Po złożeniu skrzyni mam trochę wolnego miejsca na półce, bo wszystkie części skrzyni schowałem do jej środka :). Rozłożę zatem silnik. Zobaczymy co jest w środku i w jakim stanie. Sporo wcześniej, jeszcze przy okazji oddzielenia silnika od skrzyni, zdjąłem koło pasowe i oddałem je do piaskowania z innymi rzeczami.
Po złożeniu skrzyni biegów wrzuciłem silnik na stojak.
Dół silnika podejrzewam, że mnie nie zaskoczy, ale na górze silnika jest kilka rzeczy innych niż zazwyczaj. Mechanizm przepustnicy jest tu bardzo rozbudowany - jest tu plastikowa dźwignia, długa sprężyna i takie tam. Zazwyczaj jest inaczej to skonstruowane, więc przynajmniej mam coś nowego do odnowienia :). Widać tu też rurkę odmy, że jest bardzo sparciała i prawdopodobnie nieszczelna.
Z przodu, na obudowie termostatu, jest zawór nagrzewnicy. Dość standardowy dla Taunusów serii M, ale ten musiał komuś cieknąć bo w miejscu, gdzie się go otwiera (niestety nie widać na zdjęciu), jest glut z czerwonego silikonu.
Całkiem fajną spuścizną niefajnych czasów, w których ten samochód jeździł po Polsce, są te kurki od kranów zastosowane jako nakrętki śrub mocujących filtr powietrza. Uroczy jest też korek wlewu oleju. Pokrywy są malowane pędzlem, w prawie oryginalny kolor. To będziemy chcieli zachować po remoncie bez zmian, bo jest to świadectwo przeszłości tego samochodu.
Zdjąłem gaźnik i obudowę termostatu. Obudowa od spodu jest dość mocno wygnita i trzeba będzie ją wymienić.
Potem zdjąłem pokrywy zaworów. Od spodu są strasznie zapyziałe w starym, przypieczonym i zaschniętym oleju.
O, mniej więcej tak, jak tu.
Potem odkręciłem kolektor dolotowy.
I korek oleju, żeby już olej spływał z miski olejowej. Korek jest nietypowy, bo ma łepek na klucz 17, a nie 13. potem zwróciłem jeszcze uwagę, że gwint nie jest M14x1,25, a M16x1,5. Ktoś po prostu nie miał właściwego korka i wkręcił ten. I nie byłoby w tym nic złego, gdyby nie to, że wkręcił go krzywo... a to już słabo. Michał, właściciel silnika, ma jeszcze oryginalny silnik w zapasie (zatarty czy coś), prawdopodobnie z niego pozyskamy jakieś części - być może i miskę oleju z niepopsutym gwintem.
Potem zdjąłem koniki, czyli zestawy dźwigienek zaworowych. Niestety, prawie wszystko ze zdjęcia to złom. Dźwigienki są zużyte na styku z trzonkiem zaworu, a ośki są poprzycierane.
Silnik dość standardowo cały w przysmażonym oleju. Kiedyś nie było detergentów w olejach i wszystkie brudy zostawały na płaszczyznach w silniku.
Natomiast głowice w bardzo ładnym stanie, aż dziwne. Zawory nie pozapadane. Docelowo będą wstawione twarde gniazda, żeby nie musieć pamiętać o dolewaniu dodatku do paliwa.
Zdemontowane głowice.
Dalej też nie za czysto, ale w sumie bez niespodzianek.
Gładzie na pierwszy rzut oka wydawały mi się zużyte, ale po rozłożeniu całego silnika przemierzyłem to wszystko porządnie i okazało się, że luzy pomiędzy tłokiem a cylindrem są na poziomie 0.07 - 0.08mm. To nadal więcej, niż powinno być (0.04 - 0.06mm), ale niedużo. Co jest bardzo ciekawe, tłoki mają średnicę 90.44mm, czyli są na drugi nadwymiar! Wiedziałem, że ktoś był w tym silniku, ale nie, że aż tak.
I tu powstał mi w głowie ciekawy pomysł (powstał sporo później, po rozłożeniu całego silnika, ale teraz pasuje do zdjęć) - a może by tak wziąć inny blok, nominalny, i zrobić szlif pod te tłoki? Pomysł jest dość dobry, ale mam jedną niewiadomą - co się stało z tym tłokiem i czy nada się on do ponownego użycia?
Wykręciłem też korki kanałów wodnych z bloku. Zazwyczaj łepek mają o wysokości ok. 6mm, tu... sporo, sporo więcej.
O takie są. I, mimo, że V4 już trochę widziałem, takie korki widzę pierwszy raz.
Potem odkręciłem pompę paliwa. Jest starszego typu, tylko od V4. Później były takie same, jak w V6. różnią się welkością i średnicą króćców.
Odkręciłem też filtr oleju.
Zdjąłem też pokrywę tylną pompy wody. Podobnie jak pokrywka termostatu, też jest mocno skorodowana.
Pompa wody za to wygląda na praktycznie nową.
Następnie odkręciłem miskę oleju. I tu robi się jeszcze mniej ciekawie. Na dnie jest całkiem spora kupka brokatu. Czyli opiłków. Niedobrze. Ale już wiemy, że słabe ciśnienie oleju to nie był przypadek.
Pora zobaczyć co słychać w układzie korbowo-tłokowym.
Odkręciłem pompę oleju i z ciekawości zobaczyłem do środka. Cała jest zajechana.
Co ciekawe, na wirniku widać ślady, że długo stała ze starym olejem. Na reszcie płaszczyzn są bardzo mocne rysy. Ta pompa to już złom, musiała większość tych opiłków przepuścić przez siebie.
Odkręcę teraz pokrywę rozrządu.
W środku widać, że ktoś to kiedyś próbował oczyścić, ale nie dokończył. Łożysko wiatraka jest z uszczelnieniami, ale tu, mimo tego, ktoś wstawił dodatkowy simmering do pokrywy.
Koła rozrządu są w dobrym stanie, zwłaszcza te od wałka wyrównoważającego.
Koło wałka rozrządu koszmarnie ciężko było zdjąć z wałka, walczyłem o każdy milimetr. I chyba nie tylko ja, ktoś, kto był tu wcześniej chyba też, bo koło to miało ukruszony ząb. Płytka trzymająca wałek w bloku też jest mocno zużyta.
Nasi byli i tu, bo znalazłem czerwony silikon.
Definitywnie ktoś tu był - wszystkie trzy gwinty w blasze, do której przykręca się pokrywę rozrządu, są urwane.
Wałek rozrządu bardoz mocno zużyty.
Do tego stopnia, że boczne krawędzie krzywek, po których jeżdżą popychacze zaworowe, są przetarte aż do warstwy nieutwardzonej - widać, że przetarte są aż do kropek - czyli drobnych porowatości odlewu.
Potem wyjąłem tłoki. Panewki wyglądają dziwnie. Z jednej strony dość świeżo, ale są bardzo, bardzo mocno zużyte. A jeszcze ciekawsze jest to, że są w pierwszym nadwymiarze, czyli na pewno ktoś to kiedyś remontował.
Panewki główne nieco mniej zużyte, ale tylko tu. Połówki od strony bloku są w trochę gorszym stanie. I też są w pierwszym nadwymiarze.
Wał niestety bardzo mocno uszkodzony, możiwe, że tymi opiłkami. Mam teorię, że został tu zrobiony remont, ale bez dokładnego umycia wnętrza silnika i bez wymiany pompy oleju. I po tym remoncie silnik nie zrobił już dużego przebiegu, bo nie dał rady.
Tu widać dokładnie w jakim stanie są czopy wału.
Trochę tego w środku silnika jest...
I mam już pusty blok. Teraz pora na poważne zastanowienie co dalej :).
Po złożeniu skrzyni biegów wrzuciłem silnik na stojak.
Dół silnika podejrzewam, że mnie nie zaskoczy, ale na górze silnika jest kilka rzeczy innych niż zazwyczaj. Mechanizm przepustnicy jest tu bardzo rozbudowany - jest tu plastikowa dźwignia, długa sprężyna i takie tam. Zazwyczaj jest inaczej to skonstruowane, więc przynajmniej mam coś nowego do odnowienia :). Widać tu też rurkę odmy, że jest bardzo sparciała i prawdopodobnie nieszczelna.
Z przodu, na obudowie termostatu, jest zawór nagrzewnicy. Dość standardowy dla Taunusów serii M, ale ten musiał komuś cieknąć bo w miejscu, gdzie się go otwiera (niestety nie widać na zdjęciu), jest glut z czerwonego silikonu.
Całkiem fajną spuścizną niefajnych czasów, w których ten samochód jeździł po Polsce, są te kurki od kranów zastosowane jako nakrętki śrub mocujących filtr powietrza. Uroczy jest też korek wlewu oleju. Pokrywy są malowane pędzlem, w prawie oryginalny kolor. To będziemy chcieli zachować po remoncie bez zmian, bo jest to świadectwo przeszłości tego samochodu.
Zdjąłem gaźnik i obudowę termostatu. Obudowa od spodu jest dość mocno wygnita i trzeba będzie ją wymienić.
Potem zdjąłem pokrywy zaworów. Od spodu są strasznie zapyziałe w starym, przypieczonym i zaschniętym oleju.
O, mniej więcej tak, jak tu.
Potem odkręciłem kolektor dolotowy.
I korek oleju, żeby już olej spływał z miski olejowej. Korek jest nietypowy, bo ma łepek na klucz 17, a nie 13. potem zwróciłem jeszcze uwagę, że gwint nie jest M14x1,25, a M16x1,5. Ktoś po prostu nie miał właściwego korka i wkręcił ten. I nie byłoby w tym nic złego, gdyby nie to, że wkręcił go krzywo... a to już słabo. Michał, właściciel silnika, ma jeszcze oryginalny silnik w zapasie (zatarty czy coś), prawdopodobnie z niego pozyskamy jakieś części - być może i miskę oleju z niepopsutym gwintem.
Potem zdjąłem koniki, czyli zestawy dźwigienek zaworowych. Niestety, prawie wszystko ze zdjęcia to złom. Dźwigienki są zużyte na styku z trzonkiem zaworu, a ośki są poprzycierane.
Silnik dość standardowo cały w przysmażonym oleju. Kiedyś nie było detergentów w olejach i wszystkie brudy zostawały na płaszczyznach w silniku.
Natomiast głowice w bardzo ładnym stanie, aż dziwne. Zawory nie pozapadane. Docelowo będą wstawione twarde gniazda, żeby nie musieć pamiętać o dolewaniu dodatku do paliwa.
Zdemontowane głowice.
Dalej też nie za czysto, ale w sumie bez niespodzianek.
Gładzie na pierwszy rzut oka wydawały mi się zużyte, ale po rozłożeniu całego silnika przemierzyłem to wszystko porządnie i okazało się, że luzy pomiędzy tłokiem a cylindrem są na poziomie 0.07 - 0.08mm. To nadal więcej, niż powinno być (0.04 - 0.06mm), ale niedużo. Co jest bardzo ciekawe, tłoki mają średnicę 90.44mm, czyli są na drugi nadwymiar! Wiedziałem, że ktoś był w tym silniku, ale nie, że aż tak.
I tu powstał mi w głowie ciekawy pomysł (powstał sporo później, po rozłożeniu całego silnika, ale teraz pasuje do zdjęć) - a może by tak wziąć inny blok, nominalny, i zrobić szlif pod te tłoki? Pomysł jest dość dobry, ale mam jedną niewiadomą - co się stało z tym tłokiem i czy nada się on do ponownego użycia?
Wykręciłem też korki kanałów wodnych z bloku. Zazwyczaj łepek mają o wysokości ok. 6mm, tu... sporo, sporo więcej.
O takie są. I, mimo, że V4 już trochę widziałem, takie korki widzę pierwszy raz.
Potem odkręciłem pompę paliwa. Jest starszego typu, tylko od V4. Później były takie same, jak w V6. różnią się welkością i średnicą króćców.
Odkręciłem też filtr oleju.
Zdjąłem też pokrywę tylną pompy wody. Podobnie jak pokrywka termostatu, też jest mocno skorodowana.
Pompa wody za to wygląda na praktycznie nową.
Następnie odkręciłem miskę oleju. I tu robi się jeszcze mniej ciekawie. Na dnie jest całkiem spora kupka brokatu. Czyli opiłków. Niedobrze. Ale już wiemy, że słabe ciśnienie oleju to nie był przypadek.
Pora zobaczyć co słychać w układzie korbowo-tłokowym.
Odkręciłem pompę oleju i z ciekawości zobaczyłem do środka. Cała jest zajechana.
Co ciekawe, na wirniku widać ślady, że długo stała ze starym olejem. Na reszcie płaszczyzn są bardzo mocne rysy. Ta pompa to już złom, musiała większość tych opiłków przepuścić przez siebie.
Odkręcę teraz pokrywę rozrządu.
W środku widać, że ktoś to kiedyś próbował oczyścić, ale nie dokończył. Łożysko wiatraka jest z uszczelnieniami, ale tu, mimo tego, ktoś wstawił dodatkowy simmering do pokrywy.
Koła rozrządu są w dobrym stanie, zwłaszcza te od wałka wyrównoważającego.
Koło wałka rozrządu koszmarnie ciężko było zdjąć z wałka, walczyłem o każdy milimetr. I chyba nie tylko ja, ktoś, kto był tu wcześniej chyba też, bo koło to miało ukruszony ząb. Płytka trzymająca wałek w bloku też jest mocno zużyta.
Nasi byli i tu, bo znalazłem czerwony silikon.
Definitywnie ktoś tu był - wszystkie trzy gwinty w blasze, do której przykręca się pokrywę rozrządu, są urwane.
Wałek rozrządu bardoz mocno zużyty.
Do tego stopnia, że boczne krawędzie krzywek, po których jeżdżą popychacze zaworowe, są przetarte aż do warstwy nieutwardzonej - widać, że przetarte są aż do kropek - czyli drobnych porowatości odlewu.
Potem wyjąłem tłoki. Panewki wyglądają dziwnie. Z jednej strony dość świeżo, ale są bardzo, bardzo mocno zużyte. A jeszcze ciekawsze jest to, że są w pierwszym nadwymiarze, czyli na pewno ktoś to kiedyś remontował.
Panewki główne nieco mniej zużyte, ale tylko tu. Połówki od strony bloku są w trochę gorszym stanie. I też są w pierwszym nadwymiarze.
Wał niestety bardzo mocno uszkodzony, możiwe, że tymi opiłkami. Mam teorię, że został tu zrobiony remont, ale bez dokładnego umycia wnętrza silnika i bez wymiany pompy oleju. I po tym remoncie silnik nie zrobił już dużego przebiegu, bo nie dał rady.
Tu widać dokładnie w jakim stanie są czopy wału.
Trochę tego w środku silnika jest...
I mam już pusty blok. Teraz pora na poważne zastanowienie co dalej :).