W końcu nadszedł ten dzień, że trzeba było zmienić silnik w Camaro. Trochę to odwlekałem, bo to duży samochód i mocno zagracił garaż :).
Przypomnę, dlaczego to robimy - ten wtrysk, może i kiedyś niezawodny, obecnie nie bardzo działa i nie ma za bardzo komu to dać do zrobienia. Ponadto było to wstawione w sposób dość wątpliwy, z plątaniną kabli itp. Do tego dodajmy osprzęt na pasek wielorowkowy, który nie pasuje do tej epoki samochodu, nadmiarowy kompresor klimy, którego nie można wywalić, bo nie ma jak bez niego poprowadzić paska... No i to jest 5.0.
Dość szybko poszło odpięcie wszystkiego i wyjęcie silnika.
Tu komora silnika już po odkręceniu elektrycznej pompy paliwa i wyjęciu wiązki wtryskowej.Zostały rurki chłodzenia automatycznej skrzyni biegów, które mocno mi zawsze się nie podobały. Tym razem ich nie zostawię w spokoju.
W międzyczasie przygotowuję trochę rzeczy do odnowienia - na przykład mocowania silnika. Co prawda ich nie prawie widać, ale jak już wszystko ma być odnowione, to zróbmy to porządnie. Widać też, że odkręciłem te rurki chłodzenia.
Cała komora silnika zostanie trochę posprzątana. Po lewej stronie widać obudowę nagrzewnicy, zostanie zdjeta i pomalowana na nowo. Powyżej niej są jakieś drobiazgi do wtrysku, to też stąd znika.
Zajrzymy też pod serwo hamulcowe. Tu już jest odkręcone i widzimy kwadratowy otwór. Po stronie kabiny wchodzi w niego skrzynka bezpieczników, któa po stronie komory silnika ma gniazdo o wetknięcia dużej wtyczki instalacji elektrycznej. Ponieważ fabrycznie nie było tu wtrysku, a wiązkę jakoś trzeba było poprowadzić ze środka (gdzie był komputer), ktoś naciął ten kwadratowy otwór do dołu w pionie i wygiął blachę. Tamtędy były puszczone przewody...
Trochę to wyprostowałem i zaspawałem. Potem to jeszcze lepiej oszlifowałem (dostęp jest kiepski). Po lewej widać jeszcze jeden otwór, zrobiony chyba otwieraczem do konserw. Tędy przechodziła wiązka do (niedziałającego) zamka centralnego. To też trochę ucywilizujemy. Zaznaczyłem sobie prostokąt dookoła tego otworu. Taki otwór wytnę.
Potem wyciąłem łatkę z blachy i wspawałem ją. Wygląda to gorzej, niż w rzeczywistości wyszło. Trochę farby i jest nieźle. Potem i tak przykrywa to serwo hamulcowe.
W końcu mogę trochę miejsca zwolnić w garażu. Nowy silnik wpadnie do środka Camaro, stary zostanie niedługo zabrany.
Z lekkim opóźnieniem odebrałem mocowania silnika. Mogę go wreszcie wkładać.
Po krókich zapasach z silnikiem udało mi się nim trafić i na skrzynię i na poduszki. Przykręciłem go do skrzyni i położyłem na miejscu. Widać też, że zdjęta jest obudowa nagrzewnicy.
Przykręciłem konwerter. Na szczęście rozstaw śrub pasował :).
Przykręciłem osłonę koła zamachowego. Potem przymierzyłem pierwszy kolektor wydechowy. I tu nastąpił pierwszy zonk, bo jest on dłuższy od poprzedniego. Czeka mnie skracanie wydechu, ale to zrobię dopiero po przymierzeniu drugiego kolektora.
W zestawie z tymi kolektorami były też uszczelki, ten dolny zestaw. Górny zestaw, z kompletu uszczelek silnika, jest o tyle lepszy, że można go założyć po załapaniu śrub kolektora do głowicy.
Kolektor przyłapany do głowicy, na razie dwiema śrubami. Musiałem odpiąć kable zapłonowe.
Potem włożyłem uszczelki i przykręciłem kolektor. Mogłem założyć kable na świece, co nie jest łatwe, tak tu jest ciasno. Nie wiem, czy da się wymienić świece bez zdjęcia wydechu...
W skrzynce z nowymi częściami czekały nowe rurki do wspomagania.
Tu też jest ciut ciasno, ale przykręciłem je i do pompy i do przekładni. Zalałem też olej. Przy okazji pomierzyłem jakie paski klinowe kupić.
Przy starym silniku została wiązka wtrysku - to jest mi niepotrzebne. Są tam też jednak wplecione potrzebne przewody - do sterowania rozrusznikiem, do czujników ciśnienia oleju i temperatury cieczy, zasilanie zapłonu i zasilanie instalacji elektrycznej z alternatora. To muszę wyłuskać.
To wszystko kończy się wtyczką wtykaną w gniazdo na grodzi. Sprytnie wtyczka jest podzielona na dwie części - jedna została w samochodzie, obsługuje to, co zostało w nadwoziu: światła, klakson itp. Ta część zawiera przewody idące do silnika.
Obrałem wiązkę z izolacji tak daleko, aż wydobyłem potrzebne mi przewody.
Potem połączyłem z powrotem wtyczkę przy grodzi.
Po wetknięciu wtyczki wstępnie ułożyłem przewody. Zajmę się nimi później.
Ogarnąłem też kilka drobiazgów, jak zaworek odmy, podłączenie pompy paliwa, chłodnicę i jej przewody. Założyłem też odnowioną obudowę nagrzewnicy i podłączyłem do niej rurki chłodzenia.
Przypomnę, dlaczego to robimy - ten wtrysk, może i kiedyś niezawodny, obecnie nie bardzo działa i nie ma za bardzo komu to dać do zrobienia. Ponadto było to wstawione w sposób dość wątpliwy, z plątaniną kabli itp. Do tego dodajmy osprzęt na pasek wielorowkowy, który nie pasuje do tej epoki samochodu, nadmiarowy kompresor klimy, którego nie można wywalić, bo nie ma jak bez niego poprowadzić paska... No i to jest 5.0.
Dość szybko poszło odpięcie wszystkiego i wyjęcie silnika.
Tu komora silnika już po odkręceniu elektrycznej pompy paliwa i wyjęciu wiązki wtryskowej.Zostały rurki chłodzenia automatycznej skrzyni biegów, które mocno mi zawsze się nie podobały. Tym razem ich nie zostawię w spokoju.
W międzyczasie przygotowuję trochę rzeczy do odnowienia - na przykład mocowania silnika. Co prawda ich nie prawie widać, ale jak już wszystko ma być odnowione, to zróbmy to porządnie. Widać też, że odkręciłem te rurki chłodzenia.
Cała komora silnika zostanie trochę posprzątana. Po lewej stronie widać obudowę nagrzewnicy, zostanie zdjeta i pomalowana na nowo. Powyżej niej są jakieś drobiazgi do wtrysku, to też stąd znika.
Zajrzymy też pod serwo hamulcowe. Tu już jest odkręcone i widzimy kwadratowy otwór. Po stronie kabiny wchodzi w niego skrzynka bezpieczników, któa po stronie komory silnika ma gniazdo o wetknięcia dużej wtyczki instalacji elektrycznej. Ponieważ fabrycznie nie było tu wtrysku, a wiązkę jakoś trzeba było poprowadzić ze środka (gdzie był komputer), ktoś naciął ten kwadratowy otwór do dołu w pionie i wygiął blachę. Tamtędy były puszczone przewody...
Trochę to wyprostowałem i zaspawałem. Potem to jeszcze lepiej oszlifowałem (dostęp jest kiepski). Po lewej widać jeszcze jeden otwór, zrobiony chyba otwieraczem do konserw. Tędy przechodziła wiązka do (niedziałającego) zamka centralnego. To też trochę ucywilizujemy. Zaznaczyłem sobie prostokąt dookoła tego otworu. Taki otwór wytnę.
Potem wyciąłem łatkę z blachy i wspawałem ją. Wygląda to gorzej, niż w rzeczywistości wyszło. Trochę farby i jest nieźle. Potem i tak przykrywa to serwo hamulcowe.
W końcu mogę trochę miejsca zwolnić w garażu. Nowy silnik wpadnie do środka Camaro, stary zostanie niedługo zabrany.
Z lekkim opóźnieniem odebrałem mocowania silnika. Mogę go wreszcie wkładać.
Po krókich zapasach z silnikiem udało mi się nim trafić i na skrzynię i na poduszki. Przykręciłem go do skrzyni i położyłem na miejscu. Widać też, że zdjęta jest obudowa nagrzewnicy.
Przykręciłem konwerter. Na szczęście rozstaw śrub pasował :).
Przykręciłem osłonę koła zamachowego. Potem przymierzyłem pierwszy kolektor wydechowy. I tu nastąpił pierwszy zonk, bo jest on dłuższy od poprzedniego. Czeka mnie skracanie wydechu, ale to zrobię dopiero po przymierzeniu drugiego kolektora.
W zestawie z tymi kolektorami były też uszczelki, ten dolny zestaw. Górny zestaw, z kompletu uszczelek silnika, jest o tyle lepszy, że można go założyć po załapaniu śrub kolektora do głowicy.
Kolektor przyłapany do głowicy, na razie dwiema śrubami. Musiałem odpiąć kable zapłonowe.
Potem włożyłem uszczelki i przykręciłem kolektor. Mogłem założyć kable na świece, co nie jest łatwe, tak tu jest ciasno. Nie wiem, czy da się wymienić świece bez zdjęcia wydechu...
W skrzynce z nowymi częściami czekały nowe rurki do wspomagania.
Tu też jest ciut ciasno, ale przykręciłem je i do pompy i do przekładni. Zalałem też olej. Przy okazji pomierzyłem jakie paski klinowe kupić.
Przy starym silniku została wiązka wtrysku - to jest mi niepotrzebne. Są tam też jednak wplecione potrzebne przewody - do sterowania rozrusznikiem, do czujników ciśnienia oleju i temperatury cieczy, zasilanie zapłonu i zasilanie instalacji elektrycznej z alternatora. To muszę wyłuskać.
To wszystko kończy się wtyczką wtykaną w gniazdo na grodzi. Sprytnie wtyczka jest podzielona na dwie części - jedna została w samochodzie, obsługuje to, co zostało w nadwoziu: światła, klakson itp. Ta część zawiera przewody idące do silnika.
Obrałem wiązkę z izolacji tak daleko, aż wydobyłem potrzebne mi przewody.
Potem połączyłem z powrotem wtyczkę przy grodzi.
Po wetknięciu wtyczki wstępnie ułożyłem przewody. Zajmę się nimi później.
Ogarnąłem też kilka drobiazgów, jak zaworek odmy, podłączenie pompy paliwa, chłodnicę i jej przewody. Założyłem też odnowioną obudowę nagrzewnicy i podłączyłem do niej rurki chłodzenia.