Znowu wpadł do mnie w odwiedziny kanarkowy Sonett. Właściwie, to sam go sobie przywiozłem, bo tak było prościej. Jadąc nim kawałek do siebie stwierdziłem, że jest: ciasny, niewygodny, głośny, śmierdzi paliwem i spalinami... Jest świetny!
Ale do rzeczy. Celem tej wizyty jest wyiana sprężyn zawieszenia. Sonett stoi za wysoko. Zakupione zostały nowe sprężyny i trzeba je podmienić. Akurat mam wolne 4 godziny, więc szybko ogarnę. Najpierw zdjęcie przed:



Zabrałem się na początek za tylne sprężyny, bo wymienia się je bardzo szybko. Zdjąłem koła.



Potem trzeba odkręcić amortyzator i z jednej strony ten pas parciany ograniczający ruch zawieszenia. Przy okazji zauważyłem, że koło czasem ociera o tłumik.



Mam teraz bardzo zajęty garaż, więc TYLKO wymienię sprężyny. Po takim stwierdzeniu znajduję gumy amortyzatora w takim stanie... Miałem gdzieś jakieś zapasowe, używane, sparciałe, ale i tak w o niebo lepszym stanie niż te, więc wymieniłem... Ale musiałem bardzo mocno zaciskać oczy, żeby nie widzieć stanu gum w zawieszeniach. Wkrótce i tym trzeba będzie się zająć, ale dziś mam tylko 4 godziny, nie mogę sobie pozwolić na zostawienie tu auta na kolejne 3 tygodnie... Zamykam oczy.



Nowe sprężyny rzeczywiście są krótsze (pierwsza z lewej to stara tylna, dwie kolejne to nowe tylne), ale mają tą samą grubość drutu. Saab powinien być niższy po wymianie.



Założyłem nową sprężynę. Z tej strony jest to trochę trudne, bo przeszkadza w dostępie tłumik, który w sumie może i byłoby lepiej zdjąć, ale ja wolę nie ryzykować. Tłumik ma cienkie rurki i i tak będę go musiał zmienić, jak będzie nowy... Ćśśś, na razie to tajemnica. W każdym razie udało mi się ominąć tłumik wkręcając sprężynę na miejsce.



Koło ociera o tłumik, jak podejrzewam, z powodu sparciałych gum zawieszenia. Póki co, lekko zmodyfikowałem tłumik (czytaj: po oddaniu kilku ciosów ostrzegawczych w powietrze wgniotłem nieco tłumik, aby zrobić miejsce na koło). Młotek nie leży tu przypadkowo.



Teraz przód. Ścisnąłem starą sprężynę.



Tu podobnie - stara jest nieco dłuższa, z taką samą średnicą drutu. Podejrzewam, że zawieszenia są wzięte z jakiegoś 96, któy jest po prostu nieco cięższy.



Żeby wyjąć sprężynę, najprościej jest odkręcić jej dolne mocowanie z wahacza. Trzyma ono również sworzeń.



Następnie ścisnąłem nową sprężynę. Szmaty są po to, żeby jak najmniej porysować lakier, chociaż trochę niestety zawsze się porysuje. Ile się dało, zamykałem oczy, żeby jeszcze nie widzieć sparciałych gum zawieszenia. Zrobimy to niedługo.



Po złożeniu Saab wygląda tak. Na moje oko jest nieco niżej, a jeszcze może się to ułożyć, bo tu jest przejechane raptem kilka metrów, żeby się zawieszenie przednie po postawieniu na koła ustawiło właściwie.



I porównanie, może coś będzie widać: