Reszta, czyli blok i tłoki, to nie była taka szybka sprawa. Nie bardzo miałem co sensownego doradzić Michałowi... Oryginalne 1,2l z tego samochodu leży gdzieś w kącie, ale Michał wolał zostać przy minimum 1.5l. Ta opcja ma wadę w postaci drogich tłoków, bo kosztują ok. 700zł za sztukę. Można zmienić wał korbowy na taki od 1.7, wtedy tłoki kosztują grosze, ale tu miałem obawy o wałek sprzęgłowy skrzyni biegów, który jest cieniutki... Z tą samą skrzynią fabrycznie wychodziła Matra, do której silnik też robię, i miałasilnik o pojemności 1.7, ale Matra jest sporo lżejsza niż 12M. A tłoki to trzeba wymienić. Wał oczywiście też jest do szlifu.
Już na pierwszy rzut oka widać ten jeden podziurkowany tłok.
Tu podejrzewam, że ktoś otworzył gaźnik nie zdejmując go z silnika, a potem otworzył przepustnicę. W gaźniku FoMoCo 1250 jest pod pokrywą kulka o średnicy 4mm działająca jako zaworek zwrotny do pompki przyśpieszacza. Prawdopodobnie to ona wpadła do kolektora dolotowego. Średnica tych wgnieceń się zgadza.
Ale i inne tłoki nie są za ciekawe. Tu pomiędzy rysami widać, że też coś małego musiało wpaść do cylindra - na dole widzę ślady gwintu małej śrubki.
Ikolejny tłok, tym razem ze śladami nadgorliwego czyszczenia. Oczywiście to wszystko mogłoby nawet nie dyskwalifikować tych tłoków, ale w połączeniu z tym że cylindry były mocno zużyte, używanie tych tłoków ponownie i robienie drogiego tulejowania nie było zbyt uzasadnione ekonomicznie.
Prościej i taniej jest zrobić szlif na nadwymiar. Tu jednak mamy kolejny problem - drogie tłoki. Jakimś cudem Michał dogadał się z poprzednim właścicielem Taunusa, że może on mieć jakieś nowe tłoki. Takie zdjęcie dostałem z pytaniem, czy brać. Wszystko się zgadza, średnica, model samochodu... Poprosiłem jeszcze o zweryfikowanie kilku wymiarów i wzięliśmy te tłoki za cenę ciut tylko wyższą niż cena jednego nowego tłoka do tego silnika w sklepie.
Tłoki okazały się strzałem w... dziewiątkę. Wszystko pasuje, średnica, wysokość kompresyjna... Ale sworzeń miał w nich średnicę 22mm, gdzie żaden z Fordów z tego okresu zdaje się takich nie miał. Wszystkie V4 i V6 miały 24mm. Ponieważ jednak te tłoki już mieliśmy,a średnica nie jest rzeczą trudną do zmiany, tłoki zostały rozwiercone pod nową średnicę sworznia. Łatwiej tak, niż zmniejszyć otwór w korbowodzie :).
Przypomnę teraz zdjęcie z końca 6 podstrony - blok. Nie zauważyłem tego wcześniej, aż ze szlifierni zadzwonili z pytaniem co robić. Okazało się, że ten blok był już wcześniej tulejowany - widać wstawione tuleje cylindrowe.
To nie byłoby problemem, gdyby nie to, że obecnie wymagany wymiar cylindra jest dość blisko ścianki starego cylindra, czyli bardzo pocienilibyśmy wstawione tuleje. Niesie to za sobą różne ryzyka. Krótko mówiąc, skończyło się na tym, że podmieniłem w szlifierni blok na inny egzemplarz. To później spowoduje jeszcze jedną śmieszną zmianę, ale cierpliwości, opowiem o niej przy okazji. "Nowy" blok został rozwiercony pod nowe tłoki, splanowany i tak dalej. Po powrocie ze szlifierni jeszcze chwilę u mnie poleżał, bo nie miałem się nim kiedy zająć, ale w końcu znalazłem na niego czas. Oczyściłem go z zewnątrz.
Wybiłem z niego stare panewki rozrządu.
Nawet nie wyglądają źle. Oczywiście są zużyte, jedna z nich jest bardzo wytarta, ale nie ma na nich śladu wykruszania się warstwy ślizgowej, co jest praktycznie normą w tych silnikach.
Na odlewie widać datę - 18 tydzień 1978? 1976? W każdym razie dobre dziesięć lat młodszy blok od samochodu będzie... Na szczęście tego nie widać tak bardzo po złożeniu :).
Potem domyłem blok. Przypomniałem sobie też o wybiciu panewek wałka wyrównoważającego.
Tu już nie było zaskoczenia - jedna z nich zaczęła się kruszyć.
Jak już blok był śliczny i czyściutki,położyłem go spać odtłuściłem go i założyłem go na stojak.
Następnie dokładnie go okleiłem do malowania.
Potem pomalowałem podkładem epoksydowym.
Miałem już malować go czarnym lakierem, gdy coś mi wpadło w oczy. Niby weryfikowałem wcześniej wszystkie broki, ale po pomalowaniu jasnym kolorem zobaczyłem czarną kropkę na jednym z nich.
Szybko wymieniłem ten brok na nowy (ponownie sprawdziłem resztę, która była jednak ok).
Domalowałem to miejsce podkładem, żeby nic nie było widać :).
Potem pomalowałem blok na czarno.
Już na pierwszy rzut oka widać ten jeden podziurkowany tłok.
Tu podejrzewam, że ktoś otworzył gaźnik nie zdejmując go z silnika, a potem otworzył przepustnicę. W gaźniku FoMoCo 1250 jest pod pokrywą kulka o średnicy 4mm działająca jako zaworek zwrotny do pompki przyśpieszacza. Prawdopodobnie to ona wpadła do kolektora dolotowego. Średnica tych wgnieceń się zgadza.
Ale i inne tłoki nie są za ciekawe. Tu pomiędzy rysami widać, że też coś małego musiało wpaść do cylindra - na dole widzę ślady gwintu małej śrubki.
Ikolejny tłok, tym razem ze śladami nadgorliwego czyszczenia. Oczywiście to wszystko mogłoby nawet nie dyskwalifikować tych tłoków, ale w połączeniu z tym że cylindry były mocno zużyte, używanie tych tłoków ponownie i robienie drogiego tulejowania nie było zbyt uzasadnione ekonomicznie.
Prościej i taniej jest zrobić szlif na nadwymiar. Tu jednak mamy kolejny problem - drogie tłoki. Jakimś cudem Michał dogadał się z poprzednim właścicielem Taunusa, że może on mieć jakieś nowe tłoki. Takie zdjęcie dostałem z pytaniem, czy brać. Wszystko się zgadza, średnica, model samochodu... Poprosiłem jeszcze o zweryfikowanie kilku wymiarów i wzięliśmy te tłoki za cenę ciut tylko wyższą niż cena jednego nowego tłoka do tego silnika w sklepie.
Tłoki okazały się strzałem w... dziewiątkę. Wszystko pasuje, średnica, wysokość kompresyjna... Ale sworzeń miał w nich średnicę 22mm, gdzie żaden z Fordów z tego okresu zdaje się takich nie miał. Wszystkie V4 i V6 miały 24mm. Ponieważ jednak te tłoki już mieliśmy,a średnica nie jest rzeczą trudną do zmiany, tłoki zostały rozwiercone pod nową średnicę sworznia. Łatwiej tak, niż zmniejszyć otwór w korbowodzie :).
Przypomnę teraz zdjęcie z końca 6 podstrony - blok. Nie zauważyłem tego wcześniej, aż ze szlifierni zadzwonili z pytaniem co robić. Okazało się, że ten blok był już wcześniej tulejowany - widać wstawione tuleje cylindrowe.
To nie byłoby problemem, gdyby nie to, że obecnie wymagany wymiar cylindra jest dość blisko ścianki starego cylindra, czyli bardzo pocienilibyśmy wstawione tuleje. Niesie to za sobą różne ryzyka. Krótko mówiąc, skończyło się na tym, że podmieniłem w szlifierni blok na inny egzemplarz. To później spowoduje jeszcze jedną śmieszną zmianę, ale cierpliwości, opowiem o niej przy okazji. "Nowy" blok został rozwiercony pod nowe tłoki, splanowany i tak dalej. Po powrocie ze szlifierni jeszcze chwilę u mnie poleżał, bo nie miałem się nim kiedy zająć, ale w końcu znalazłem na niego czas. Oczyściłem go z zewnątrz.
Wybiłem z niego stare panewki rozrządu.
Nawet nie wyglądają źle. Oczywiście są zużyte, jedna z nich jest bardzo wytarta, ale nie ma na nich śladu wykruszania się warstwy ślizgowej, co jest praktycznie normą w tych silnikach.
Na odlewie widać datę - 18 tydzień 1978? 1976? W każdym razie dobre dziesięć lat młodszy blok od samochodu będzie... Na szczęście tego nie widać tak bardzo po złożeniu :).
Potem domyłem blok. Przypomniałem sobie też o wybiciu panewek wałka wyrównoważającego.
Tu już nie było zaskoczenia - jedna z nich zaczęła się kruszyć.
Jak już blok był śliczny i czyściutki,
Następnie dokładnie go okleiłem do malowania.
Potem pomalowałem podkładem epoksydowym.
Miałem już malować go czarnym lakierem, gdy coś mi wpadło w oczy. Niby weryfikowałem wcześniej wszystkie broki, ale po pomalowaniu jasnym kolorem zobaczyłem czarną kropkę na jednym z nich.
Szybko wymieniłem ten brok na nowy (ponownie sprawdziłem resztę, która była jednak ok).
Domalowałem to miejsce podkładem, żeby nic nie było widać :).
Potem pomalowałem blok na czarno.