Zawożąc karoserię z Saaba 95 do piaskowania przejeżdżałem koło pewnego warsztatu, gdzie stał Saab 96 Jacka. Jacek zgłosił się do mnie dość niedawno, że ma ciekawy projekt do zrobienia. Saab 96, rajdówka, z dość mocno wydumaną V4-ką. Auto śliczne! Dla mnie połączenie bieli, obnizonego zawieszenia i poszerzonych felg jest genialne.
Co do silnika... Z tego, co się dowiedziałem, wydumkę na bazie V4 wymyślił jeden człowiek, chyba nawet częściowo zaczął, potem przejął to drugi, zmienił zawód, kończył trzeci... Mogłem coś pomieszać, w każdym razie Jacek wymieniał jakieś nazwiska z dość dużym szacunkiem, więc chyba byli nieźli. W każdym razie słyszałem coś o rozwiercie, kutych tłokach, mocy 200KM, ogromnym stopniu sprężania i że w ogóle to jest ten wzmocniony. Silnik juz jest złożony, nawet podobno już pracował, ale zmielił sprzęgło i wywalił uszczelkę pod głowicą przy pierwszym odpaleniu. To już podobno zostało ogarnięte, ale coś dalej nie wyszło i tu pojawiam się ja, cały na biało. Ustaliliśmy z Jackiem, że są dwie opcje - albo ogarniam co jest jako wielką niewiadomą, czyli próbuję odpalić i czekamy co się stanie, albo wyjmuję silnik, rozkładam, weryfikuję co zostało tam wymyślone i sugeruję co dalej. Stanęło na tej drugiej opcji. Resztę ciekawostek, a jest ich trochę, opiszę w trakcie dalszych prac.
Przywiozłem więc tego białego przystojniaka do siebie.
Bardzo fajny przód, jeszcze grill w starym stylu, ale już z dłuższym przodem i V4 pod maską.
W środku... no gdzieś tam, pod spodem, jest silnik. Kolektor dolotowy oryginalny Saaba, z tego co się orientuję w Saabach (czyli dość niewiele) jest to dość rzadka rzecz, pod dwa poziome Webery 45 DCOE. I tu już mamy kilka ciekawostek do zaobserwowania. Chłodnica nieoryginalna z elektrycznymi wiatrakami - zdecydowanie na plus przy takiej wydumce. Akumulator przeniesiony do bagażnika - też. Ciekawie obcięta i skrzywiona trąbka przednia w lewym gaźniku - bo maska jest tu tak nisko. Pompa paliwa z silnika zdjęta, założona elektryczna. Fajne miseczki pod gaźnikami na ew. wyciekające paliwo. Trochę obawiałbym się tego przewodu paliwowego między pompą paliwa a trójnikiem przy gaźnikach. Pewnie to wymienię. Dodana chłodnica oleju, ale obecnie nie podpięta. Zwracam też uwagę na zainstalowany (bardzo schludnie!) system gaśniczy.
Ok, muszę się do tego dobrać, więc rozkręcamy. Najpierw gaźniki. Pierwsze spostrzeżenie - na pokrywach zaworów oryginalne blaszki mocujące kable zapłonowe czy też obudowę filtra powietrza zostały obcięte lub zagięte. Ok, brak miejsca, rozumiem, ale odkręcając gaźniki już się pokaleczyłem. Będę chciał je obciąć na gładko. Auto, gdzie silnik może się okazać, że będzie wyciągany co sezon do przeglądu, musi mieć wszystko zmodyfikowane tak, żeby było łatwo to zrobić. Wiem, mądrzę się, ale po to też to robię :).
Odkręcone gaźniki. Teraz widać lepiej, że oryginalne, pojedyńcze wyjście wydechowe z głowicy zostało odcięte i wspawano kawał stali, żeby wydech z obu cylindrów rozdzielić na dwa. Ok, fajny pomysł. Jak dla mnie może i trochę przesada, bo stronę wydechową da się w oryginalnej głowicy powiększyć dość sporo bez ponoszenia takich nakładów pracy, ale szanuję. Pomiędzy dwoma wyjściami na wydech widać rurkę bagnetu. Jest dokładnie pod gaźnikiem, co uniemożliwia korzystanie z niego. Dlatego trzeba tez pomyśleć albo o innej, wygiętej w inne miejsce rurce, albo zrobić otwór w innym miejscu w bloku. Oprócz tego, widać odpowietrzenie skrzyni korbowej pociągnięte z korka wlewu oleju do kolektora dolotowego. Niby dobrze, ale wtedy w drugiej pokrywie musi być jakieś miejsce, gdzie powietrze musi zostać dostarczone, a tymczasem pokrywa jest zamknięta na głucho. W efekcie przewietrzania nie mamy prawie w ogóle. Podciśnienie do aparatu zapłonowego nie jest podłączone, to ok, ale mechanizm w środku nie jest zablokowany.
Porozpinałem rurki chłodzenia i odmy, zdjąłem chłodnicę oleju. Nie mogę znaleźć nigdzie czujnika ciśnienia oleju. Oryginalne miejsce w bloku jest zaślepione. Potem znalazłem w bagażniku - została zdjęta podstawka spod filtra oleju, która wyprowadzała olej do chłodnicy. W podstawce był czujnik.
Tu widok na podłączenie zbiorniczka wyrównawczego do chłodnicy. Tego uprzejmie nie skomentuję :)
Odłączyłem i zdjąłem alternator. Odpiąłem też instalację elektrycznych wiatraków. Trochę ją przerobię, bo moim zdaniem są przewody o za małych przekrojach. Poza tym przewody (zakończone oczywiście konektorkami) włożone były we wtyczki wiatraków luzem, nie w kostce. Zrobię kostkę, żeby odłączenie i podłączenie mogło być czynnością bezmyślną, a nie wymagającą rozkminy instalacji co gdzie wpiąć. Bo wszystkie przewody zrobione zostały czarne... Widać też w lewej pokrywie zaworów (ta wyżej na zdjęciu) oryginalne miejsce na rurkę odmy - zaślepiona śrubą.
Z ciekawości zajrzałem do środka kanałów dolotowych. Chyba oryginalna uszczelka nie została wycięta, żeby ją dopasować do kanałów, przez co lekko zasłania przelot...
Wyjąłem chłodnicę. Tu też trochę widać, że aparat zapłonowy jest dość wysoko, zdecydowanie wyżej niż standardowo. W oryginalnym miejscu nie zmieściłby się z tym kolektorem dolotowym, więc ktoś, kto to budował, zrobił (albo kupił, nie wiem) przedłużkę ok. 10cm.
Kolejny postój przy odłączaniu aparatu zapłonowego. Ma założony moduł, na razie nie wiem, jaki, coś w stylu accusparka pewnie. Sęk w tym, że wychodzą z niego dwa kabelki, czerwony i czarny, a do cewki dochodzą dwa czarne. Zamiana biegunów skutkuje uszkodzeniem modułu, więc nie jest to rozwiązanie optymalne. Na szczęście w izolacji wyczułem zgrubienie i odkryłem konektorki :). Coś z tym zrobię przy składaniu.
Widać też głęboko filtr oleju. Nie dość, że w Saabach od dołu jest podłoga komory silnika (Saaby mają prawie po całości blachę na dnie komory silnika) i dostępu do filtra nie ma, to od góry jest ta rozpórka nadwozia, półka akumulatora i prawy gaźnik. I do tego filtr ma być na podstawce do chłodnicy. Dostęp = 0. Dlatego zaproponowałem usprawnienie - skoro akumulator jest i tak w bagażniku, to może półkę akumulatora wyciąć w ogóle i zamiast niej umieścić filtr oleju? Dzięki temu będzie łatwo dostępny. A wymiana oleju w takim silniku jest zdecydowanie częstsza, niż w cywilnej wersji.
Odkręciłem poduszki silnika, zawiązałem pas do dźwignięcia slinika z miejsca i odkręciłem większość śrub łączących silnik ze skrzynią. Chciałem też odkręcić rozrusznik, ale dojście jest tylko do górnej śruby. Do dolnej jest dopiero dostęp (a i to słaby) po uniesieniu silnika. Zaproponowałem Jackowi, żeby w podłodze komory silnika zrobić otwór umożliwiający odkręcanie rozrusznika w dużo łatwiejszy sposób. Jak silnik jest wyciągany raz na 20 lat, to może i można się pomęczyć, ale tu może taka potrzeba zachodzić częściej, więc niech to będzie wygodne :).
Uniosłem silnik i wykręciłem rozrusznik. Żeby go wyjąć musiałem też odkręcić łapę silnika, bo nie chciał wyjść. Korci mnie jeszcze rozrusznik z przekładnią planetarną z Sierry/Scorpio. Jest dużo mniejszy i pobiera mniej mocy z akumulatora. Przy dużym stopniu sprężania może być dobrym pomysłem. Zobaczymy, bo ten jest tuż po regeneracji. W każdym razie, podczas próby zdjęcia silnika ze skrzyni spotkała mnie niespodzianka - okazało się, że skrzynia nie jest przykręcona do poduszki i zaczęła wychodzić z miejsca. Dość trudno się manewruje jednocześnie i skrzynią i silnikiem zakleszczonymi razem na wałku sprzęgłowym, będąc zgiętym wpół nad komorą silnika, ale udało się je oswobodzić :). O skrzyni jeszcze wspomnę później.
A silnik już na zewnątrz. Na razie wszystkie graty z niego miałem ułożone obok, żeby je na spokojnie przejrzeć.
Przednia pokrywa rozrządu jest zmodyfikowana - w tym miejscu jest łożysko i kółko pasowe napędzające wiatrak chłodnicy. Skoro sa elektryczne wiatraki, to mechaniczny jest już niepotrzebny, a pewnie się wszystko na raz nie mieściło. Bardzo dobra przeróbka.
Sprzęgło jest hybrydą Saaba i jakiegoś wyczynowego sprzęgła od Garbusa. W każdym razie było wysypane i naprawione. Widać po śladach na docisku, że coś tam latało - te jasne plamki to nie farba, tylko wydarty metal. Docisk na pewno lepszy niż oryginalny, bo już typu słoneczko, a nie ze sprężynami. Samo koło zamachowe zjechane do grubości żyletki. Później pewnie porównam wagę z oryginałem, ciekawe ile waży.
Odkręciłem docisk sprzęgła. Koło zamachowe przykręcone na oryginalne śruby. Przy tej mocy szacowanej (na ile jest oczywiście realna, bo Saabowa instrukcja modyfikacji wspomina o max 145KM, ale tu jest zrobione ciut więcej niż w instrukcji) chyba będę sugerował albo dodanie kołków, albo mocniejszych śrub ARPa, albo jedno i drugie.
A po odkręceniu koła zamachowego znalazłem pamiątkę po poprzednich elementach sprzęgła, które się wysypały. Dobrze, że nie zaczęło to fruwać podczas pałowania silnika...
Zdaje się, że jest to łożysko :).
Na koniec wrzuciłem jeszcze silnik na stojak. Zobaczymy, co jest w środku, następnym razem. Tylko muszę posprzątać w garażu.
Co do silnika... Z tego, co się dowiedziałem, wydumkę na bazie V4 wymyślił jeden człowiek, chyba nawet częściowo zaczął, potem przejął to drugi, zmienił zawód, kończył trzeci... Mogłem coś pomieszać, w każdym razie Jacek wymieniał jakieś nazwiska z dość dużym szacunkiem, więc chyba byli nieźli. W każdym razie słyszałem coś o rozwiercie, kutych tłokach, mocy 200KM, ogromnym stopniu sprężania i że w ogóle to jest ten wzmocniony. Silnik juz jest złożony, nawet podobno już pracował, ale zmielił sprzęgło i wywalił uszczelkę pod głowicą przy pierwszym odpaleniu. To już podobno zostało ogarnięte, ale coś dalej nie wyszło i tu pojawiam się ja, cały na biało. Ustaliliśmy z Jackiem, że są dwie opcje - albo ogarniam co jest jako wielką niewiadomą, czyli próbuję odpalić i czekamy co się stanie, albo wyjmuję silnik, rozkładam, weryfikuję co zostało tam wymyślone i sugeruję co dalej. Stanęło na tej drugiej opcji. Resztę ciekawostek, a jest ich trochę, opiszę w trakcie dalszych prac.
Przywiozłem więc tego białego przystojniaka do siebie.
Bardzo fajny przód, jeszcze grill w starym stylu, ale już z dłuższym przodem i V4 pod maską.
W środku... no gdzieś tam, pod spodem, jest silnik. Kolektor dolotowy oryginalny Saaba, z tego co się orientuję w Saabach (czyli dość niewiele) jest to dość rzadka rzecz, pod dwa poziome Webery 45 DCOE. I tu już mamy kilka ciekawostek do zaobserwowania. Chłodnica nieoryginalna z elektrycznymi wiatrakami - zdecydowanie na plus przy takiej wydumce. Akumulator przeniesiony do bagażnika - też. Ciekawie obcięta i skrzywiona trąbka przednia w lewym gaźniku - bo maska jest tu tak nisko. Pompa paliwa z silnika zdjęta, założona elektryczna. Fajne miseczki pod gaźnikami na ew. wyciekające paliwo. Trochę obawiałbym się tego przewodu paliwowego między pompą paliwa a trójnikiem przy gaźnikach. Pewnie to wymienię. Dodana chłodnica oleju, ale obecnie nie podpięta. Zwracam też uwagę na zainstalowany (bardzo schludnie!) system gaśniczy.
Ok, muszę się do tego dobrać, więc rozkręcamy. Najpierw gaźniki. Pierwsze spostrzeżenie - na pokrywach zaworów oryginalne blaszki mocujące kable zapłonowe czy też obudowę filtra powietrza zostały obcięte lub zagięte. Ok, brak miejsca, rozumiem, ale odkręcając gaźniki już się pokaleczyłem. Będę chciał je obciąć na gładko. Auto, gdzie silnik może się okazać, że będzie wyciągany co sezon do przeglądu, musi mieć wszystko zmodyfikowane tak, żeby było łatwo to zrobić. Wiem, mądrzę się, ale po to też to robię :).
Odkręcone gaźniki. Teraz widać lepiej, że oryginalne, pojedyńcze wyjście wydechowe z głowicy zostało odcięte i wspawano kawał stali, żeby wydech z obu cylindrów rozdzielić na dwa. Ok, fajny pomysł. Jak dla mnie może i trochę przesada, bo stronę wydechową da się w oryginalnej głowicy powiększyć dość sporo bez ponoszenia takich nakładów pracy, ale szanuję. Pomiędzy dwoma wyjściami na wydech widać rurkę bagnetu. Jest dokładnie pod gaźnikiem, co uniemożliwia korzystanie z niego. Dlatego trzeba tez pomyśleć albo o innej, wygiętej w inne miejsce rurce, albo zrobić otwór w innym miejscu w bloku. Oprócz tego, widać odpowietrzenie skrzyni korbowej pociągnięte z korka wlewu oleju do kolektora dolotowego. Niby dobrze, ale wtedy w drugiej pokrywie musi być jakieś miejsce, gdzie powietrze musi zostać dostarczone, a tymczasem pokrywa jest zamknięta na głucho. W efekcie przewietrzania nie mamy prawie w ogóle. Podciśnienie do aparatu zapłonowego nie jest podłączone, to ok, ale mechanizm w środku nie jest zablokowany.
Porozpinałem rurki chłodzenia i odmy, zdjąłem chłodnicę oleju. Nie mogę znaleźć nigdzie czujnika ciśnienia oleju. Oryginalne miejsce w bloku jest zaślepione. Potem znalazłem w bagażniku - została zdjęta podstawka spod filtra oleju, która wyprowadzała olej do chłodnicy. W podstawce był czujnik.
Tu widok na podłączenie zbiorniczka wyrównawczego do chłodnicy. Tego uprzejmie nie skomentuję :)
Odłączyłem i zdjąłem alternator. Odpiąłem też instalację elektrycznych wiatraków. Trochę ją przerobię, bo moim zdaniem są przewody o za małych przekrojach. Poza tym przewody (zakończone oczywiście konektorkami) włożone były we wtyczki wiatraków luzem, nie w kostce. Zrobię kostkę, żeby odłączenie i podłączenie mogło być czynnością bezmyślną, a nie wymagającą rozkminy instalacji co gdzie wpiąć. Bo wszystkie przewody zrobione zostały czarne... Widać też w lewej pokrywie zaworów (ta wyżej na zdjęciu) oryginalne miejsce na rurkę odmy - zaślepiona śrubą.
Z ciekawości zajrzałem do środka kanałów dolotowych. Chyba oryginalna uszczelka nie została wycięta, żeby ją dopasować do kanałów, przez co lekko zasłania przelot...
Wyjąłem chłodnicę. Tu też trochę widać, że aparat zapłonowy jest dość wysoko, zdecydowanie wyżej niż standardowo. W oryginalnym miejscu nie zmieściłby się z tym kolektorem dolotowym, więc ktoś, kto to budował, zrobił (albo kupił, nie wiem) przedłużkę ok. 10cm.
Kolejny postój przy odłączaniu aparatu zapłonowego. Ma założony moduł, na razie nie wiem, jaki, coś w stylu accusparka pewnie. Sęk w tym, że wychodzą z niego dwa kabelki, czerwony i czarny, a do cewki dochodzą dwa czarne. Zamiana biegunów skutkuje uszkodzeniem modułu, więc nie jest to rozwiązanie optymalne. Na szczęście w izolacji wyczułem zgrubienie i odkryłem konektorki :). Coś z tym zrobię przy składaniu.
Widać też głęboko filtr oleju. Nie dość, że w Saabach od dołu jest podłoga komory silnika (Saaby mają prawie po całości blachę na dnie komory silnika) i dostępu do filtra nie ma, to od góry jest ta rozpórka nadwozia, półka akumulatora i prawy gaźnik. I do tego filtr ma być na podstawce do chłodnicy. Dostęp = 0. Dlatego zaproponowałem usprawnienie - skoro akumulator jest i tak w bagażniku, to może półkę akumulatora wyciąć w ogóle i zamiast niej umieścić filtr oleju? Dzięki temu będzie łatwo dostępny. A wymiana oleju w takim silniku jest zdecydowanie częstsza, niż w cywilnej wersji.
Odkręciłem poduszki silnika, zawiązałem pas do dźwignięcia slinika z miejsca i odkręciłem większość śrub łączących silnik ze skrzynią. Chciałem też odkręcić rozrusznik, ale dojście jest tylko do górnej śruby. Do dolnej jest dopiero dostęp (a i to słaby) po uniesieniu silnika. Zaproponowałem Jackowi, żeby w podłodze komory silnika zrobić otwór umożliwiający odkręcanie rozrusznika w dużo łatwiejszy sposób. Jak silnik jest wyciągany raz na 20 lat, to może i można się pomęczyć, ale tu może taka potrzeba zachodzić częściej, więc niech to będzie wygodne :).
Uniosłem silnik i wykręciłem rozrusznik. Żeby go wyjąć musiałem też odkręcić łapę silnika, bo nie chciał wyjść. Korci mnie jeszcze rozrusznik z przekładnią planetarną z Sierry/Scorpio. Jest dużo mniejszy i pobiera mniej mocy z akumulatora. Przy dużym stopniu sprężania może być dobrym pomysłem. Zobaczymy, bo ten jest tuż po regeneracji. W każdym razie, podczas próby zdjęcia silnika ze skrzyni spotkała mnie niespodzianka - okazało się, że skrzynia nie jest przykręcona do poduszki i zaczęła wychodzić z miejsca. Dość trudno się manewruje jednocześnie i skrzynią i silnikiem zakleszczonymi razem na wałku sprzęgłowym, będąc zgiętym wpół nad komorą silnika, ale udało się je oswobodzić :). O skrzyni jeszcze wspomnę później.
A silnik już na zewnątrz. Na razie wszystkie graty z niego miałem ułożone obok, żeby je na spokojnie przejrzeć.
Przednia pokrywa rozrządu jest zmodyfikowana - w tym miejscu jest łożysko i kółko pasowe napędzające wiatrak chłodnicy. Skoro sa elektryczne wiatraki, to mechaniczny jest już niepotrzebny, a pewnie się wszystko na raz nie mieściło. Bardzo dobra przeróbka.
Sprzęgło jest hybrydą Saaba i jakiegoś wyczynowego sprzęgła od Garbusa. W każdym razie było wysypane i naprawione. Widać po śladach na docisku, że coś tam latało - te jasne plamki to nie farba, tylko wydarty metal. Docisk na pewno lepszy niż oryginalny, bo już typu słoneczko, a nie ze sprężynami. Samo koło zamachowe zjechane do grubości żyletki. Później pewnie porównam wagę z oryginałem, ciekawe ile waży.
Odkręciłem docisk sprzęgła. Koło zamachowe przykręcone na oryginalne śruby. Przy tej mocy szacowanej (na ile jest oczywiście realna, bo Saabowa instrukcja modyfikacji wspomina o max 145KM, ale tu jest zrobione ciut więcej niż w instrukcji) chyba będę sugerował albo dodanie kołków, albo mocniejszych śrub ARPa, albo jedno i drugie.
A po odkręceniu koła zamachowego znalazłem pamiątkę po poprzednich elementach sprzęgła, które się wysypały. Dobrze, że nie zaczęło to fruwać podczas pałowania silnika...
Zdaje się, że jest to łożysko :).
Na koniec wrzuciłem jeszcze silnik na stojak. Zobaczymy, co jest w środku, następnym razem. Tylko muszę posprzątać w garażu.