Na początku marca Monte pojechał na blacharkę, wrócił na początku maja. Pomalowany na chropowaty czarny mat.



Teraz tylko trezba z tego z powrotem samochód zrobić...



Zanim jednak cokolwiek przykręcimy, to najpierw tzreba kilka rzeczy odkręcić. Na aucie zostały zawieszenia, o których wiedzieliśmy, że są w stanie do zrobienia. Tylne zawieszenie (widoczne częściowo na zdjęciu - ciężko się robi zdjęcia leżąc pod spodem) miało luzy na tulejach, wymagało też ogólnego odświeżenia.



Sprężyny też były już przez kogoś tuningowane...



Dlatego wyjąłem całość na zewnątrz.



Tak wygląda puste miejsce w ramie po tylnym moście.



Zanieśliśmy to do garaży, żeby zająć się tym dokładniej.



Rozkręciłem wszystkie śruby i zdjąłem wachacze.



Pora zobaczyć co jest w środku w moście.



O, nieźle. Szpera. I to właściwie na nowych częściach... ktoś naprawdę mocno doinwestował te auto.



Zlałem olej (był czysty, więc wszystko było zrobione w miarę niedawno) i wybiłem tuleje metalowo-gumowe.



Przeskoczmy nieco do przodu - bębny i pokrywa mechanizmu różnicowego pomalowane proszkowo, most zostaje jak jest, nowe wahacze (sztywniejsze, o przekroju prostokątnym, a nie profilu C, no i z grubszej stali), nowe sprężyny bez wynalazków je podwyższających, nowe amortyzatory.



Dla potomności zachowam oznaczenia znalezione w środku, może się przydadzą kiedyś:







Most zalany olejem, zamknięty pokrywą, założone nowe tuleje gumowe. Chyba muszę to już zanieść do samochodu.



Już przykręcone do ramy. Jeszcze tylko amortyzatory i można zakładać koła.



Gotowe. Na potem zostaje podłączenie przewodów hamulcowych, ale to już jak samochód będzie na kanale.



Z drugiej strony też trzeba się zająć zawieszeniem. Przygotowane kobyłki do postawienia na nich ramy po zdjęciu kół.



Zaczynam od odpięcia przewodów hamulcowych. Mocowane są do takich kątowniczków przykręcanych do ramy, one też będą zdjęte i pomalowane.



Drugi koniec elastycznego przewodu hamulcowego mnie trochę zaskoczył. Dobrze, że go wymieniamy...



Zdjęty zacisk. Klocki może nie wyglądają, ale są prawie nowe. Też ktoś to niedawno robił. Zaciski, tarcze i klocki najprawdopodobniej zostawimy jak są (podobnie jak tylne szczęki i bębny), bo widać, że prawie nowe są.



Odkręcony łącznik i mocowanie stabilizatora.



Widok na ramę i układ kierowniczy. Wszystko w konserwującej warstwie oleju silnikowego z kurzem.



Odkręcony stabilizator i środkowy element układu kierowniczego.



Poległem za to na śrubach dolnych wahaczy. Po długich walkach dwie z nich jakoś wybiłem naparzając młotkiem ile wlezie, ale dwie ani drgnęły. Dopiero prasą się dało je wycisnąć. Niestety samochodu nie dało się włożyć do prasy, bo był za duży i zawadzał, dlatego zamiast prasy użyłem imadła luzem.



Jeden dolny wahacz jest już uwolniony.



I cały komplet. Rozkręcę to bardziej już w garażu, bo przy aucie jest po prostu niewygodnie.



Rama robi się pusta.



Odkręciłem też elementy mocujące poduszki silnika.



Następnie, już w garażu, rozkręciłem pozostałe elementy zawieszenia i zacząłem przygotowywać je do piaskowania.



Przygotowałem również wahacze. Gumy wybiłem, ale lekko z powrotem je włożyłem jako zaślepki do piaskowania.



Wyjąłem również mocowanie skrzyni biegów, żeby też je odmalować.



Po postawieniu samochodu na tylne zawieszenie przód został uniesiony, żeby łatwiej było oczyścić przednią część ramy.



Po doczyszczeniu rama została pomalowana - podkładem, a następnie czarnym chlorokauczukiem.