Z drobiazgów, to znalazłem jeszcze jakiś bagnet od V6, ale był za długi. Skróciłem go. Oznaczenia min i max są we właściwych miejscach.



No ale wróćmy do elektryki. Po aż pięciu dniach pracy elektryka, poświęconych najpierw na rokminianie co tam w ogóle się działo, a potem na zaciskanie i dorabianie kabli, mamy porządek w elektryce. Na przykład kabelek od ładowania nie jest już cienki, tylko brakujące fragmenty zostały uzupełnione kabelkiem o właściwym przekroju.



Tu widzimy pobojowisko kabelkowe w komorze silnika w trakcie prac.



Na koniec mamy schludnie poukładane kabelki. Tu widać pojedyńczy przewód od czujnika temperatury, ale puściliśmy go w dodatkowej izolacji. Przy pompie paliwa łączą się trzy przewody (czujnik, pmpa paliwa, pompka spryskiwacza) w jedną wiązkę. Ponieważ ta poprzeczna rurka jest demontowalna w celu wyjęcia silnika, to poprosiłem o złączkę w tym miejscu. W razie potrzeby można odpiąć wszystko na raz i nie zastanawiać się później gdzie co było, tylko spiąć kostkę z powrotem. W kilku miejscach dołożyłem pracy elektrykowi w ten sposób :).



Dokładniejszych zdjęć wiązki po jej naprawieniu nie mam, bo na bieżąco auto było składane do sprawdzania działania poszczególnych obwodów, ale jako zdjęcie obwieszczające sukces może być takie?



W komorze silnika poprosiłem o dodanie przekaźników do obwodów wiatraków chłodnicy, halogenów (dalekosiężnych i bocznych) i pompy paliwa. Żeby zamocować je jakoś estetycznie wykonałem te przepiękne mocowanie.



Mocowanie następnie trochę poprawiłem i tu widać gotowy efekt. Tak, to ten sam element, co był na poprzednim zdjęciu.



Następnie podłączyłem przekaźniki. Ten większy jest od pompy paliwa. Mój ulubiony. To jest fajny przekaźnik - podłącza się go do zasilania i do sygnału z cewki. Po podaniu plusa na zasilanie podaje zasilanie na pompę paliwa na 2 sekundy, żeby podpompowała paliwo. Potem zasila pompę tylko wtedy, gdy ma imulsy z cewki. Gdy zanikają - po iluś sekundach pompa jest wyłączana. Świetna rzecz, żeby zabezpieczyć elektryczną pompę paliwa.



W tym momencie mogłem już podjąć próby uruchomienia silnika. Niestety, po chwili kręcenia rozrusznikiem pojawił się dym z wiązki regulatora napięcia. Ale że co? Co to ma wspólnego z resztą instalacji? Ale... jak widzisz, zjarał się kabelek masowy. Coś mi zaczęło świtać, ale stwierdziłem, że nie popsuje mi to humoru, a nową wiązkę regulatora zrobię później.



I dobrze zrobiłem, że próbowałem uruchamiać silnik dalej, bo bym spalił kolejny kabelek masowy. Otóż przy odłączonej wiązce regulatora napięcia, silnik nie miał już innego wyboru i musiał użyć swojej właściwej masy. I wtedy zobaczyłem dymek przy oczku masowym przykręconym do karoserii. Tak. Oczko było przykręcone do pomalowanej karoserii śrubką M5. Połączenie silnika z masą było... no jakieś było. Ale takie, że cały prąd ciągnięty przez rozrusznik szedł do masy przez kabelek regulatora napięcia.



Podłączyłem masę gdzie indziej, do sporo grubszej, niepomalowanej śruby. A wiązkę regulatora napięcia zrobiłem nową, dłuższą. Dzięki temu mogę umieścić regulator w innym, trochę lepszym miejscu.



No i tak to wygląda na koniec. Wiązki spięte razem, przekaźniki i bezpieczniki opisane czego dotyczą.



Trochę szersza perspektywa.



Przy skrzynce bezpieczników trochę mniej kabelków.



A przy próbach uruchamiania napotkałem jeszcze dwa problemy - z iskrą i paliwem. Iskra była. Czasami. Próbowałem podmieniać po kolei kable zapłonowe, kopułkę i palec, ale dopiero wymiana wszystkiego, łącznie z aparatem, dała iskrę. W związku z tym wyjąłem z aparatu układ pertronixa, zastępujący przerywacz, bo i jego podejrzewałem o uszkodzenie - na tym aparacie nawet nowy palec, kopułka i świece nie dawały stabilnej iskry.



Na miejsce pertronixa zamontowałem z powrotem przerywacz, oczywiście nowy, i nową resztę potrzebnych części.