Trafił do mnie... nie, nie Ford Capri :). Przynajmniej nie w całości i jeszcze nie teraz. Obecnie Capri Wojtka przechodzi remont blacharski, a ja mam się zająć silnikiem. Silnik trafił do mnie w całości, tak, jak został wyjęty, razem ze wszystkimi kabelkami, rurkami itd.
Nie dość, że silnik jest z całym osprzętem, to jeszcze jest ze skrzynią biegów. To wszystko mam wyremontować. I w sumie aż jestem zdziwiony - dawno nie dostałem silnika w całości, a co dopiero tak kompletnego :).
Na pierwszy rzut oka silnik wygląda nieźle, bez patentów, jakiś uszkodzeń czy coś. To już jest silnik z okresu, kiedy Ford malował je na jasno szary kolor, nie na czarno. Zaskoczyły mnie rurki układu chłodzenia w stalowym oplocie. Właściciel myślał, że to oryginalne jest, ale nie. Takie "nie" z kropką :).
Przy gaźniku widać sporo wycieków, aż silnik nie wygląda na szary, a na czarny :). Plus za to, że gaźnik ma kompletne nawet obie pokryweczki plastkowe. To się często gubi.
Z przodu silnika przed głowicą jest regulator ciśnienia paliwa spotykany dopiero od lat 80-tych. Ma fikuśne mocowanie do głowicy.
Z tyłu leży sobie rozrusznik i mam zardzewiały docisk sprzęgła.
Rurka podciśnienia, idąca z kolektora dolotowego do serwa hamulcowego, jest tu przy mocowana do głowicy specjalnym uchwytem. Zachwyca mnie kompletność i oryginalność tego zestawu.
Gaźnik ma elektryczną grzałkę ssania, razem z kabelkami do czujnika temperatury i alternatora. W podstawce gaźnika jest koszmarny wynalazek, czyli zaworek otwierający się w określonych warunkach. Nawet projektant nie wie w jakich, bo to nigdy nie działa.
A tu jeden z końców instalacji od grzałki ssania, czyli zasilanie z oddzielnego wyjścia w alternatorze. Oprócz tego widać osłonę termiczną kolektora wydechowego. Cud, że jest jeszcze w całości.
Skrzynia biegów jest pięciobiegowa. Dziś taka skrzynia do V6 to już całkiem cenna rzecz. Ta wygląda na standardowo zapyziałą :).
A najgorzej zatłuszczona jest w środku obudowy sprzęgła.
Zaczynam zatem zabawę. Najpierw trzeba dobrać się do silnika, czyli zdjąć wszystko dookoła. Zacząłem od rurek układu chłodzenia. Oplot, który jest jednak nieoryginalny (i skorodowany) od razu żegnam nieczule. Odkręciłem też wentylator chłodnicy i jego sprzęgło wiskotyczne.
Zdjąłem też przewody zapłonowe, rurki paliwowe i podciśnienia.
Odkręciłem wspornik linki gazu.
Zdejmując wszystkie rurki od razu rozkręcam cybanty i wyjmuję końcówki.
Od razu wszystko segreguję na rzeczy do odnowienia, cynkowania, czy piaskowania. Plus jest taki, że znam te silniki wręcz na pamięć, więc zamiast robić to etapami, zacznę odnawiać wszystko na raz - nie boję się pomieszania części, po poznaję każdą śrubkę po wyglądzie :).
Od razu też zdejmę sprzęgło i koło zamachowe, żeby móc wrzucić silnik na stojak.
Sprzęgło jest w miarę ok, ale płaszczyzny koła zamachowego i docisku wymagają wyrównania. Tarcza sprzęgła będzie miała nabite nowe okładziny.
Zaczynam też ogałacać silnik z wszystkich innych części zewnętrznych, czyli tu widocznej pompy paliwa, łapy i wydechu.
Po odkręceniu łap od razu odkręcam też poduszki. Dzięki temu wszystkie śruby od razu wrzucam do wiaderka do ordzewiania. Widać też, że z silnika spuściłem olej.
Nie wszystkie nakrętki kolektora wydechowego chciały się odkręcić.
W końcu jednak puściły i kolektor zdjąłem z silnika.
Z drugiej strony jest ta oryginalna osłona termiczna, w zaskakująco dobrym stanie.
Z tej strony wszystkie nakrętki kolektora odkręciły się bez problemu.
W osłonie jednak ukręciłem kilka śrub mocujących, a jedną musiałem uciąć. Uzupełnię to później.
Z bloku wykręciłem korki kanałów wodnych (po prawej, widać cieknący płyn). Co ciekawe - pisałem już, że silnik jest jasnoszary. Tak, cały. Tak, blok też. Tak, miska oleju też. Tak, wiem, że nie wygląda na jasnoszary, ale jest jasnoszary. Wojtek też był zaskoczony, ze ma jasnoszary silnik :).
Następnie zdjąłem gaźnik.
Pod gaźnikiem mamy całą stertę fabrycznych podkładek.
Pod gaźnikiem jest blacha/osłona termiczna, potem kolejna podkładka, potem przekładka termiczna z tworzywa. Wszystko przełożone uszczelkami.
A pod tym wszystkim jest jeszcze podstawka pod gaźnik z wyjściami podciśnienia i czymś w rodzaju prymitywnego EGR.
O, tu to widać - po lewej jest osmalony otwór, prowadzący do łącznika w kolektorze ssącym, łączącego dwie strony wydechu ze sobą. Kolektor ssący jest grzany spalinami, ale ta podstawka jednocześnie ma z tm coś wspólnego... Wykręciłem też szpilki gaźnika.
Przechodzę na przód silnika.
Odkręciłem alternator i jego mocowania.
A potem pompę wody.
Nie dość, że silnik jest z całym osprzętem, to jeszcze jest ze skrzynią biegów. To wszystko mam wyremontować. I w sumie aż jestem zdziwiony - dawno nie dostałem silnika w całości, a co dopiero tak kompletnego :).
Na pierwszy rzut oka silnik wygląda nieźle, bez patentów, jakiś uszkodzeń czy coś. To już jest silnik z okresu, kiedy Ford malował je na jasno szary kolor, nie na czarno. Zaskoczyły mnie rurki układu chłodzenia w stalowym oplocie. Właściciel myślał, że to oryginalne jest, ale nie. Takie "nie" z kropką :).
Przy gaźniku widać sporo wycieków, aż silnik nie wygląda na szary, a na czarny :). Plus za to, że gaźnik ma kompletne nawet obie pokryweczki plastkowe. To się często gubi.
Z przodu silnika przed głowicą jest regulator ciśnienia paliwa spotykany dopiero od lat 80-tych. Ma fikuśne mocowanie do głowicy.
Z tyłu leży sobie rozrusznik i mam zardzewiały docisk sprzęgła.
Rurka podciśnienia, idąca z kolektora dolotowego do serwa hamulcowego, jest tu przy mocowana do głowicy specjalnym uchwytem. Zachwyca mnie kompletność i oryginalność tego zestawu.
Gaźnik ma elektryczną grzałkę ssania, razem z kabelkami do czujnika temperatury i alternatora. W podstawce gaźnika jest koszmarny wynalazek, czyli zaworek otwierający się w określonych warunkach. Nawet projektant nie wie w jakich, bo to nigdy nie działa.
A tu jeden z końców instalacji od grzałki ssania, czyli zasilanie z oddzielnego wyjścia w alternatorze. Oprócz tego widać osłonę termiczną kolektora wydechowego. Cud, że jest jeszcze w całości.
Skrzynia biegów jest pięciobiegowa. Dziś taka skrzynia do V6 to już całkiem cenna rzecz. Ta wygląda na standardowo zapyziałą :).
A najgorzej zatłuszczona jest w środku obudowy sprzęgła.
Zaczynam zatem zabawę. Najpierw trzeba dobrać się do silnika, czyli zdjąć wszystko dookoła. Zacząłem od rurek układu chłodzenia. Oplot, który jest jednak nieoryginalny (i skorodowany) od razu żegnam nieczule. Odkręciłem też wentylator chłodnicy i jego sprzęgło wiskotyczne.
Zdjąłem też przewody zapłonowe, rurki paliwowe i podciśnienia.
Odkręciłem wspornik linki gazu.
Zdejmując wszystkie rurki od razu rozkręcam cybanty i wyjmuję końcówki.
Od razu wszystko segreguję na rzeczy do odnowienia, cynkowania, czy piaskowania. Plus jest taki, że znam te silniki wręcz na pamięć, więc zamiast robić to etapami, zacznę odnawiać wszystko na raz - nie boję się pomieszania części, po poznaję każdą śrubkę po wyglądzie :).
Od razu też zdejmę sprzęgło i koło zamachowe, żeby móc wrzucić silnik na stojak.
Sprzęgło jest w miarę ok, ale płaszczyzny koła zamachowego i docisku wymagają wyrównania. Tarcza sprzęgła będzie miała nabite nowe okładziny.
Zaczynam też ogałacać silnik z wszystkich innych części zewnętrznych, czyli tu widocznej pompy paliwa, łapy i wydechu.
Po odkręceniu łap od razu odkręcam też poduszki. Dzięki temu wszystkie śruby od razu wrzucam do wiaderka do ordzewiania. Widać też, że z silnika spuściłem olej.
Nie wszystkie nakrętki kolektora wydechowego chciały się odkręcić.
W końcu jednak puściły i kolektor zdjąłem z silnika.
Z drugiej strony jest ta oryginalna osłona termiczna, w zaskakująco dobrym stanie.
Z tej strony wszystkie nakrętki kolektora odkręciły się bez problemu.
W osłonie jednak ukręciłem kilka śrub mocujących, a jedną musiałem uciąć. Uzupełnię to później.
Z bloku wykręciłem korki kanałów wodnych (po prawej, widać cieknący płyn). Co ciekawe - pisałem już, że silnik jest jasnoszary. Tak, cały. Tak, blok też. Tak, miska oleju też. Tak, wiem, że nie wygląda na jasnoszary, ale jest jasnoszary. Wojtek też był zaskoczony, ze ma jasnoszary silnik :).
Następnie zdjąłem gaźnik.
Pod gaźnikiem mamy całą stertę fabrycznych podkładek.
Pod gaźnikiem jest blacha/osłona termiczna, potem kolejna podkładka, potem przekładka termiczna z tworzywa. Wszystko przełożone uszczelkami.
A pod tym wszystkim jest jeszcze podstawka pod gaźnik z wyjściami podciśnienia i czymś w rodzaju prymitywnego EGR.
O, tu to widać - po lewej jest osmalony otwór, prowadzący do łącznika w kolektorze ssącym, łączącego dwie strony wydechu ze sobą. Kolektor ssący jest grzany spalinami, ale ta podstawka jednocześnie ma z tm coś wspólnego... Wykręciłem też szpilki gaźnika.
Przechodzę na przód silnika.
Odkręciłem alternator i jego mocowania.
A potem pompę wody.