Maciek odwiercił próg zewnętrzny.



Próg wewnętrzny z tej strony też jest mocno łatany.



Początek odcinania słupka A. Plan jest taki, żeby jak najwięcej części odciąć przed piaskowaniem, ale tak, żeby jeszcze się to nie rozpadło na kawałki.



W środku nadkole było łatane już chyba ze dwa razy, oczywiście łaty były nakładane jedna na drugą, niektóre wykonane technologią lotniczą, czyli na nity :). Wszystko leci na złom.



Po wycięciu łat Maciek odwierca słupek A.



Co nie było łatwe, bo słupek ten ma sporo zgrzewów w nieoczekiwanych miejscach.



Jest też sporo rdzy, ale to akurat niestety było do przewidzenia.



U góry jest poskładana blacha, która jednocześnie trzyma i słupek, i zawias, a do niej jest też przykręcona rama szyby przedniej.



To też zostało odwiercone.



Ja też mialem niewielki wkład w rozkładanie - odwierciłem tą część za słupkiem B.



Prawa strona już nieco opustoszała.



Z przodu odwiercone są wzmocnienia u góry fartuchów, do tych wzmocnień przykręcane są błotniki przednie. Częściowo są zardzewiałe, ale też chodzi o to, żeby się dostać do środka i tam wszystko wypiaskować.



Tak to wygląda.



Pora na stronę kierowcy.



Tu jest trochę mniej łat, ale i sporo rdzy. Zdjęty słupek A (który prawdopodobnie będzie musiał być dorobiony cały nowy).



Widac ślady napraw nitami.



Ten próg zewnętrzny ma u góry rynienkę - w nią wchodzi laminatowe poszycie progu. To uważam za oryginalny sposób mocowania poszycia, więc będziemy to dorabiali nowe.



Odwiercony próg. Niestety na tym etapie przód samochodu zrobił "psztynk" i opadł o jakieś 1-2cm. Czyli czeka nas pasowanie przodu z tyłem, czego chcieliśmy uniknąć. Cóż, Maciek będzie miał niezłą szkołę życia :).



Z tej strony też zdjęta została ta blacha zewnętrzna przy słupku B.



Odwiercone też są wzmocnienia fartuchów przednich.



I odczepione od reszty karoserii.



Tylne mocowanie belki zawieszenia przy progu ma dość sporo blach zgrzanych w jednym miejscu, z czego większość jest już wyrdzewiała. To zewnątrzne to zdejmowana część, potem jest blacha progu zewnętrznego, głębiej - ten aluminiowy dystans.



Zewnętrzna blaszka jest odkręcona, co pozwoliło na demontaż progu.



Przód też uż ogołocony.



Wyciągnęliśmy też rury idące od chłodnicy do silnika. Obie są przegnite, więc musimy dorobić nowe.



Wychodzą z tunelu środkowego przez ten owalny otwór, pomiędzy dolnymi wahaczami. Powyżej tego jest akumulator.



Z przodu nic więcej nie odcinamy, żeby cokolwiek z samochodu zostało. Docelowo prawdopodobnie cała podłoga poleci na złom.