Zawiasy maski wyglądają już słabo. Do tego mają luzy na łączeniach...
Problemem z odnowieniem zawiasów tego typu jest to, że są one fabrycznie zakute nitami. Wystające końce nitów zeszlifowałem, żeby rozłożyć zawiasy na części.
Ponieważ nie mam jak zakuć nitów tego rozmiaru, wykombinowałem specjalne śruby mające zastąpić nity. Wziąłem zaczarowany ołówek i narysowałem je.
Poszczególne części zawiasów zostały pomalowane proszkowo. Jedynie ze sprężynami musiałem coś wymyślić, żeby były pomalowane nie tylko z wierzchu, ale i pomiędzy zwojami. Wziąłem cokolwiek ciężkiego, co było pod ręką - akurat był to silnik - i wyciągarką rozciągnąłem sprężynę o niego zaczepioną. Dzięki temu miałem dostęp do zakamarków sprężyn i pomalowałem je podkładem.
Potem pomalowałem je na czarno. Całość trochę trwała, bo sprężynę musiałem obracać, żeby była pomalowana z każdej strony.
Pozostałe części zawiasów wróciły z malowania proszkowego.
A wymyślone śrubki z cynkowania.
Następnie rozwierciłem otwory w zawiasach, bo sprytnie zaprojektowałem śrubki o nieco większej średnicy niż miały oryginalne nity. Dzięki temu pozbędę się luzów.
Po posmarowaniu wszystkiego dokończyłem skręcanie.
Założenie sprężyn na zawiasy też nie byłoby łatwe, gdyby nie zapasy ciężkich rzeczy, które można wykorzystać do ich rozciągania.
Zawiasy maski gotowe.
I zamontowane.
Zamówiłem też dotoczenie bolców zastępujących oryginalne nity w mechanizmie zamka maski. Cały ten mechanizm już jest odnowiony i zmontowany.
Przy okazji przestawiania aut mogłem zrobić zdjęcie poglądowe jak obecnie wygląda Chevrolet.
Po długich i totalnie bezowocnych próbach wyprostowania przedniego zderzaka poddaliśmy się. Grzesiek stwierdził, że na każdym zdjęciu Monte Carlo, które jest w stanie znaleźć w internecie, zderzak przedni jest krzywy, więc jest to cecha fabryczna, a nie wada. Tego się będziemy trzymać :). Dlatego zderzak odwiozłem do malowania proszkowego.
Zmontowałem mocowania i ułożyłem zderzak wstępnie zaczepiony o ramę pod autem. Teraz trzeba przykręcić lapmki p[ozycyjne/kierunkowskazy, bo po założeniu zderzaka na miejsce nie będzie do nich w ogóle dostępu.
Po przykręceniu lampek mogłem unieść zderzak i dokręcić jego wszystkie śruby mocujące.
A lampki wyglądają bardzo fajnie.
Problemem z odnowieniem zawiasów tego typu jest to, że są one fabrycznie zakute nitami. Wystające końce nitów zeszlifowałem, żeby rozłożyć zawiasy na części.
Ponieważ nie mam jak zakuć nitów tego rozmiaru, wykombinowałem specjalne śruby mające zastąpić nity. Wziąłem zaczarowany ołówek i narysowałem je.
Poszczególne części zawiasów zostały pomalowane proszkowo. Jedynie ze sprężynami musiałem coś wymyślić, żeby były pomalowane nie tylko z wierzchu, ale i pomiędzy zwojami. Wziąłem cokolwiek ciężkiego, co było pod ręką - akurat był to silnik - i wyciągarką rozciągnąłem sprężynę o niego zaczepioną. Dzięki temu miałem dostęp do zakamarków sprężyn i pomalowałem je podkładem.
Potem pomalowałem je na czarno. Całość trochę trwała, bo sprężynę musiałem obracać, żeby była pomalowana z każdej strony.
Pozostałe części zawiasów wróciły z malowania proszkowego.
A wymyślone śrubki z cynkowania.
Następnie rozwierciłem otwory w zawiasach, bo sprytnie zaprojektowałem śrubki o nieco większej średnicy niż miały oryginalne nity. Dzięki temu pozbędę się luzów.
Po posmarowaniu wszystkiego dokończyłem skręcanie.
Założenie sprężyn na zawiasy też nie byłoby łatwe, gdyby nie zapasy ciężkich rzeczy, które można wykorzystać do ich rozciągania.
Zawiasy maski gotowe.
I zamontowane.
Zamówiłem też dotoczenie bolców zastępujących oryginalne nity w mechanizmie zamka maski. Cały ten mechanizm już jest odnowiony i zmontowany.
Przy okazji przestawiania aut mogłem zrobić zdjęcie poglądowe jak obecnie wygląda Chevrolet.
Po długich i totalnie bezowocnych próbach wyprostowania przedniego zderzaka poddaliśmy się. Grzesiek stwierdził, że na każdym zdjęciu Monte Carlo, które jest w stanie znaleźć w internecie, zderzak przedni jest krzywy, więc jest to cecha fabryczna, a nie wada. Tego się będziemy trzymać :). Dlatego zderzak odwiozłem do malowania proszkowego.
Zmontowałem mocowania i ułożyłem zderzak wstępnie zaczepiony o ramę pod autem. Teraz trzeba przykręcić lapmki p[ozycyjne/kierunkowskazy, bo po założeniu zderzaka na miejsce nie będzie do nich w ogóle dostępu.
Po przykręceniu lampek mogłem unieść zderzak i dokręcić jego wszystkie śruby mocujące.
A lampki wyglądają bardzo fajnie.