Camaro niewiele pojeździło, bo najpierw postało w warsztacie, który miał ogarnąć wtrysk (i co prawda nieco ogarnął, ale po zdaje się dwóch miesiącach postoju), a potem czekało na wolne miejsce u mnie, bo strasznie ciekła skrzynia biegów. W międzyczasie okazało się, że nadal się przód nie prowadzi (mimo jeszcze nie zrobionej geometrii), bo lata kierownica. Mateusz podjął więc decyzję o wymianie przekładni kierowniczej. Tu widać jeszcze starą przekładnię.



Wymontowałem ją razem z łącznikiem z kolumną kierownicy i prawie całym układem kierowniczym, bo nie dałem rady tego pod autem porozpinać.



Poza autem już poszło łatwiej.



Najbardziej się obawiałem, czy ramię przekładni da się zdjąć, ale nawet obyło się bez palnika, zeszło bez oporu.



Przekładnię olewam, bo i tak nie będę jej robił, bo jest nowa. Poświęcę chwilę łącznikowi i pitman arm.



Guma łącznika przysmażona przez wydech.



Rozłożyłem to w drobny mak.



Potem wszystko oczyściłem i pomalowałem, mimo, że to miała być tzw. "szybka robota".



Po odnowieniu. Gumka jest nowa, ale nieco za mała. Przykeiłem ją na klej do gumy, zobaczymy ile wytrzyma.



Zamontowałem też nową przekładnię i podłączyłem ją do pompy wspomagania.



I widok od dołu auta.



Miałem też zająć się hamulcem postojowym, który nie działał. Przy poprzedniej okazji podejrzałem pod autem, że nie widzę żadnych linek hamulcowych, więc poprosiłem Mateusza, żeby kupił najbardziej kompletny komplet jaki znajdzie. Znalazł coś takiego.



Stwierdziłem, że zacznę od pierwszej linki, która idzie od pedału hamulca postojowego aż do łączenia z dwiema pozostałymi linkami.



Tak. Co nieco widać. Dostęp raczej symboliczny.



Po odwinięciu wykładziny okazuje się, że pierwsza linka istnieje aż od pedału do wejścia w podłogę. Niestety po drugiej stronie podłogi, od spodu auta, ślad po niej się urywał :).



Niestety linka ta nie dała się wykręcić, bo była za bardzo skorodowana i zaczęła się obracać. Musiałem ją zeszlifować dremelem.



Dużo z niej nie zostało.



Nowa linka na miejscu przy podłodze.



I zapięta do pedału.



Następnie chciałem zapiąć kolejne dwie linki hamulcowe do bębnów. Tu kolejna niespodzianka - brakuje wszystkich części związanych z hamulcem postojowym! Miałem nadzieję, że ktoś po prostu wyciął linkę i już, a okazało się, że problem jest poważniejszy. Znalazłem w swoich gratach komplet blaszek na lewą stronę, a po zaledwie dwóch tygodniach udało się zlokalizować komplet na prawą stronę. W stanach części na lewą stronę są dostępne i kosztują niewiele, a na prawą prawie ich nie ma i kosztują w cholerę dolarów. Dziwne.



W każdym razie porozpinałem hamulce i założyłem linki do obu bębnów.



Po przejściu prze podłużnice linki wychodzą przed przednim mocowaniem resorów. Po tej stronie są jeszcze rurki hamulcowe i paliwowa. Musiałem je nieco podgiąć, żeby nie ocierała o nie linka hamulca.



Na koniec obie tylne linki, wychodzące z bębnów, spina się razem, a do nich przychodzi przednia. Niby ok, ale wydech nie jest oryginalny i jak by nie układać tych linek, czy nad, czy pod nim, to się ocierają. No jak się nie obrócisz, napęd z tyłu... Na razie musi tak zostać, bo nie mam na to pomysłu.