Przyjechał do mnie Mateusz swoim w miarę świeżym nabytkiem, Chevroletem Camaro z 1972r. Zrobiliśmy w nim jakieś detale, czyli wymianę uszczelniacza i uszczelki miski olejowej skrzyni biegów (ale i tak cieknie, nawet nie wiadomo skąd), natomiast teraz mam się zabrać za kompletną odbudowę zawieszeń przedniego i tylnego.
Auto kilku właścicieli wstecz wyglądało zupełnie inaczej. Dziś na szczęście nie ma już ramek tablic i kierownicy z łańcucha, chociaż nadal ma wącznik kierunkowskazów z noża motylka:). Wlot na masce zniknął.
No , nie do końca zniknął, cały czas jest po nim ślad.
Camaro trafiło na kobyłki. Można zaczynać.
Zacznijmy z tyłu.
Pierwsza niespodzianka - ktoś nie miał właściwych amortyzatorów i założył inne. Żeby było jak je przykręcić, zostało dorobione dolne mocowanie z kątownika.Co ciekawe mocowania nie są ani symetryczne, ani nawet z tego samego materiału z obu stron...
Musieliśmy odkręcić ostatnią część układu wydechowego, żeby dostać się do śrub mocujących resor z tyłu. Na szczęście układ wydechowy zrobił ktoś porządny i można go było łatwo rozpiąć i zdjąć.
Odkręcone amortyzatory i resory.
Tylne mocowanie resora nie uległo namowom, żeby wyszło z auta. Nie ma tego jak podważyć, wybić też nie, bo przeszkadza zbiornik paliwa. Ponieważ gumy jeszcze się trzymają, a zbiornik paliwa podejrzewam, że za jakiś niedługi czas i tak trzeba będzie zdjąć, to na razie to zostawię.
Most został podparty i resory zdjęte.
Przednie mocowania resorów są w postaci wytłoczki stalowej przykręcanej do karoserii na trzy śruby. Niestety spinki trzymające nakrętki widziały już lepsze czasy i się pourywały. Część śrub musiałem wyciąć.
O właśnie tak. W tle widać ten wytłoczony element trzymający resor.
I druga strona karoserii, te same otwory, już bez spinek i resztek starych śrub.
Przejdźmy na przód samochodu.
Zaciski zostały zdjęte i podwieszone do karoserii, zdjęte zostały tarcze hamulcowe.
Odkręcone też zostały osłony tarcz hamulcowych. Są nawet w miarę proste.
Wszystko zapyziałe, gumy poparciałe, od dawna nikt tu nie zaglądał.
Mateusz poodkręcał cały układ kierowniczy i stabilizator.
Odkręcił też wahacze dolne, zdjęliśmy sprężyny.
Pewna komplikacja pojawiła się przy górnych wahaczach. Nie można ich zdjąć ze śrub mocujących, bo przeszkadzają kolektory wydechowe. Nie można wybić śrub z półramy, bo nie ma dostępu...
Poza tym okazało się, że jak podnoszę podnośnikiem zawieszenie, to karoseria zostaje w miejscu, a do góry idzie półrama i przykręcony do niej zderzak... Gumy półramy właściwie już prawie nie istnieją.
Tu małe wyjaśnienie. Półrama, bo karoseria od grodzi silnika aż do końca auta jest samonośna, ale przednia część samochodu oparta jest na ramie, która sięga mniej więcej w okolice foteli przednich. Na tej półramie z przodu oparte są też blachy karoserii - błotniki i pas przedni.
Zapadła niełatwa decyzja o zdjęciu półramy z samochodu. Można też ją będzie odmalować przy okazji. Ale jak to zdjąć nie rozkładając połowy auta?
Auto kilku właścicieli wstecz wyglądało zupełnie inaczej. Dziś na szczęście nie ma już ramek tablic i kierownicy z łańcucha, chociaż nadal ma wącznik kierunkowskazów z noża motylka:). Wlot na masce zniknął.
No , nie do końca zniknął, cały czas jest po nim ślad.
Camaro trafiło na kobyłki. Można zaczynać.
Zacznijmy z tyłu.
Pierwsza niespodzianka - ktoś nie miał właściwych amortyzatorów i założył inne. Żeby było jak je przykręcić, zostało dorobione dolne mocowanie z kątownika.Co ciekawe mocowania nie są ani symetryczne, ani nawet z tego samego materiału z obu stron...
Musieliśmy odkręcić ostatnią część układu wydechowego, żeby dostać się do śrub mocujących resor z tyłu. Na szczęście układ wydechowy zrobił ktoś porządny i można go było łatwo rozpiąć i zdjąć.
Odkręcone amortyzatory i resory.
Tylne mocowanie resora nie uległo namowom, żeby wyszło z auta. Nie ma tego jak podważyć, wybić też nie, bo przeszkadza zbiornik paliwa. Ponieważ gumy jeszcze się trzymają, a zbiornik paliwa podejrzewam, że za jakiś niedługi czas i tak trzeba będzie zdjąć, to na razie to zostawię.
Most został podparty i resory zdjęte.
Przednie mocowania resorów są w postaci wytłoczki stalowej przykręcanej do karoserii na trzy śruby. Niestety spinki trzymające nakrętki widziały już lepsze czasy i się pourywały. Część śrub musiałem wyciąć.
O właśnie tak. W tle widać ten wytłoczony element trzymający resor.
I druga strona karoserii, te same otwory, już bez spinek i resztek starych śrub.
Przejdźmy na przód samochodu.
Zaciski zostały zdjęte i podwieszone do karoserii, zdjęte zostały tarcze hamulcowe.
Odkręcone też zostały osłony tarcz hamulcowych. Są nawet w miarę proste.
Wszystko zapyziałe, gumy poparciałe, od dawna nikt tu nie zaglądał.
Mateusz poodkręcał cały układ kierowniczy i stabilizator.
Odkręcił też wahacze dolne, zdjęliśmy sprężyny.
Pewna komplikacja pojawiła się przy górnych wahaczach. Nie można ich zdjąć ze śrub mocujących, bo przeszkadzają kolektory wydechowe. Nie można wybić śrub z półramy, bo nie ma dostępu...
Poza tym okazało się, że jak podnoszę podnośnikiem zawieszenie, to karoseria zostaje w miejscu, a do góry idzie półrama i przykręcony do niej zderzak... Gumy półramy właściwie już prawie nie istnieją.
Tu małe wyjaśnienie. Półrama, bo karoseria od grodzi silnika aż do końca auta jest samonośna, ale przednia część samochodu oparta jest na ramie, która sięga mniej więcej w okolice foteli przednich. Na tej półramie z przodu oparte są też blachy karoserii - błotniki i pas przedni.
Zapadła niełatwa decyzja o zdjęciu półramy z samochodu. Można też ją będzie odmalować przy okazji. Ale jak to zdjąć nie rozkładając połowy auta?