Po wysłaniu części do odnawiania zabrałem się za pokrywę rozrządu. Po lewej u góry jest oryginalna, Fordowska, stosowana też w Saabach, z odlewem pod wiatrak chłodnicy. Po prawej jest zdjęta z silnika z Matry, z wyciętym i zaspawanym miejscem na te łożysko wiatraka. Dość popularna przeróbka w Saabach, gdzie trzeba to zrobić, żeby wstawić elektryczny wiatrach chłodnicy. Tu wiatrak jest niepotrzebny, bo silnik jest za kabiną. Otwór został tu zaspawany, ale dość brzydko, więc chciałem to poprawić. Niestety oddałem to do innego niż zawsze spawacza i sknocił to koncertowo - zrobił takie góry i doliny, że po ich wyrównaniu, żeby pokrywa wyglądała jak powinna, korek wypadł z otworu, bo spawy były tylko na wierzchu. Do tego nie wszystkie pęknięcia były zaspawane... Oddałem to do poprawki i wróciło w tym stanie. Niby lepiej, ale po wlaniu rozpuszczalnika do tej pokrywy, wszystkie spawy ciekły jak durszlak. Muszę to oddać do swojego zaufanego spawacza. Po lewej u dołu jest natomiast oryginalna pokrywa z Matry. O tyle unikatowa, że zamiast wyjścia na łożysko wiatraka, ma tylko lekką wypustkę. I jest to oryginalna część, odlew jest sygnowany FoMoCo. Niestety po prawej stronie, między trzema otworami na śruby, jest mocno pospawana w bardzo, bardzo nieelegancki sposób.
Oddałem to wszystko do swojego zaufanego spawacza mówiąc "zrób tak, żeby było dobrze". I zrobił. Co nieco oczywiście ustaliliśmy :). Tą pospawaną poprzednio pokrywę w zasadzie olał i pozyskał z niej fragment do zastąpienia uszkodzonego kawałka z oryginalnej Matrowej pokrywy. O tyle fajnie, że zachowujemy oryginalną, unikatową część (której i tak w ogóle w samochodzie nie widać).
Pokrywy różnią się grubością materiału, co ciekawe, więc z zewnątrz wspawany fragment ciut wystaje. Zostawiłem to tak, z obawy przed tym, że po wyszlifowaniu tego będzie coś ciekło. Od środka spawy tylko trochę zostały wyrównane, bo w niczym tu nie przeszkadzają.
Potem pomalowałem pokrywę podkładem.
I, dla odmiany, na srebrno. Stwierdziłem, że będzie może lepiej widać ten wystający pypek zamiast łożyska wiatraka. Teraz jest on zasłonięty przez pomalowane już kółko pasowe. Ponieważ płaszczyzna uszczelniania była na nim zniszczona, założę na nie tulejkę naprawczą.
Tu widać to lepiej. Tulejka jest bardzo cienko ścianna i nie wymaga zmiany simmeringu na taki o innych wymiarach.
I tulejka na miejscu. Powinno nie ciec :).
Zdjęcie trochę nie po kolei, ale jako ciekawostka - tak sobie schną części po malowaniu. Pokrywy pomalowane na Fordowski niebieski, ustalony z właścicielem Matry, żeby silnik pasował do żółtej karoserii :).
Wygrzebałem w końcu silnik z przechowania, bo mogę już do niego coś przykręcać.
Miałem już do niego założony cały rozrząd, przykręcona też tu była pokrywa, żeby się nic nie dostało do środka. Miska oleju jest przyłapana tylko na 4 śrubki.
Zdjąłem tymczasową miskę i przykręciłem pokrywę rozrządu. Założyłem też koło pasowe.
Po odwróceniu silnika zdałem sobie sprawę, że tymczasowa miska oleju miała głębszą część z przodu silnika, i taki też był założony smok na pompę oleju. Właściwa miska to jednak taka z głębszą częścią z tyłu, więc musiałem zmienić smok w pompie. Założyłem już uszczelki miski.
I ostatni rzut oka na silnik przed założeniem miski.
Potem przykręciłem całe stado śrubek mocujących miskę do bloku.
Przygotowałem odnowioną pokrywkę tylną pompy wody i ocynkowane śrubki. Pompy wody nie wymieniam, wygląda na dość świeżą.
Przykręciłem pompę wody. I, nieopatrznie nie zrobiłem zdjęć, ale przykręciłem też kolektor dolotowy.
O, tu widać go lepiej.
Przygotowałem sobie teraz drobiazgi przykręcane do boków bloku silnika. Jak widać, wszystko jest ładnie odnowione.
Po prawej stronie bloku przykręciłem łapę z poduszką i mocowanie alternatora.
Po lewej mocowanie wysprzęglika i łapę. Widać, że na miejsce trafił pręt napędzający pompę paliwa.
I sama pompa paliwa.
Ponieważ miałem już gotowy osprzęt silnika, to od razu włożyłem na miejsce i wstępnie ustawiłem aparat zapłonowy.
Potem uznałem, że lepiej przykręcić też aternator, niż miałby się walać po półce :).
Założyłem też podkładki pod gaźnik.
Oddałem to wszystko do swojego zaufanego spawacza mówiąc "zrób tak, żeby było dobrze". I zrobił. Co nieco oczywiście ustaliliśmy :). Tą pospawaną poprzednio pokrywę w zasadzie olał i pozyskał z niej fragment do zastąpienia uszkodzonego kawałka z oryginalnej Matrowej pokrywy. O tyle fajnie, że zachowujemy oryginalną, unikatową część (której i tak w ogóle w samochodzie nie widać).
Pokrywy różnią się grubością materiału, co ciekawe, więc z zewnątrz wspawany fragment ciut wystaje. Zostawiłem to tak, z obawy przed tym, że po wyszlifowaniu tego będzie coś ciekło. Od środka spawy tylko trochę zostały wyrównane, bo w niczym tu nie przeszkadzają.
Potem pomalowałem pokrywę podkładem.
I, dla odmiany, na srebrno. Stwierdziłem, że będzie może lepiej widać ten wystający pypek zamiast łożyska wiatraka. Teraz jest on zasłonięty przez pomalowane już kółko pasowe. Ponieważ płaszczyzna uszczelniania była na nim zniszczona, założę na nie tulejkę naprawczą.
Tu widać to lepiej. Tulejka jest bardzo cienko ścianna i nie wymaga zmiany simmeringu na taki o innych wymiarach.
I tulejka na miejscu. Powinno nie ciec :).
Zdjęcie trochę nie po kolei, ale jako ciekawostka - tak sobie schną części po malowaniu. Pokrywy pomalowane na Fordowski niebieski, ustalony z właścicielem Matry, żeby silnik pasował do żółtej karoserii :).
Wygrzebałem w końcu silnik z przechowania, bo mogę już do niego coś przykręcać.
Miałem już do niego założony cały rozrząd, przykręcona też tu była pokrywa, żeby się nic nie dostało do środka. Miska oleju jest przyłapana tylko na 4 śrubki.
Zdjąłem tymczasową miskę i przykręciłem pokrywę rozrządu. Założyłem też koło pasowe.
Po odwróceniu silnika zdałem sobie sprawę, że tymczasowa miska oleju miała głębszą część z przodu silnika, i taki też był założony smok na pompę oleju. Właściwa miska to jednak taka z głębszą częścią z tyłu, więc musiałem zmienić smok w pompie. Założyłem już uszczelki miski.
I ostatni rzut oka na silnik przed założeniem miski.
Potem przykręciłem całe stado śrubek mocujących miskę do bloku.
Przygotowałem odnowioną pokrywkę tylną pompy wody i ocynkowane śrubki. Pompy wody nie wymieniam, wygląda na dość świeżą.
Przykręciłem pompę wody. I, nieopatrznie nie zrobiłem zdjęć, ale przykręciłem też kolektor dolotowy.
O, tu widać go lepiej.
Przygotowałem sobie teraz drobiazgi przykręcane do boków bloku silnika. Jak widać, wszystko jest ładnie odnowione.
Po prawej stronie bloku przykręciłem łapę z poduszką i mocowanie alternatora.
Po lewej mocowanie wysprzęglika i łapę. Widać, że na miejsce trafił pręt napędzający pompę paliwa.
I sama pompa paliwa.
Ponieważ miałem już gotowy osprzęt silnika, to od razu włożyłem na miejsce i wstępnie ustawiłem aparat zapłonowy.
Potem uznałem, że lepiej przykręcić też aternator, niż miałby się walać po półce :).
Założyłem też podkładki pod gaźnik.