Ok, to zajrzyjmy do średka tej skrzyni.



Od strony sprzęgła ciut tłusto, ale tragedii nie ma.



Na początek wyjąłem półośki.



W środku oczywiście jest olej, ale nie mam za dobrego dostępu do korka spustowego, więc dostanę się do niego inaczej. I tak muszę zdjąć tylną pokrywkę skrzyni.



Śruby pokrywy przechodzą na wylot do środka obudowy, więc mogę w ten sposób pozbyć się oleju.



Zdejmuję od razu różne rzeczy dookoła skrzyni, jak tą przesuwkę załączającą wolne koło, czy zderzak łapy sprzęgła nieco powyżej po prawej od przesuwki.



Odkręciłem pokrywę z wybierakiem biegów. Hmm. Nie jest dobrze. Już tu widzę korozję na zębach górnego koła zębatego.



Odkręciłem przednią część skrzyni, odsłaniając mechanizm różnicowy.



Zabiorę się więc za ten mechanizm, bo ciężki jest. Niech leży obok :).



Trochę tych części tu się gromadzi...



Zęby koła talerzowego są dość mocno i nierówno zużyte.



Ta skrzynia musiała kiedyś sporo stać, bo wszędzie są ślady rdzy.



Zdjąłem tylną pokrywę skrzyni.



Odkręciłem kołojednego z wałków od przodu skrzyni. Tu też sporo korozji.



Widok na przód skrzyni bez mechanizmu różnicowego.



Po kolei zacząłem demontować przekładnie ze środka. Został mi ostatni wałek, z nakrętką zabezpieczoną trzema zagięciami.



W końcu dotarłem do pustej obudowy.



A na biurku cały stos części.



Niestety, skrzynia nadaje się praktycznie na złom. Wałek ataku mocno wytarty, w dość ciekawy zresztą sposób.



Większość kół zębatych ma mocne wżery od korozji.







Ze skrzyni do ponownego użycia nadaje się obudowa, synchronizatory i kilka drobnych części... pora na plan B.