Przyjechał do mnie taki ciekawy pojazd. Ford Falcon? Nie. Wołga? Nie. ale podobne, nie? Jest to Taunus 12M. Taunus. Nie Ford. Wtedy europejski oddział Forda wypuszczał samochody pod marką Taunus. Czyli marka to Taunus, model 12M. Dopiero potem pojawił się Ford Taunus, Ford Granada itp.
Ten egzemplarz jest o tyle ciekawy, że od nowości jest w Polsce. Podobno jeździła nim jakaś pracownica ambasady czy coś. Niestety pobyt tu odcisnął pewne piętno, czyli nasi tam byli :). Ale samochód jest bardzo fajny.





Grill widać, że jest mocno inspirowany Falconem. Jak i grill w Wołdze.



Ja mam zająć się układem napędowym. Skrzynia cała cieknie, silnik trochę niedomaga - jest po prostu zużyty. Zobaczę, co się da z tym zrobić. Póki co samochód przyjechał na lawecie, żebym mógł wyciągnąć silnik i skrzynię i się nimi zająć. A Taunus wróci do garażu i tam sobie poczeka.



Zdjąłem filtr powietrza. Zazwyczaj jest przykręcony dwiema śrubkami z łebkami sześciokątnymi, tu są jakieś gałki jak od starego kranu.



Postaram się jak najmniej rozkręcać, żeby wyjąć cały zestaw. Moją uwagę zwrócił dość nietypowy jak na Forda mechanizm połączenia linki gazu z przepustnicą.



Ford ma jeszcze prądnicę! I zostawiamy to w oryginale. Bo trzeba prawdziwego twardziela z jajami jak felgi od Zetora, żeby jeździć z prądnicą!



Skrzynia ma jednocześnie w sobie mechanizm różnicowy, bo 12M jest przednionapędowym Fordem. Tu widać połączenie półosi wystającej ze skrzyni z półosią napędową idącą do piasty.



Widok od dołu na skrzynię. Cała mokra w oleju. Tu akurat są wybieraki biegów, muszę je odpiąć od reszty mechanizmu. Widać też wydech z płynnymi przejściami pomiędzy odcinkami rur :).



Podparłem skrzynię i zacząłem odkręcać jej łapę od nadwozia.



Powrót na górę samochodu - tu jest drugi koniec wodzików od zmiany biegów - wyjście kolumny kierowniczej przez gródź. Bo zmiana biegów jest tu oczywiście przy kierownicy.



A tu już rozłożone. I to jest dziwne, że wszystkie części są oryginalne, takie, jakie powinny tu być. A spodziewałem się polskich patentów.



Potem odkręciłem wydech od głowic. Muszę odpiąć układ paliwowy. A rozrusznik mogę odkręcić później, jak już wyjmę silnik.



I nagle zrobiło się pusto. Krzyżaki w półosiach zabezpieczyłem taśmą.



A cały nabój wylądował na warsztacie.



Tymczasem właściciel kontempluje postępy prac.



Całość nie wygląda tak źle, najgorzej wygląda skrzynia, mocno zaolejona.



Jeszcze rzut oka na tył Taunusa.



I piękne kołpaczki.



I kolejny raz na grill. Fascynuje mnie on :).