Następną częścią, którą się zająłem, jest pompa wspomagania. Kapało z niej. A ponieważ zestawy naprawcze są dostępne i dość niedrogie, to podejmę próbę jej samodzielnej regeneracji.



Na początek odkręciłem wszystkie mocowania i zdjąłem obudowę.



Następnie trochę pokombinowałem jak rozłożyć główny mechanizm i mamy pompę w kawałkach.



W skłąd zestawu naprawczego wchodzą wszystkie oringi, gumki, simmering i panewka wałka.



Wymieniłem panewkę.



Tu widać czysty, pusty korpus pompy.



Włożyem wałek, część nieruchomą, potem łopatki pompy. Ważne jest którą stroną je zakładamy.



Następnie element końcowy.



I zamknięcie mechanizmu pompy.



W zaworku regulującym też jest oring do wymiany.



Potem jeszcze zostało założyć obudowę i gotowe. Żeby nie było tak łatwo, to za pierwszym razem jak to złożyłem, to wspomaganie w ogóle nie działało, a za drugim nieco się sączyło z jednej śruby. Teraz złożyłem to ostatni raz, jak będzie ciekło, to zakładam nową pompę, a na tą się obrażam.



Jednym z marzeń Grześka była możliwość palenia gumy na zawołanie. To trochę się kłóci z tylnymi oponami o szerokości 275mm. Ale dopiero takie opony zapewniaj jaką taką przyczepność w tym aucie :). Dlatego poddałem (na swoją zgubę) pomysł - line lock. Jest to zawór najczęściej wykorzystywany w samochodach startujących w wyścigach na 1/4 mili. Na początku jest tzw. burn-out pad, czyli placyk do palenia opon, gdzie rozgrzewa się slicki przed wyścigiem. Dzięki temu kleją się lepiej do nawierzchni. Działa to tak - zaworek umieszczony jest między pompą hamulcową a przednimi hamulcami. Naciskamy hamulec, hamulce się zaciskają. Wtedy trzeba włączyć zaworek (włącznikiem działającym tylko, gdy jest wciśnięty, żeby się nie zapomnieć). Zaworek blokuje przepływ płynu hamulcowego. Puszczamy pedał hamulca. Tylne hamulce puszczają, przednie wciąż są zaciśnięte. Możemy palić laka.

Do rzeczy. przewody hamulcowe były wymienione na nowe, z nierdzewki. Nie chciałem ryzykować ich utraty, bo cały pomysł mógł nie wyjść - mogłem zepsuć rurki podczas przeróbki, albo sam pomysł mógłby być do kitu. Dlatego zachowałem przewody z nierdzewki nienaruszone, a wziąłem oryginalne rurki hamulcowe ze stali z tego auta, których w końcu nie użyliśmy podczas renowacji. Warto chomikować graty...
Przewody od zacisków hamulcowych szły bezpośrednio do bloczka rozdzielającego umieszczonego przy ramie. Teraz chcę, żeby zbiegały się w tym trójniku. W bloczku zaślepiłem korkiem jedno wyjście na przedni zacisk, drugie będzie podłączone do line-locka. Póki co rurki jeszcze nie są zmodyfikowane.



Rurka od zacisku lewego została obcięta i zarobiłem nową końcówkę. To, co obciąłem, wykorzystam do podłączenia line-locka do rozdzielacza.



Zrobiłem również rurkę od zacisku prawego. To akurat nie było łatwe, bo do każdego gięcia musiałem ją zdejmować z samochodu (nie ma miejsca między ramą a wydechem) i ponownie zakładać do przymiarek. Ale wyszło dobrze.



Następnie przykręciłem trójnik do ramy. Widać jedną rurkę idącą z rozdzielacza, że nie jest do niczego przykręcona - to ta, co szła do lewego zacisku. W jej miejsce podepnę przednie hamulce.



Tu się trochę zagęściło, przez co zajęty byłem kombinowaniem jak to razem pospinać, żeby pasowało. Stąd zdjęcia gotowych rurek. Od rozdzielacza (po prawej, do niego idą te rurki w oplotach) kawałkiem starej rurki od lewego zacisku podłączony jest zaworek. Inna sprawa, że nie mogłem dojść jaki typ gwintu tam jest i jakie złączki należy zastosować. Trochę drapania się po głowie przy tym było, udało się za trzecim podejściem, ale uwaga - nie cieknie! Potem mamy z wyjścia zaworka podpięty trójnik. I tu też wykorzystałem odcięty kawałek rurki, ten od prawego zacisku. Nic się nie może zmarnować :). A ja miałem do zaciśnięcia dwie końcówki mniej :). Potem zaworek przykręciłem do ramy.



Widok z innej strony. Całość nie jest łatwa do odpowietrzenia, bo układ wielokrotnie zmienia poziom - a to do góry, a to do dołu... w końcu się jednak udało, hamulce działają.



Pozostała do zrobienia część elektryczna. W zestawie z zaworkiem był włącznik do wkręcenia na kierownicę i kontrolka. Zacznę od kontrolki. Nie chciałem wiercić nigdzie otworów w desce rozdzielczej. Ale mamy obrotomierz przykręcony do kolumny kierownicy. Spróbuję do niego to jakoś przykleić. Z kawałka kątownika wyciąłem widoczny kształt i powierciłem otwory.



Przykręciłem to do mocowania obrotomierza.



I mamy kontrolkę w widocznym miejscu bez dziurkowania deski rozdzielczej.



Potem podłączyłem przewody i schowałem je w rurce termokurczliwej.



Z włącznika przy kierownicy jednak zrezygnowaliśmy. Nie wyglądałoby to dobrze. Grzesiek znalazł gdzieś rękojeść do dźwigni zmiany biegów, którą ma, ale taką z włącznikiem chwilowym. Idealnie.



Całość sprawdziłem - działa. Gumy nie paliłem, ale koła przednie pozostają zahamowane po puszczeniu hamulca i można kręcić tylnymi.