Po ostatniej aktualizacji Saab trochę pojeździł, a następnie zmienił właściciela. A niedługo potem bardzo spadło ciśnienie oleju. Po krótkiej telefonicznej diagnozie, gdzie poprosiłem m.in. o poruszanie kółkiem pasowym wału, a kółko okazało się bardziej ruchome niż powinno, już wiedziałem - panewki wałka wyrównoważającego. Ale dlaczego? Niestety nie da się odpowiedzieć na to pytanie, bez otwarcia silnika. Musiałem zatem wyłuskać to wszystko z powrotem spod maski.



Wkrótce miałem silnik na stojaku.



Po otwarciu miski olejowej miałem już pewność, że to panewki wałka wyrównoważającego, bo jedną już znalazłem. Nie tu powinna być.



Otworzyłem też pokrywę rozrządu. Przynajmniej silnik nie pracował długo i nie zniszczyły się koła zębate.



Druga panewka wałka siedzi na miejscu. To są jedyne panewki, których nie wymieniłem podczas swojego przeglądu silnika. Trzymały wymiary, były nowe... Aha, ruchomy wałek balansu nieco wyskrobał przednią płaszczyznę bloku, ale nie powinno to znacząco wpływać na pasowanie części.



Zacząłem wysuwać wałek z bloku, aż tu nagle on się wysuwa razem z panewką! Tego się nie spodziewałem.



Panewka przednia okazała się zapieczona dość mocno na wałku.



Po użyciu młotka, i to wielokrotnym, udało mi się zdjąć panewkę. Prawdopodobnie panewki rozgrzały się podczas pracy i zmieniły trochę swoje wymiary - na tyle dużo, że spowodowało to ich obrócenie. W końcu jest to jakiś stop łożyskowy. Wałek chwycił panewki, tylna wypadła ze swojego miejsca i została złamana przez przeciwwagę, a przednia jakoś zacisnęła się na czopie. Plus jest taki, że stop łożyskowy nie wyrządził szkód w bloku.



Założyłem nowe panewki. Dla ostrożności zrobiłem kilka punktów punktakiem w środku bloku, dodatkowo też użyłem kleju do łożysk. Wolę mieć większą pewność, że panewki będą się tam dobrze trzymać. Ale wchodziły ciasno, więc jest szansa, że po prostu mam paranoję.



Tylna panewka też już na miejscu.



Niestety wałek musiałem pożegnać, miał wyżłobione rowki na czopach. Miałem na półce drugi.



Potem to wszystko poskładałem, na tyle szybko, że nawet zdjęć nie zrobiłem. Cała operacja zajęła mi dniówkę - od wyjęcia do włożenia silnika.



Przy okazji zostałem też pproszony o wymianę łożyska koła. W zasadzie mogłem zdjąć samą piastę czy zwrotnicę, ale zobaczyłem, że wewnętrzna osłona przegubu jest pęknięta i chlapie smarem dookoła, więc wyjąłem też półoś, żeby zająć się i osłoną.



Zakładam też nowe simmeringi - nie ma sensu liczyć na stare, że będą szczelne.



I złożone. Potem zamontowałem to wszystko na samochodzie i oddałem go właścicielowi.