Któregoś razu, podczas jednej z rozmów z właścicielem Żółtego Sonetta, padło pytanie, czy nie powinien kupić sobie silnika V4 na zapas. Stwierdziłem, że czemu nie, zawsze się zapas może przydać. Po czym od słowa do słowa przeszliśmy do moich fantazji, co można by z takim silnikiem zrobić - a to posadzenie go na k-jet'cie, a to głowice z czterema zaworami na cylinder, a to rozwiert na 1.8... I że mam trochę tyczh części do V4 poutykanych na półkach, to mógłbym coś takiego zrobić, ale dla siebie to nie mam po co, a nikt czegoś takiego (przynajmniej do tej pory) nie chce. W tym momencie zostałem poklepany po ramieniu ze słowami: "Marcin, to ty zbuduj taki silnik". No to buduję... :)

Oczywiście nie zbuduję aż takiego egzotyka, bo musi to być i niezawodne i zmieścić się pod maską Sonetta, więc stanęło na zwiększeniu pojemności do 1.8l i dość fajnie przerobionych głowicach. Silnik ten będzie zbieraniną różnych części wziętych ode mnie z półek, ale ogólnie rdzeniem tego projektu będzie silnik, który kupiłem jakiś czas temu w stanie dość nieznanym, ale za to 1.7. Z silnika 1.7 zależy mi na dwóch częściach - wale korbowym i kolektorze dolotowym pod dwugardzielowy gaźnik. Reszta może być z dowolnej V4, bo jest prawie taka sama. W tym silniku nie mam odpowiedniego kolektora, ale mam go skąd inąd.



Silnik podczas rozkręcania nie wygląda zbyt zachęcająco. Ten bardzo długo stał, stąd wszędzie brud olejowy.



Głowice, mimo, że zapyziałe, to w dość dobrym stanie - przynajmniej nie są pozapadane gniazda.



W środku cylindrów sporo nagaru.



Dół zaolejony, co jest o tyle dobre, że nie zardzewiało.



I miła niespodzianka - wał w bardzo ładnym stanie.



Panewki praktycznie jak nowe.



Naprawdę wał jest bardzo ładny. Ostatecznie ten wał trafił do innego silnika, z Transita opisanego u mnie na stronie, po tym, jak tam wał pękł. Ale za to w końcu właściciel Transita oddał mi inny wał od 1.7. Tu akurat nie ma to znaczenia, bo i tak wszystko będzie zmieniane.



Tłoki byłyby w stanie idealnym, gdyby nie przykorodowały do gładzi. Są do wywalenia, ale i tak miałem inne plany.



Podczas rozkładania tego silnika było wiele malowniczych widoków, jak ten filtr oleju.



Od rozłożenia tego silnika do rozmowy wspomnianej na początku strony minęło sporo czasu. Dlatego żeby zbudować ten silnik, to pozbierałem trochę rzeczy - blok (pierwszy z brzegu, z najgorszymi cylindrami, bo i tak będzie sporo rozwiercany), wał korbowy (akurat z tego silnika), tłoki 93mm. Taki zestaw zawiozłem do szlifierni.



W szlifierni zostały rozwiercone cylindry (sporo, bo oryginalnie miały 90mm), wyważony cały układ korbowy, szlifowane koło zamachowe (widać, że jest inne, niż na poprzednim zdjęciu, zmieniłem je w międzyczasie). Po wstępnym pomierzeniu głowic (co będzie odrębnym wątkiem) i wynikających z tego ustaleniach na temat docelowego pożądanego stopnia sprężania, odpowiednio splanowana została też płaszczyzna bloku pod głowice.



Blok zaczynam przygotowywać do składania, czyli najpierw muszę go porządnie doczyścić z ponad czterdziestu lat jego historii. Tak, jak wspomniałem, to już jest inny blok (sztuka jest sztuka przecież :) ), z silnika, w którym wysunął się sworzeń tłoka i głęboko porysował cylinder. Tu rozwiert był o 3mm, co spokojnie wystarczyło, żeby pozbyć się wszelkich śladów awarii.



Blok doczyściłem z rdzy i resztek farby. Zwróć uwagę na broki - ten po prawej ma małą, czarną kropkę. To dziura z korozji. Wymienię wszystkie.



A tu już ktoś kiedyś walczył z dziurką, bo jest zalutowana.



Wszystkie broki wybiłem i wyczyściłem brud ze środka, na ile tylko sięgnąłem.



Wybiłem też panewki wałka rozrządu i wyrównoważającego. I tu kolejna ciekawostka o tym bloku - ktoś to kiedyś naprawiał, bo panewki są dorobione z aluminium! Co z tego, że te panewki są dostępne, widocznie ktoś tego nie wiedział Szanuję mocno tokarza, który to dorobił - wymaga to naprawdę dobrej dokładności wymiarów. Ale tak dorobione panewki są za słabe. Oryginalnie panewki oczywiście mają warstwę aluminium, ale są na rdzeniu ze stali.



Potem mogłem już dokładnie domyć blok do czysta.



Po myciu i odtłuszczeniu bloku wbiłem broki kanałów wodnych.



Zaślepki otworów na wałki na razie są tymczasowe, żeby podczas malowania nie wpuścić lakierów do środka bloku.



Psiknąłem pierwszą warstwę - podkład epoksydowy.



Potem powiesiłem silnik na stojaku i wbiłem resztę broków. Okleiłem resztę płaszczyzn, których nie można malować.



I mam już cały blok silnika w podkładzie.



Po jego wyschnięciu położę jeszcze dwie warstwy lakieru. Tym razem cały silnik będzie w fordowskim niebieskim.



Gotowe. Niech wysycha.