W międzyczasie zostały założone nowe zegary i trochę ogarnięta elektryka pod maską, dzięki czemu działa trochę więcej rzeczy niż do tej pory :).
My tym razem zajmiemy się kolejnym "drobiazgiem", który jest dość upierdliwy - zużyte są zawiasy drzwi kierowcy, co powoduje, że drzwi opadają po otwarciu. Przez to nie da się też dobrze wyregulować szyby. Mateusz chciał wpaść na chwilę i tym się zająć, ja byłem realistą i zakładałem cały dzień pracy przy tym :). Dlaczego? Żeby dostać się do zawiasów, trzeba zdjąć błotnik. Żeby zdjąć błotnik, trzeba zdjąć pas przedni, maskę... wiesz już dokąd to zmierza?
Tak. Zaczęliśmy odkręcać coraz więcej części z Camaro.
Dość szybko strona kierowcy była gotowa. Odkręcone było (w kolejności): maska, blotnik wewnętrzny, pas dolny, zderzak, wnęka lampy, błotnik zewnętrzny.
Z wyglądu to w zasadzie pół auta nie ma :).
Teraz już można było się dobrać do zawiasów i zdjąć drzwi.
I tu niespodzianka - te zawiasy już miały kiedyś zakładany zestaw naprawczy.
Założyłem nowy zestaw tulejek i sworzni i przykręciliśmy drzwi, od razu regulując ich położenie.
W międzyczasie przypomniałem sobie z czasu, kiedy odkręcałem półramę, że cały przód wisi na dwóch śrubach, po bokach chłodnicy, z czego gniazdo jednej jest wyrdzewiałe. A skoro już tyle części mieliśmy zdjęte, to zdjęliśmy też i drugi błotnik. Trefl zgodził się tu nas wspomóc w zakresie wspawania nowego kawałka blachy.
Tu widać ile blachy brakuje. Trefl wyciął nowy kawałek blachy do wspawania.
Łatka dopasowana.
I zaczęte spawanie. Na końcu wzmocnienia przedniego też była korozja, którą też Trefl wyciął.
A tu już wyspawane, zeszlifowane i pomalowane. Nawet otwór na gumę mocującą jest wycięty.
I przykręcone do ramy. Teraz przód powinien trzymać się ramy jak trzeba.
Potem nastąpiła żmudna faza pasowania wszystkich elementów do siebie i składania tego w całość. Udało się nawet uzupełnić niektóre brakujące śruby.
I jeszcze tego samego dnia udało się odjechać. Całość trwała 7 godzin. Nie mam pojęcia, jak się udało, ale się udało :).
My tym razem zajmiemy się kolejnym "drobiazgiem", który jest dość upierdliwy - zużyte są zawiasy drzwi kierowcy, co powoduje, że drzwi opadają po otwarciu. Przez to nie da się też dobrze wyregulować szyby. Mateusz chciał wpaść na chwilę i tym się zająć, ja byłem realistą i zakładałem cały dzień pracy przy tym :). Dlaczego? Żeby dostać się do zawiasów, trzeba zdjąć błotnik. Żeby zdjąć błotnik, trzeba zdjąć pas przedni, maskę... wiesz już dokąd to zmierza?
Tak. Zaczęliśmy odkręcać coraz więcej części z Camaro.
Dość szybko strona kierowcy była gotowa. Odkręcone było (w kolejności): maska, blotnik wewnętrzny, pas dolny, zderzak, wnęka lampy, błotnik zewnętrzny.
Z wyglądu to w zasadzie pół auta nie ma :).
Teraz już można było się dobrać do zawiasów i zdjąć drzwi.
I tu niespodzianka - te zawiasy już miały kiedyś zakładany zestaw naprawczy.
Założyłem nowy zestaw tulejek i sworzni i przykręciliśmy drzwi, od razu regulując ich położenie.
W międzyczasie przypomniałem sobie z czasu, kiedy odkręcałem półramę, że cały przód wisi na dwóch śrubach, po bokach chłodnicy, z czego gniazdo jednej jest wyrdzewiałe. A skoro już tyle części mieliśmy zdjęte, to zdjęliśmy też i drugi błotnik. Trefl zgodził się tu nas wspomóc w zakresie wspawania nowego kawałka blachy.
Tu widać ile blachy brakuje. Trefl wyciął nowy kawałek blachy do wspawania.
Łatka dopasowana.
I zaczęte spawanie. Na końcu wzmocnienia przedniego też była korozja, którą też Trefl wyciął.
A tu już wyspawane, zeszlifowane i pomalowane. Nawet otwór na gumę mocującą jest wycięty.
I przykręcone do ramy. Teraz przód powinien trzymać się ramy jak trzeba.
Potem nastąpiła żmudna faza pasowania wszystkich elementów do siebie i składania tego w całość. Udało się nawet uzupełnić niektóre brakujące śruby.
I jeszcze tego samego dnia udało się odjechać. Całość trwała 7 godzin. Nie mam pojęcia, jak się udało, ale się udało :).