Projekt cały czas szedł dalej, tylko trochę powoli, bo części nie było łatwo załatwić. Ale najpierw to, co poszło dość łatwo - głowice. Je praktycznie od razu po rozłożeniu silnika rozłożyłem na części i przy pierwszej okazji podrzuciłem do szlifierni do zrobienia.
Po wstawieniu twardych gniazd, prowadnic zaworowych, szlifie wszystkiego, odebrałem je i zacząłem szykować do składania. Najpierw oczyściłem je ze starej farby i rdzy. Śruby wkręcone w miejsce szpilek do wydechu są po to, żeby łatwiej mi nimi było manewrować podczas malowania.
Po odtłuszczeniu głowic okleiłem je do malowania.
Potem poszła warstwa podkładu epoksydowego.
A następnie czarnego lakieru do ciągników :). Jak już wyschły, wziąłem je na stół, żeby poskładać.
Po odklejeniu taśmy i doczyszczeniu tej farby, która się dostała tam, gdzie nie powinna, przygotowałem resztę części głowic. W lewej głowicy widać kropki na płaszczyźnie przylegania. To są wgniecenia po tym, jak coś wpadło do cylindra. Nie zeszło to w planowaniu, nie ma co planować głowicy aż tak głęboko, bo w niczym to nie będzie przeszkadzać.
Tu dla przypomnienia wstawiam zdjęcie tłoka z cylindra, nad którym była ta głowica. W sumie teraz jest kuty... :).
Ale do rzeczy, składam głowice przecież. Włożyłem na miejsce zawory. Po szlifie wszystkie są takie same, więc nie ma znaczenia, w które miejsce który zawór trafi.
Po odwróceniu głowic założyłem uszczelniacze zaworowe. Tu wszystkie są typu "parasolka".
Następnie Założyłem sprężynę zaworu i ścisnąłem ją przyrządem, żeby zapiąć zamek zaworu.
Powtórzyłem to jeszcze siedem razy i mam spięte sprężyny. Wkręciłem też od razu świece, a co.
Głowice mam już gotowe.
Chciałem też sprawdzić co z dźwigienkami zaworowymi. Po stanie silnika spodziewałem się, że tu nie będzie dobrze...
Dlatego zapytałem Michała, czy nie ma jeszcze jakiś w zapasie. Przywiózł mi jeszcze sześć sztuk, czyli komplety z trzech silników.
Te to od razu mogę sobie odpuścić.
Resztę rozłożyłem w drobny mak.
I niestety słusznie się spodziewałem - wszystkie są w dramatycznym stanie. Dźwigienki zaworowe są pozacierane w środku.
A trochę ich przejrzałem, licząc, że chociaż kilka będzie zdatnych do użycia.
Żadna z dźwigienek nie nadaje się już do niczego. Ośki też są tak wytarte, że nie ma co liczyć na ich ponowne użycie. Będzie trzeba zamówić nowe...
Po wstawieniu twardych gniazd, prowadnic zaworowych, szlifie wszystkiego, odebrałem je i zacząłem szykować do składania. Najpierw oczyściłem je ze starej farby i rdzy. Śruby wkręcone w miejsce szpilek do wydechu są po to, żeby łatwiej mi nimi było manewrować podczas malowania.
Po odtłuszczeniu głowic okleiłem je do malowania.
Potem poszła warstwa podkładu epoksydowego.
A następnie czarnego lakieru do ciągników :). Jak już wyschły, wziąłem je na stół, żeby poskładać.
Po odklejeniu taśmy i doczyszczeniu tej farby, która się dostała tam, gdzie nie powinna, przygotowałem resztę części głowic. W lewej głowicy widać kropki na płaszczyźnie przylegania. To są wgniecenia po tym, jak coś wpadło do cylindra. Nie zeszło to w planowaniu, nie ma co planować głowicy aż tak głęboko, bo w niczym to nie będzie przeszkadzać.
Tu dla przypomnienia wstawiam zdjęcie tłoka z cylindra, nad którym była ta głowica. W sumie teraz jest kuty... :).
Ale do rzeczy, składam głowice przecież. Włożyłem na miejsce zawory. Po szlifie wszystkie są takie same, więc nie ma znaczenia, w które miejsce który zawór trafi.
Po odwróceniu głowic założyłem uszczelniacze zaworowe. Tu wszystkie są typu "parasolka".
Następnie Założyłem sprężynę zaworu i ścisnąłem ją przyrządem, żeby zapiąć zamek zaworu.
Powtórzyłem to jeszcze siedem razy i mam spięte sprężyny. Wkręciłem też od razu świece, a co.
Głowice mam już gotowe.
Chciałem też sprawdzić co z dźwigienkami zaworowymi. Po stanie silnika spodziewałem się, że tu nie będzie dobrze...
Dlatego zapytałem Michała, czy nie ma jeszcze jakiś w zapasie. Przywiózł mi jeszcze sześć sztuk, czyli komplety z trzech silników.
Te to od razu mogę sobie odpuścić.
Resztę rozłożyłem w drobny mak.
I niestety słusznie się spodziewałem - wszystkie są w dramatycznym stanie. Dźwigienki zaworowe są pozacierane w środku.
A trochę ich przejrzałem, licząc, że chociaż kilka będzie zdatnych do użycia.
Żadna z dźwigienek nie nadaje się już do niczego. Ośki też są tak wytarte, że nie ma co liczyć na ich ponowne użycie. Będzie trzeba zamówić nowe...